Będąc na wakacjach za granicą, najlepiej widzimy, jak niemożność werbalnej komunikacji wpływa negatywnie na relacje między nami i obywatelami kraju, w którym się znajdujemy. Brak wspólnego języka powoduje niezrozumienie a czasem wręcz konflikty płynące z błędnego zrozumienia nas. Nie inaczej jest na zleceniu w pracy elektryka.
Wydawać by się mogło, że Polak z Polakiem zawsze się dogada. W pracy elektryka nie jest to jednak prawda. Nieznajomość terminologii elektrycznej używanej przez klienta, który zazwyczaj nie jest zawodowym elektrykiem, sprawia, że czasem trudno jest nam zrozumieć, o co w zasadzie klientowi chodzi.
Nie rozpatrujemy w tym miejscu zmiany nomenklatury słownej, która stare pojęcia elektryczne takie jak „zero” czy „uziemienie” zastąpiła nowymi: „neutralny”, „ochronny”. Stare pojęcia są tak mocno zakorzenione w świadomości społecznej, że minie kilka pokoleń, zanim znikną z powszechnego użycia.
Dobrym przykładem i studium przypadku są pojęcia związane z zapalaniem i gaszeniem światła. No właśnie... Czy światło w lampie można zapalić? Czy można je zgasić? Nie. Można je tylko włączyć lub wyłączyć (za pomocą włącznika, stąd jego nazwa). Dawniej rzeczywiście, aby rozświetlić pomieszczenie, należało coś zapalić: z początku ognisko lub łuczywo, potem lampkę oliwną, lampę naftową lub gazową. W każdej z tych lamp knot należało rzeczywiście zapalić. Kiedy już nie potrzebowaliśmy światła, należało płomień wydobywający się z tego knota fizycznie zgasić. Potem nastała era elektryczności i żarówek (lamp) zasilanych prądem. Od tej pory światło się włączało pstryczkiem (włącznikiem). Trudno jednak było ludziom mentalnie się przestawić i w dalszym ciągu mówili „zapal” lub „zgaś” światło. I spójrzcie teraz na to, co się stało. Od tego czasu minęło 150 lat, a nadal połowa Polaków tak mówi. Druga połowa mówi już po „normalnemu”: „włącz” lub „wyłącz” światło.
Szanowny Czytelnik, czytając tę książkę, zapewne zauważył, że i ja – choć jestem zawodowym elektrykiem – także używam starej terminologii, pisząc za każdym razem „zero” zamiast „neutralny” i „uziemienie” zamiast „ochronny”. Nie wynika to bynajmniej z mojego niedouczenia lub ignorancji. Ta niechęć świadomości do używania nowej terminologii jest tak duża, że w połączeniu z wieloletnim przyzwyczajeniem nawet pisząc tę książkę, nie jestem w stanie się przełamać. Ale to tak na marginesie.
Niniejszy rozdział dotyka problemu głębiej, bo wchodzi w różną mentalność i rozumienie klienta, który używa czasem pojęć zupełnie nam niezrozumiałych. Najbardziej chyba powszechnym i sprawiającym największe niezrozumienie jest pojęcie „światło” w znaczeniu „prąd”. Jest to domena przeważnie kobiet. Kiedy taka osoba wzywa mnie, mówiąc, że nie ma światła, okazuje się, że chodzi o niedziałające gniazdko. Prąd tak mocno kojarzy się niektórym osobom ze świecącą się lampą (światłem), że stanowi dla nich synonim prądu. Kiedy więc – widząc brak prądu w gniazdkach – pytam: „a światło jest?”, taka osoba odpowiada zdziwiona: „no nie, nie ma światła (!) w kontakcie”. Kiedy już uda się nam znaleźć wspólny język, to osoba odpowiada: „lampy świecą”. Warto o tym pomieszaniu znaczeń pamiętać, bo są one na tyle częste, że na pewno spotkamy się z nimi nie raz.
Zobaczmy jeszcze, z jakimi innymi pojęciami możemy się spotkać i co one dla klienta oznaczają...
Faza/zero
Niektóre osoby, zwłaszcza starsze zamiast pojęć „faza”, „zero” używają pojęć „plus”, „minus” zaczerpniętych z elektroniki. Plus to faza, a minus (masa) to zero (potencjał zerowy, czyli „masa” dobrze znana z elektroniki). Niektórzy idą mentalnie dalej, zastępując „minus” nie tylko słowem „masa”, ale wręcz „ziemia”. Bierze się to oczywiście z charakteru przewodu neutralnego (lub przewodu PEN), który ma potencjał ziemi, czyli zerowy – stąd dawna nazwa „zero”.
Z trudniejszą genezą spotkamy się w przypadku przewodu „gorącego” (hot) i „zimnego” także będącymi synonimami fazy i zera. Widać to dobrze w kolorach żył: plus to kolor czerwony (czerwony jak ogień, a więc gorący), minus to kolor czarny (czarny jak ziemia).
Podsumowując powyższe informacje, przewód roboczy, zwany dawniej „fazą”, to coś dynamicznego (plus, gorący), w przeciwieństwie do przewodu neutralnego, czyli takiego, który jest elektrycznie statyczny, niemający w sobie aktywnego potencjału (czyli zero, minus, masa, ziemia czy zimny). Czasem możemy spotkać się z łączeniem pojęcia uziemienia (przewód ochronny) z masą, bo wiele mają ze sobą wspólnego, jak choćby podłączenie potencjału (zera, minusa) do obudowy – w elektryce poprzez bolec gniazdka, a w elektronice poprzez przykręcenie obudowy do ścieżki z minusem zasilania.
Wyłącznik nadprądowy
Wiele osób, nawet parających się elektryką jest zdziwiona, dowiadując się, że bezpiecznik automatyczny zwany popularnie korkiem, oficjalnie nie nazywa się bezpiecznikiem, tylko wyłącznikiem (wyłącznik nadprądowy). Bezpiecznikiem jest nazywane zabezpieczenie jednorazowe, czyli np. bezpiecznik topikowy. Jeśli wykręcimy go i wkręcimy jego wersję automatyczną (stąd nazwa „automat”), to już będzie wyłącznik nadprądowy. Podobnie jest z popularnym „esem”, czyli wyłącznikiem nadprądowym montażowym. Określenie „automat” i „korek” występują dosyć powszechnie.
Pozostając jeszcze chwilę przy bezpiecznikach topikowych, śruba stykowa w gnieździe bezpiecznikowym nazywa się popularnie „oczkiem”, a listwa mostkująca do esów to popularny „grzebień” – nietrudno zrozumieć skąd akurat takie nazwy patrząc na to, jak wyglądają.
Łączniki elektryczne
Czasem możemy spotkać się z różnymi pojęciami łączników zwanych dawniej wyłącznikami. Największe problemy pojęciowe stwarza słowo „kontakt”, które dla jednych klientów może oznaczać gniazdko, a dla drugich łącznik, czyli dawny wyłącznik światła.
Sterownik programowalny
Sterowniki programowalne przez większość klientów nazywane są „zegarami”, bo w ich świadomości taką właśnie pełnią funkcję: odmierzają czas, włączając lub wyłączając ogrzewanie o określonej godzinie.
Transformator
Transformator w języku potocznym osób zajmujących się techniką nazywany jest w skrócie „trafo”. Jako że transformator zawiera dużo uzwojeń wykonanych drutem miedzianym, stąd też dla osób nietechnicznych czasem jest nazywany „miedzią” (na zasadzie „opisuję to, co widzę”).
Puszka łączeniowa
Spotkałem się z pojęciem „rozetka” na określenie samej puszki łączeniowej lub kostki zaciskowej zespolonej, którą się kiedyś w środku montowało. Te starsze typy, okrągłe dały właśnie taką nazwę.
Popularna rozetka |
Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Porady praktyczne dla początkującego elektryka". Zapraszam na Stronę książki.
- Jak naprawić suszarko-lokówkę
- Kilka porad elektro-monterskich
- Bezpieczeństwo w pracy elektryka – porady praktyczne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz