poniedziałek, 29 czerwca 2015

Dlaczego Pan Bóg przestał mi pomagać

    W życiu naszym przeżywamy różne okresy, czasem nam się powodzi, to znów wszystko zaczyna się sypać... Zadajemy sobie wtedy pytanie: „Dlaczego tak musi być?”. Osoby wierzące próbują zrozumieć swoją sytuację w odniesieniu do Pana Boga: Czy Bóg się na nich gniewa? Jeżeli tak, to za co? Osoby niezbyt mocno ugruntowane w wierze mogą czuć się rozczarowane lub oszukane. Uczucia te wzmagają się jeszcze, gdy przyzwyczailiśmy się do tej pory używać łaski Bożej w sposób nieskrępowany, kiedy hojnie wspomagał nas i wspierał w każdej sytuacji życiowej. W którymś momencie nagle kończy się szczodrość Boga, a my zachodzimy w głowę, co się stało? Czy to nasza wina? Co my takiego zrobili, że Bóg wstrzymał swoją łaskę?
 
     Znalezienie właściwej odpowiedzi jest dosyć proste pod warunkiem, że posiadamy rozbudowaną samoświadomość i doświadczenie w drodze duchowej. Istnieją trzy główne powody zmiany łaskawości Boga względem nas. Są one następujące:

  • złe zachowanie lub trwanie w grzechu,
  • niewłaściwa postawa duchowa,
  • test wiary.

Scharakteryzujmy sobie teraz poszczególne powody:


1. Złe zachowanie lub trwanie w grzechu


     Jak łatwo się domyślić jest to najczęstszy powód, jakiego możemy się zazwyczaj spodziewać. Nasze złe zachowanie i trwanie w grzechu odpycha od nas Pana Boga, w związku z czym, nie angażuje się w nasze życie tak, jakby chciał. Swoją postawą pokazujemy, że nie kochamy Go i nie zależy nam na zbliżaniu się do Niego. Gdyby nam zależało, zadbalibyśmy o swoją bezgrzeszność. Warto się zawsze zastanowić nad sobą, swoim zachowaniem, czy przypadkiem nie mamy niczego na sumieniu. Dosyć często zachowujemy się niewłaściwie w sposób zupełnie nieuświadomiony. Dopiero później, po przeanalizowaniu i zastanowieniu się stwierdzamy, że jednak nie było to właściwe zachowanie.

     Dobrym zwyczajem jest przeprowadzać sobie taką analizę codziennie, na zakończenie dnia. Wystarczy dosłownie kilka minut... Zastanówmy się, czy wszystko zrobiliśmy dzisiaj, jak należy, czy w naszym zachowaniu nie było żadnego błędu, żadnego uchybienia. Jeżeli było, wyciągnijmy z tego naukę na przyszłość, zastanówmy się na spokojnie, jak powinno wyglądać nasze właściwe zachowanie. Następnym razem będziemy już uważać w podobnej sytuacji i zachowamy się właściwie.

     Rozwój duchowy niejako wymusza na nas praktykę przedstawioną powyżej, dlatego też nie czekajmy na Pana Boga, aż straci cierpliwość i upomni nas poprzez zesłanie niepowodzeń, czy wstrzymanie łaski, ale badajmy się i zastanawiajmy, co jeszcze moglibyśmy zrobić, aby się poprawić lub zbliżyć do Pana Boga.


2. Niewłaściwa postawa duchowa


     Wcale nie musimy w danej chwili zawinić poprzez niewłaściwe zachowanie, aby Pan Bóg wstrzymał dla nas łaskę. Równie dobrze może nie spodobać się Mu nasza postawa duchowa. Nie jest to już tak proste do rozpoznania, jak w pierwszym przypadku, ale przy głębszym spojrzeniu w siebie możemy bez problemu dojść do źródła problemu. Do najczęstszych przyczyn należą:


- Roszczeniowość


     Jeżeli ktoś chce tylko brać i nic nie dawać w zamian, to nie jest to właściwa postawa. Oczekując od Boga wsparcia i łaski, sami także musimy coś od siebie dać. Najlepsze co człowiek może w zamian dać Bogu to miłość, uwaga i dobre zachowanie.


- Niewdzięczność


     Jeżeli w relacjach międzyludzkich dobrym zwyczajem jest dziękowanie komuś za okazaną pomoc, o ile bardziej należałoby podziękować Bogu za spełnienie naszej prośby czy okazaną łaskę. Wielu osobom nie przyjdzie nawet do głowy, że należy Panu Bogu podziękować. Postawa taka świadczy o niskim poziomie rozwoju duchowego.


- Wymuszanie swojej woli


     Niektórzy ludzie są zbyt ociemniali przez swoje żądze czy pragnienia i w swoich prośbach kierowanych do Boga zachowują się jak rozkapryszone, natrętne dzieci. Przestali reagować na rzeczywistość i cali zamknęli się w swoim żądaniu: Oni chcą i koniec. Będą tak jęczeć i nagabywać licząc na spełnienie ich woli. Typowym przykładem takiej błędnej postawy jest prośba: „Daj mi wygrać w totolotka”.

     Jeżeli nasze usilne prośby nie są zgodne z wolą Boga lub Jego planem względem nas, to wtedy Pan Bóg może się „zdenerwować”. Poprzez wstrzymanie swej łaski pokazuje, że nie podoba Mu się nasza prośba.


3. Test wiary

piątek, 26 czerwca 2015

Droga do Pana Boga

 Jak zbliżyć się do Pana Boga

    Poniższy tekst jest odpowiedzią na zadane mi ostatnio pytanie natury bardziej duchowej niż religijnej.


Zadane pytanie:

     „Mówi się, że droga do Pana Boga jest bardzo trudna i wymaga wielu poświęceń. Moje pytanie brzmi: dlaczego, skoro Bóg jest miłością i kocha nas takimi, jacy jesteśmy?”.


Odpowiedź:

     Rzeczywiście, Pan Bóg jest miłością i kocha nas nade wszystko. Jesteśmy Jego usynowionymi dziećmi, których od początku stworzył na Swój obraz i podobieństwo. Pan Bóg kocha nas takimi, jacy jesteśmy, podobnie jak my kochamy swoje dzieci. Kochamy je, ale wymagamy od nich dobrego zachowania, nie pozwalamy, aby weszły nam na głowę. Za ich dobre zachowanie wynagradzamy, jesteśmy wobec nich bardziej szczodrzy, a za złe zachowanie karzemy i przestajemy być dla nich tak wyrozumiali, jak w pierwszym przypadku. Nasza miłość do nich nie zmienia się. Nadal są dla nas najważniejsi na świecie. 

    Będąc mądrzejszymi, chociażby z racji nabytego doświadczenia życiowego, musimy czasem postąpić wbrew woli dziecka, dla jego dobra. Dziecku może wydawać się, że jesteśmy źli, że nie kochamy je, ponieważ nie pozwalamy mu na wszystko, co chce, czasem karzemy, ale przecież robimy to dla jego dobra. Dostrzegamy to zło, które czyha na dziecko, chociaż ono samo je nie dostrzega. Musi nam po prostu zaufać. 

     Powyższy opis relacji rodzic-dziecko możemy teraz w całości zastosować do relacji Bóg-człowiek. Po to właśnie ustanowił dla nas prawa, jakimi mamy kierować się w życiu i po to wysłał Swego Syna, aby pokazał, jak w praktyce życie w zgodzie z Bogiem ma wyglądać. Przecież Pan Bóg nie wymaga od nas niczego innego ponad to, co robił Pan Jezus. 

    Wszystkie elementy duchowości, choćby i bardzo zaawansowane były przecież wpierw udziałem Jego. Jeżeli więc cierpimy lub jesteśmy niesłusznie oskarżeni, wiedzmy, że i Pan Jezus tego doświadczał. Robił to dla nas, dla naszego zbawienia. Teraz my mamy Go naśladować, mamy być tak doskonali, jak On. Święta Faustyna pisze na ten temat tak: „Ojciec Niebieski o tyle dusze nasze uwielbi i uzna je, o ile będzie w nas widział podobieństwo do Syna Swego”.

     To, co Bóg nazywa grzesznością, dotyczy prawie zawsze jednego tematu: zmiany swojej zwierzęcej natury (uzyskanej przez grzech pierworodny) w naturę duchową. Mamy się odnowić przed spotkaniem z Bogiem, bo w takim stanie, w jakim jesteśmy, nie jesteśmy godni przebywać w Niebie. Można to wytłumaczyć poprzez analogię: przecież my także nie dopuszczamy dziecka do posiłku prędzej, jak wpierw nie umyje rąk, kiedy wraca brudny z pola.

     Chcąc zbliżać się do Pana Boga, musimy być przede wszystkim "grzeczni", czyli żyć zgodnie z dekalogiem. Dziesięć Przykazań są podstawowym wyznacznikiem, jak mamy żyć, ale jest to dobre dla tzw. bożych owieczek. Ci, którzy chcą bardziej zbliżyć się do Pana Boga, muszą zrobić znacznie więcej. Tutaj dopiero pojawiają się schody. Nie tak trudno żyć nie kłamiąc, nie kradnąc itd. O wiele trudniej uduchowić się, walczyć ze swoją naturą, swoim "ja". Jeżeli Pan Jezus mówi, iż mamy zaprzeć się samego siebie, należy to rozumieć dosłownie. Nie tak łatwo jest przecież nastawić drugi policzek lub kochać swoich krzywdzicieli, a to musimy zrobić, chcąc uzyskać bliskość z Bogiem.

     Na samym początku naszej drogi do Boga zadanie jest dosyć łatwe, ponieważ w tym okresie oczyszczamy się z łatwych do usunięcia elementów takich, jak kłamstwo, zazdrość itd. Są to elementy niezbyt mocno osadzone w naszym "ja", stąd też łatwo je usunąć. Cały proces przebiega sprawnie i daje dużo satysfakcji, zwłaszcza kiedy Pan Bóg wspiera nas w tym poprzez realną pomoc.

       Kiedy dostępujemy bliskości z Bogiem, uświadamiamy sobie nagle, jak bardzo jesteśmy jeszcze "brudni", niedoskonali. Zaczynamy więc oczyszczać się z kolejnych elementów naszej natury, które wrastają w nas głębiej. Przychodzi wtedy czas na brak miłości bliźniego, brak miłości do Pana Boga, oraz walka z negatywnymi cechami jak agresja, nienawiść, pycha itd.

wtorek, 23 czerwca 2015

Czy warto wierzyć w Boga

Wielu ludzi ma do Pana Boga stosunek neutralny lub obojętny, zastanawiają się, jaka jest różnica pomiędzy tymi, którzy mocno wierzą w Boga a tymi, którzy nie wierzą... Przecież niezależnie od poziomu wiary, każdy człowiek przechodzi przez ten sam proces od narodzin aż po śmierć. Każdy podlega tym samym prawom w tej rzeczywistości, jaka go otacza. Niezależnie od tego, jakie ktoś ma przekonania, to i tak wszystko jest takie samo dla każdego: mocno wierzący może być tak samo biedny lub bogaty jak niewierzący, czy tak samo szczęśliwy lub nieszczęśliwy jak niewierzący... 

Zastanawiają się, dlaczego te dwie grupy ludzi nieustannie walczą ze sobą, próbując udowodnić swoje racje, przeciągnąć na swoją stronę lub przekonać do zmiany zdania.

Nie będę się tutaj rozpisywał, podając teoretyczne informacje, bo te można sobie samemu znaleźć w książkach lub w internecie. Podam tylko swoje doświadczenia z Bogiem.
 
Otóż, od kiedy przekonałem się, że Bóg istnieje i zacząłem świadomie zbliżać się do Niego, moje życie ZNACZNIE się polepszyło, także finansowo, choć akurat nie należy się tym sugerować, bo zazwyczaj Pan Bóg i bogactwo nie idą w parze.

Najwięcej korzyści i najwięcej radości otrzymałem w formie duchowej. Jest to taki power, że człowiekowi niczego więcej już nie trzeba. Lekką ręką wyzbyłem się swego dotychczasowego, przyziemnego życia, bo w porównaniu z łaskami i słodkościami duchowymi, których Bóg mi użycza, ziemskie przyjemności i radości mało co znaczą. Jest to nieustanna Moc, która we mnie tkwi, a która nie zanika tak szybko, jak ziemskie przyjemności. 

czwartek, 18 czerwca 2015

Czy rozwój duchowy potrzebuje narkotyków

    Czasami zdarza się, że niektórzy początkujący w rozwoju duchowym wyobrażają sobie, że rozwój duchowy musi wiązać się z jakimiś niezwykłymi czynami lub duchowymi doznaniami. Bierze się to zazwyczaj z opowieści o dalekowschodnich joginach, czy ludziach, którzy praktykują różne odmiany pseudoduchowości, nakierowanej właśnie na kontakt z Wyższą Inteligencją.


     W błędzie powyższym idą dalej, nie rozumiejąc, że nic samo, a zwłaszcza szybko nie przychodzi. Stąd też pojawiają się u nich myśli, że może warto byłoby zainteresować się narkotykami, jak chociażby marihuaną, aby „wspomóc” swoją duchowość i wyzwolić z niej doznania duchowe czy wizje.


     Nie dajcie się zwieść. Organizm człowieka jest tak zrobiony, że do rozwoju duchowego nie potrzebuje żadnych zewnętrznych wspomagaczy; jedynie ciszy, skupienia i pracy nad sobą. 
 

     Każdy "wspomagacz", zwłaszcza środki uzależniające, w dłuższej perspektywie czasowej będzie dla człowieka szkodliwy. Już wielu próbowało dozować sobie narkotyki, myśląc, że uda im się zapanować nad nimi. Właściwości uzależniające tych substancji nigdy jednak na to nie pozwolą. Ponadto, do rozwoju duchowego potrzebny jest trzeźwy i wyciszony umysł. Narkotyczne wizje nie mają nic wspólnego z prawdziwym rozwojem duchowym. Są to tylko doznania, które czasem dają jakieś poznanie, ale z duchowego punktu widzenia będą szkodliwe. 
 

     W prawdziwym rozwoju duchowym chrześcijańskim (bardzo zaawansowanym, czyli w mistyce) doznania powyższe pojawiają się same, bez żadnych wspomagaczy i są wynikiem wcześniejszego, wieloletniego duchowego przygotowania. 

sobota, 13 czerwca 2015

Czy rozwój duchowy (dalekowschodni) jest bezpieczny?

Praktykowanie filozofii Dalekiego Wschodu, czyli medytację, wprowadzanie się w odmienne stany świadomości itp. według Kościoła katolickiego, może być dla nas niebezpieczne i może kusić szatana.

Nauki duchowe Dalekiego Wschodu są bardzo przydatne, lecz należy uważać, aby nie wkroczyć na teren religii lub filozofii, bo będzie to dla nas szkodliwe. Najważniejszy jest Pan Bóg i nigdy nie powinniśmy stracić Go z oczu. 
 
Kościół katolicki zabrania zajmować się filozofią Wschodu, ponieważ wiele ludzi dochodzi do wniosku, że skoro rozwijają się duchowo, to znaczy, że Bóg nie jest im do niczego potrzebny, co jest oczywiście błędnym podejściem. Tutaj właśnie wynika owo niebezpieczeństwo, które dostrzega Kościół, że człowiek ufając w swoje możliwości, oddala się od Pana Boga.

     Nigdy nie traćmy z oczu Pana Boga. Zawsze powinien być naszym jedynym celem, do jakiego zmierzamy. Ponadto duchowość chrześcijańska jest wystarczająco dobrą drogą, aby nie trzeba było szukać innej duchowości. 
 
     Wiara katolicka nie stoi w sprzeczności z rozwojem duchowym, wręcz przeciwnie: wymaga rozwiniętej duchowości, bo tylko poprzez nią można uzyskać żywą wiarę. Problem jest tylko w doborze technik. Jeżeli Kościół zakazuje niektórych technik, czy filozofii, to widocznie widzi w tym zagrożenie, chociaż my możemy tego nie rozumieć lub nie dostrzegać. 
 
     Kościół katolicki zabrania stosowania praktyk dalekowschodnich nie na podstawie swego widzi-mi-się, lecz na podstawie doświadczeń z uwalnianiem ludzi od demonów. Skoro wychodzi z nich, że dane działanie jest szkodliwe dla człowieka, to wtedy pojawia się zakaz w celu ochrony innych.

     Jeżeli chodzi na przykład o medytację, istnieje przecież także medytacja chrześcijańska, więc nie ma problemu. Ja zajmowałem się w swoim życiu i rozwojem osobistym i duchowym (świeckim). Teraz wchłonęła mnie duchowość chrześcijańska. Jako wieloletni praktyk odpowiem z własnego doświadczenia. Otóż duchowość chrześcijańska, daje wystarczające narzędzia i – później – doznania, aby nie trzeba było szukać w innych kulturach. Bliskość z Panem Bogiem, jaką poprzez to uzyskałem, sprawia, że niczego innego już nie chcę. Dlatego też w sposób naturalny wyparła ona wszystkie inne techniki, jakie do tej pory stosowałem. 
 
     Pan Bóg jest czymś najlepszym co może nas w życiu ziemskim spotkać i jest On dostępny dla każdego z nas. Warunek jest jednak oczywisty: otwarcie się na Boga i rozwijanie swojej duchowości na podstawie Pisma Świętego i pism świętych.

     Nie dajmy się zwieść nikomu, kto będzie chciał odsunąć nas od Pana Boga. Pozostańmy przy Nim i zapragnijmy zbliżać się do Niego coraz bardziej. Poprośmy Go o kierownictwo, a nasze życie nabierze kolorów, jakich trudno szukać w ziemskim świecie.

     Wracając teraz do filozofii dalekowschodniej, to wszelkie otwieranie swej jaźni, jeżeli nie jest ona umocowana w rozwiniętej duchowości, stwarza dla nas zagrożenie, ponieważ jest jak otwarte drzwi naszego domu dla złodzieja.

     Jeżeli chodzi o same praktyki, takie, jak medytacja czy pozytywne myślenie, które także budzi sprzeciw Kościoła, to myślę, że skoro znajdujemy się w życiowym bagnie, to każde działanie zmierzające do poprawy swojego życia jest wskazane. W późniejszym jednak czasie, kiedy odzyskamy „moc”, powinniśmy już skupić się na bardziej bezpiecznych technikach, najlepiej na samym Panu Bogu.

wtorek, 9 czerwca 2015

Analemma, czyli słoneczna ósemka

Człowiek od dawien dawna nauczony jest doświadczać zjawisk Przyrody w sposób bezpośredni, obserwując, chociażby obfity deszcz czy patrząc na powolne przesuwanie się w ciągu dnia Słońca po niebie. Są to zjawiska zmienne, ale łatwe do rozpoznania. Nie brakuje jednak i takich zjawisk, które można dostrzec tylko w długiej perspektywie czasowej, chociażby około 22-letni okres zmian pola magnetycznego Słońca czy 11-letni cykl aktywności słonecznej, czyli zmniejszania i zwiększania się liczby jego plam.

Nie bez powodu przytaczamy tu przykłady związane ze Słońcem, gdyż zawarte w tytule zjawisko, zwane analemmą, także dotyczy naszej dziennej gwiazdy. Okres jego tworzenia wynosi pełny rok i co prawda jest ogólnie dostrzegalny, jednak zawsze jest obserwowany tylko fragmentarycznie.

Z pewnością Szanowny Czytelnik zauważył w swoim otoczeniu, że w przeciągu roku Słońce wschodzi i zachodzi w różnych miejscach horyzontu. Na co dzień zjawisko to jest niedostrzegalne, wydaje się nam, że Słońce wschodzi z tego samego miejsca i zachodzi w tym samym miejscu po drugiej stronie nieboskłonu. Sięgając jednak pamięcią wstecz do poprzednich pór roku, zauważamy tę różnicę, że przedtem Słońce rozpoczynało lub kończyło swój bieg w miejscu znacznie odbiegającym od aktualnego.

Biorąc za punkt wyjścia powyższe spostrzeżenia, przeprowadźmy teraz całoroczną rejestrację tego zjawiska, na przykład na kliszy fotograficznej. Jeżeli zaczniemy fotografować położenie Słońca codziennie o tej samej godzinie, przez cały rok, okaże się, że Słońce wytyczyło na niebie szlak wyglądem przypominający przechyloną ósemkę. Zjawisko to nazywamy właśnie analemmą. Fotografia nr 1 przedstawia komputerową symulację owego zjawiska. Widzimy na niej położenie Słońca w odstępach tygodniowych dla przejrzystości prezentacji. Gdybyśmy dokonywali rejestracji codziennych, otrzymalibyśmy jedną żółtą wstęgę o przedstawionym kształcie.
 
słońce
Fot. 1. Położenie Słońca w ciągu roku

Analemma jako zjawisko, możliwe jest dzięki temu, iż Słońce nie porusza się po niebie jednostajnie ani w tej samej płaszczyźnie co równik ziemski. Gdyby tak było, każdego dnia o tej samej godzinie byłoby w tym samym miejscu na niebie, a my zamiast ósemki otrzymalibyśmy punkt. W rzeczywistości jednak Słońce porusza się po tak zwanej ekliptyce, czyli wielkim niewidzialnym kole nachylonym do równika pod kątem 23,5°. Spowodowane jest to tym, że oś ziemska tworzy z płaszczyzną orbity kąt 66,5°. W ciągu roku zatem kąt między płaszczyzną równika a kierunkiem na Słońce zmienia się pomiędzy wartościami 23,5° latem a -23,5° zimą. Dzięki tej właściwości na Ziemi występują pory roku i – po części – analemma.
 
Do wystąpienia pełnego zjawiska potrzebna jest druga właściwość, mianowicie fakt, iż ziemia porusza się wokół Słońca po elipsie i zimą, gdy jest bliżej Słońca, porusza się szybciej niż latem. W wyniku tego zimowa pętla analemmy jest obszerniejsza od letniej. Gdyby pozorny ruch Słońca po ekliptyce odbywał się ze stałą prędkością, wtedy wyszłaby nam idealnie symetryczna ósemka, a centralne skrzyżowanie odpowiadałoby datom obu równonocy: wiosennej (21.III.) i jesiennej (23. IX.) a wierzchołki usytuowane dokładnie nad tym skrzyżowaniem datom przesileń: letniego (22. VI.) i zimowego (22.XII.). Wygląd analemmy zależy także od szerokości geograficznej, gdyż od tej wielkości zależy ruch Słońca po niebie. Na innych planetach zjawisko to również występuje, chociaż kształt analemmy będzie odmienny, ponieważ jest on uzależniony od nachylenia orbity i stosunku długości doby do długości roku. 

piątek, 5 czerwca 2015

Instytucje zajmujące się problematyką narkomanii


Młodzieżowy Ruch na Rzecz Przeciwdziałania Narkomanii „Monar” Zarząd Główny 00-681 Warszawa, ul. Hoża 57, tel. (0-22) 821 13 59, (0-22) 821 22 33

Towarzystwo Zapobiegania Narkomanii Zarząd Główny i Punkt Konsultacyjny 00-020 Warszawa, ul. Chmielna 10a m 21, tel. (0-22) 827 22 43, (0-22) 828 26 73

Towarzystwo Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych „Powrót z U” Zarząd Główny 01-605 Warszawa, ul. Dziennikarska 11, tel. (0-22) 39 03 83

Centrum Psychologicznej Pomocy Rodzinie Ośrodek Szkoleniowo-Terapeutyczny przy Towarzystwie „Powrót z U” 00-519 Warszawa, ul. Wspólna 35/8, tel. (0-22) 621 11 51

Ogólnopolski Punkt Konsultacyjny „Pogotowie Makowe” przy Towarzystwie „Powrót z U” 02-620 Warszawa, ul. Puławska 120/124, tel. (0-22) 844 44 70 Infilinia: tel. 0-800 120 359

Katolicki Ruch Antynarkotyczny „Karan” 03-750 Warszawa 4, box 206, ul. Grodzieńska 65, tel. (0-22) 618 65 97

Zespół do walki z narkomanią Komendy Głównej Policji 02-624 Warszawa, ul. Puławska 148, tel. (0-22) 601-23-84

Pełnomocnik Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej ds. Zapobiegania Narkomanii 00-950 Warszawa, ul. Miodowa 15, tel. (0-22) 635-84-24

Instytut Psychiatrii i Neurologii 02-957 Warszawa, Al. Sobieskiego 1/9, tel. (0-22) 642-66-11

Wojewódzka Konsultacyjna Przychodnia Specjalistyczna dla Dzieci i Młodzieży 00-154 Warszawa, ul. Dzielna 7, tel. (0-22) 831 19 20

Wojewódzki Zespół Publicznych Zakładów Psychiatrycznej Opieki Zdrowotnej - Poradnia Uzależnień 00-154 Warszawa, ul. Dzielna 7, tel. (0-22) 831 78 43

Towarzystwo Zapobiegania Patologiom Społecznym „Kuźnia” 02-793 Warszawa, ul. Małcużyńskiego 9

Telefon Zaufania ds. Uzależnień i AIDS 00-508 Warszawa, Al. Jerozolimskie 23/14, tel. (0-22) 628 03 36



PRZYDATNE TELEFONY:

0 801 199 990 Narkotyki - Narkomania - Ogólnopolski Telefon Zaufania

Telefon oferuje: informację o sieci profesjonalnej pomocy, mini-edukację, wsparcie psychologiczne.

Czynny: codziennie od godz. 16.00 do 21.00. Całe połączenie płatne 35 gr.

wtorek, 2 czerwca 2015

Jak sprawdzić, czy dziecko bierze narkotyki cz 4

Marihuana, haszysz


Jest jednym z najczęściej używanych narkotyków wśród młodzieży.

Nazwy slangowe:

Skręt, dżoint, blant, zioło, ziele, zielsko, trawa, samosieja, skun, hasz, ganja, gandzia, marycha, maryśka, grass, afgan, kolumbijka, huana.


Wygląd:

Marihuana występuje w postaci brunatnozielonych szczytów roślinnych konopi indyjskiej, pozlepianych lub luźnych ze sobą liści o bardzo charakterystycznym słodkim i ostrym zapachu.

Haszysz występuje w postaci miodowych, ciemnobrązowych a czasami niemal czarnych brunatnych, kulek lub kostek. Na początku twardy, po chwili ugniatania staje się miękki, podobny do ciastoliny. Może mieć on wygląd płaskich tabliczek lub brązowych kuleczek.

Zwróć uwagę na: zielony tytoń, bibułki papierosowe, brązowo-zielone lub brązowo-szare liście i nasionka, słodkawą woń oddechu, włosów i ubrania, nagłe zainteresowanie hodowlą roślin (czasami palacze hodują konopie w doniczce), zapach palonych liści, blade palce.

Osoby palące marihuanę i haszysz mają zazwyczaj przy sobie szklane fifki, małe fajeczki, bibułki do skrętów, różnego rodzaju pudełeczka (w tym te na filmy fotograficzne lub po kremach). Marihuanę często pali się mieszając ją z tytoniem, dlatego trzeba być uważnym.
 
marihuana
Liść konopi indyjskiej
 
marihuana
Skręt

marihuana
Skręt

 
narkotyki
Haszysz

haszysz
Olej haszyszowy


 
Zewnętrzne oznaki używania:


Objawy po jednorazowym zażyciu:

  • przekrwienie gałek ocznych, spojówek, czasem obrzęk powiek
  • szerokie źrenice słabo reagujące na zmiany światła
  • napady żarłoczności, szczególnie duża ochota na „coś słodkiego”
  • rozweselenie, skłonności do nieuzasadnionego śmiechu
  • zaburzenia pamięci
  • niemożność skupienia się na jednym temacie przez dłuższą chwilę
  • bóle i zawroty głowy
  • zaburzenia koordynacji ruchowej
  • ogólnie gorsza sprawność psychofizyczna (wzrost urazowości)
  • gadatliwość i pobudzenie ruchowe lub spowolnienie mówienia i ruchów
  • upodobanie do robienia ciągłych dygresji
  • poczucie absurdu
  • beztroska
  • zagubienie
  • nieracjonalne myśli
  • nadwrażliwość zmysłów („razi mnie światło”),
  • kaszel
  • zwiększone napięcie i niepokój
  • lęki i urojenia

Objawy u osoby uzależnionej:

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły

Moje e-booki

Kliknij w okładkę, aby przejść do strony książki

Przejdź do strony książki Przejdź do strony książki