W
rozdziale pt. „Jak cię widzą, tak cię piszą, czyli o budowaniu wizerunku” dowodziliśmy, że odpowiedni strój, wygląd
i zachowanie są częścią budowania naszego wizerunku jako fachowca
i profesjonalisty. Kontynuujemy ten temat, podając porady praktyczne
w kolejnym obszarze będącym częścią składową naszego
profesjonalizmu.
Nic
nie widziałem, nic nie słyszałem, czyli o dyskrecji na zleceniu
Wykonując
różne zlecenia, wchodzimy do różnych domów, spotykamy się z
osobami o różnym charakterze, temperamencie czy problemami,
poznajemy w końcu inne małżeństwa i rodziny, niekoniecznie zgodne
i szczęśliwe. Gdybyśmy chcieli, moglibyśmy o poszczególnych
przypadkach opowiadać godzinami, ale czy należy tak postępować? W
naszym mniemaniu nie. Nie jest to profesjonalne, aby rozpowiadać
wszem wobec o tym, co widzieliśmy lub słyszeli, będąc u kogoś na
zleceniu. Każdy ma prawo do inności, do życia jak chce, nawet
jeżeli mieszka w syfie, swoje problemy topi w alkoholu i stale kłóci
się z żoną. To jego prywatna sprawa. Wychodząc ze zlecenia,
zostaw za drzwiami to wszystko, co doświadczyłeś, nie opowiadaj o
tym, a jeśli już musisz, to mów tylko jako o zjawisku, nigdy nie
wskazuj konkretnie ani nazwiska, ani adresu, o kim mówisz.
Jeśli
będąc na zleceniu u klienta, zaczniesz opowiadać o innych swych
klientach, co tam u nich widziałeś i słyszałeś, to w oczach
klienta stracisz, bo pomimo tego, że będzie się do ciebie
uśmiechał i śmiał z tych opowieści, które wypowiadasz, w głębi
ducha pomyśli sobie tak: „skoro obgaduje innych, to i pewnie o
mnie będzie w ten sam sposób mówił, będąc u innych”, a więc
jego opinia o tobie zacznie przybierać charakter negatywny.
Profesjonalista
nie krytykuje gustu klienta
Nie
krytykuj ani nie ośmieszaj gustu klienta. Bez względu na to,
jakiego koloru ma ściany, jak stare ma meble, tapety, boazerię,
dywan, cokolwiek – nie zwracaj na to uwagi i nie krytykuj, nie rób
uszczypliwości, bo klient nie sprowadził cię w roli dekoratora
wnętrz, tylko w roli fachowca do wykonania konkretnej usługi.