Gdzie można sprzedawać e-booki
1. Serwisy społecznościowe
Jeśli prowadzimy bloga lub stronę internetową i tam możemy śmiało przygotować wpis informująco-zachęcający do kupienia, a nawet umieścić taką reklamę w kodzie strony, aby była ona widoczna zawsze, bez względu na to, jaki artykuł czytelnik będzie czytał.
2. Serwisy sprzedażowe i księgarnie internetowe
Własne zaangażowanie w sprzedaż e-booka jest jak najbardziej wskazane, jednak nigdy nie osiągniemy takich rezultatów jak sprzedaż w odpowiednim serwisie internetowym, z tej prostej przyczyny, że nie mamy tak dużych kanałów dystrybucji co one.
Zazwyczaj są to serwisy umożliwiające autorom i wydawnictwom sprzedaż swoich książek, często nawet w postaci internetowej księgarni. Zasada wszędzie jest podobna: zakładamy w serwisie swój profil, najlepiej pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem (aby je promować i aby było ono potem rozpoznawalne), a następnie umieszczamy e-book w serwisie, określając cenę, ile on kosztuje, resztą, czyli sprzedażą i rozliczeniem zajmie się serwis.
Z uwagi na to, iż taki serwis nie jest instytucją charytatywną, pobiera sporą prowizję od każdego sprzedanego e-booka, zazwyczaj w okolicy 40%. Jest to sporo, ale dzięki temu mamy dostęp do wielu tysięcy potencjalnych klientów. Zawsze w życiu jest coś za coś. Sprzedając książkę samodzielnie mamy 100% zysku dla siebie, ale do ilu osób ze swoją książką dotrzemy? Na pewno nie do tylu, co księgarnie internetowe.
Jeśli nie zależy wam na zarobku, tylko chcecie na początek dać się poznać, rozreklamować (pisaliśmy o tym w artykule pt. „Darmowy e-book jako forma reklamy bloga”) możecie poprzez takie serwisy rozdawać swój e-book za darmo. Internauci bardzo chętnie pobierają darmowe e-booki, czego nie można powiedzieć o kupowaniu. Niektóre moje darmowe e-booki zostały do tej pory pobrane w ilości 20-30 tysięcy sztuk. To sporo odbiorców, do których można dotrzeć ze swoim przekazem, nie tylko po to, aby dać się poznać, ale także – przy okazji – można np. zareklamować swojego bloga lub stronę internetową.
W artykule pt. „Serwisy, w których można sprzedać swego e-booka” prezentujemy kilka serwisów, w których możemy umieścić swojego e-booka do sprzedaży.
3. Serwisy ogłoszeniowe
Swoją książkę elektroniczną możemy umieścić w niektórych serwisach ogłoszeniowych, np. na Allegro czy Sprzedajemy.pl. Na Olx chyba jest jakiś problem z tego, co pamiętam.
Swoje e-booki na razie mam wystawione w serwisie Sprzedajemy.pl, ale jak do tej pory nie sprzedałem w ten sposób ani jednej sztuki, choć są już wystawione około roku.
Swego czasu rozdałem około stu sztuk darmowych e-booków na Olx, czyli bez rewelacji.
Podobnie jak w sprzedaży poprzez serwisy społecznościowe możemy odsyłać osobę zainteresowaną na stronę sprzedażową książki lub poprosić ją o wpłatę na nasze konto.
4. Wolna książka
Idea „wolnej książki” pochodzi z zachodu i polega na udostępnieniu czytelnikowi e-booka za darmo z apelem w środku, że jeśli podoba mu się książka lub docenia trud autora, to niech wpłaci na jego konto dowolną kwotę taką, jaką chce, jaką uznaje za stosowne. Idea piękna, może sprawdzająca się na zachodzie, ale u nas niestety nie. Taką opinię znajdziecie wśród innych wypowiedzi w internecie, a i ja potwierdzam: Polak z własnej woli niechętnie płaci za coś, co otrzymał za darmo.
Na te 220.000 pobrań dobrowolnych datków wpłaciło tylko 14 osób (!) na kwotę poniżej 250 złotych. Zazwyczaj osoby wpłacały w granicach 20-25 złotych, choć jedna pani, której mój poradnik życiowy pomógł, wpłaciła największą kwotę jak do tej pory, bo 50 zł. Najmniejsza kwota, jaka została wpłacona to 2 złote.
Działalność gospodarcza a sprzedaż e-booków
Chcąc sprzedawać swoje e-booki, nie możemy pominąć ważnego aspektu, jakim są uregulowania prawne. Wystawiając osobiście e-booka na sprzedaż, czy to w serwisie ogłoszeniowym, czy w serwisie sprzedażowym, wyczerpujemy znamiona działalności gospodarczej: działalność systematyczna (bo e-book wystawiony jest na sprzedaż cały czas tak jak towar na półkach w sklepie) oraz ma charakter zorganizowany (np. poprzez formularz zakupu, przycisk odsyłający do serwisu transakcyjnego itp.). Urząd skarbowy może oczekiwać od nas założenia działalności gospodarczej, co już nie będzie się nam opłacało, chyba że już pracujemy gdzie indziej i mamy tam płacony ZUS, wtedy przestaje to być takie nieopłacalne, bo dwóch ZUS-ów się nie płaci, tylko jeden. Nasz pracodawca płaci za nas ZUS, a my możemy mieć wtedy działalność gospodarczą bez konieczności płacenia ZUS-u, a więc tego, co nas finansowo inaczej by wykończyło.
Rozwiązaniem powyższego problemu są niektóre serwisy, które biorą od nas nie opłatę za możliwość sprzedaży (tak jak Google Play), ale płacą nam prowizję autorską za używanie licencji do sprzedawania naszych e-booków. Wtedy to oni prowadzą działalność gospodarczą, bo to oni sprzedają e-booka, a nie my. Nam płacą tylko za licencję, za takie jakby pozwolenie...
Obejmując rzecz ogólnie, sprzedaż swoich e-booków od strony prawno-podatkowej nie jest za ciekawa, to dosyć śliski grunt, zwłaszcza że prawo w Polsce jest często zmieniane a każdy urząd skarbowy może sobie to prawo interpretować po swojemu, czasem w zupełnej kontrze do tego, co powiedział urząd skarbowy z innego miasta. Nawiązując więc współpracę z danym serwisem, należy zapoznać się z jego ofertą także i od tej strony, na jakiej zasadzie będziecie się rozliczać.
Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń