Strony

poniedziałek, 24 marca 2014

Kim byli święci, część 2

 Współcierpienie


    Znacznie częściej Jezus dopuszcza umiłowanych do swojego wnętrza, aby poznały, w jaki sposób odczuwa On każdy grzech, czy niedoskonałość. Dzieli się swym cierpieniem szukając ulgi, pocieszenia, współczucia... Oddajmy znowu głos św. Faustynie: "Dziś weszłam w gorzkość Męki Pana Jezusa; cierpiałam czysto duchowo, poznałam, jak straszny jest grzech. Dał mi poznać całą odrazę do grzechu. Wewnętrznie w głębi mej duszy poznałam, jak straszny jest grzech, chociażby, najmniejszy, i bardzo dręczył duszę Jezusa. Wolałabym tysiąc piekieł cierpieć, niż popełnić chociażby najmniejszy grzech powszedni". 

     W podobnym tonie pisze błogosławiona Aniela Salawa: "Często bardzo Pan Jezus z wielkiej dobroci odciąga duszę od gwaru świata i wprowadza do tajników Swego Serca i mówi: „Patrz duszo jak bardzo ukochałem każdą duszę i co dla każdej z osobna uczyniłem, a oni jak się ze mną obchodzą?" I daje odczuć całą zniewagę obrazy i całą potęgę miłości". Oczywiście tego typu doświadczenia nie mogą pozostać bez echa we wrażliwości człowieka. 
    

 Dążenie do doskonałości


    Poznawszy ogrom cierpienia Jezusa wywoływany przez nasze grzechy, choćby najmniejsze, człowiek bardzo stara się tego już więcej nie robić. Bynajmniej nie ze strachu, tylko z miłości. Z tej wielkiej miłości jaka pojawiła się w nas nie chcemy w żaden sposób zranić naszego ukochanego Mistrza: "Lepiej jest dla mnie znosić wszystkie cierpienia i udręczenia, i oschłości i pokój, i ciemności i głód, i zimno i wszystkie fizyczne cierpienia, niż najmniejszym grzechem Pana Boga obrazić. Bo cokolwiek cierpię, to mimo tego marne w duszy zadowolenie, a jak jestem w najmniejszej rzeczy niewierna, to zaraz daje mi Pan Bóg poznać i odczuć zniewagę swojej świętości. A to odczuwam bardzo boleśnie, gorzej niż wszystkie cierpienia fizyczne i duchowe" (bł. Aniela Salawa). Doznania te pomagają przyszłym świętym lepiej zrozumieć siebie, swoją wiarę, miłość, a nade wszystko samego Jezusa. 

piątek, 21 marca 2014

Kim byli święci, część 1

 Kto może zostać świętym


Bardzo często wspomina się o świętych, czy to w kościele, czy w życiu codziennym, modli do nich, czy za ich wstawiennictwem prosi się Pana Boga o różne łaski, czasem nawet podaje się za przykład któregoś z nich, aby pobudzić wiarę wiernych. Nie często jednak zastanawiamy się nad istotą samej świętości. Nie uważamy świętych za zwykłych ludzi. Bardziej kojarzą się nam z istotami podobnymi do aniołów, które przebywają w niebie i cieszą się bliskością Pana Boga.

Kiedy zagłębimy się w temat z większą uwagą stwierdzimy ze zdziwieniem, że każdy ze świętych był swego czasu zwykłym człowiekiem, może czasami nieco trochę bardziej rozmodlonym od innych, lub przeciwnie: był wielkim grzesznikiem, który opamiętał się i diametralnie zmienił swoje życie. Pomiędzy świętymi, kanonizowanymi przez Kościół, są bowiem zarówno królowie jak i żebracy, przedstawiciele każdego zawodu, niewolnicy, pustelnicy, matki rodzin, kalecy, żołnierze, każdej narodowości i pochodzenia. We wczesnym chrześcijaństwie świętość przypisywana była na przykład przez tradycję religijną, mianowicie, wszyscy męczennicy od razu po śmierci byli uznawani za świętych. Z czasem wypracowano szczegółowe normy dotyczące ogłoszenia danej osoby świętą. 

W tej chwili oficjalne uznanie za świętego poprzedza skomplikowany proces kanonizacyjny, który może rozpocząć się dopiero po beatyfikacji danej osoby, czyli po uznaniu go za błogosławionego. Kandydat na świętego musi odznaczać się cnotami heroicznymi, a także za jego przyczyną musiał się wydarzyć cud (czyli zjawisko o charakterze nadprzyrodzonym) uznany przez Kościół. Do kanonizacji wymaga się jednego cudu, który nastąpił po beatyfikacji. Spróbujmy więc sprecyzować co to znaczy być świętym. 


Najkrócej można powiedzieć, że bycie świętym to upodobnić się we wszystkim do Chrystusa: w myślach, uczuciach, słowach i czynach. Pisze o tym chociażby święta Faustyna: "Ojciec Niebieski o tyle dusze nasze uwielbi i uzna je, o ile będzie w nas widział podobieństwo do Syna Swego". Najbardziej charakterystyczną cechą
św. Faustyna                 fot. Wikimedia
świętości jest miłość do ludzi, a przede wszystkim do Boga, która determinuje każdą myśl i każdy czyn człowieka. Siostrze Marii od Krzyża, której pewna dusza czyśćcowa na polecenie Pana Boga pomagała w drodze do świętości powiedziała na przykład tak: "Jezus chce, byś wszystko czyniła wyłącznie dla Niego i dla Jego chwały, byś też uznała Go za powiernika we wszystkich radościach i smutkach; żebyś nie robiła niczego, choćby najmniejszej rzeczy, bez proszenia Go o radę i światło; żebyś chciała mieć tylko Jego, jako nagrodę za wszystko co będziesz czyniła", oraz "Miej tylko jedno pragnienie: kochać dobrego Boga wciąż coraz bardziej, jednoczyć się z Nim coraz pełniej. Oto twoje główne zadanie: stałe pogłębianie życia wewnętrznego i coraz doskonalsze zjednoczenie z twoim Jezusem. Powinnaś żyć w głębi swej duszy, zjednoczona z Jezusem przez cierpienia fizyczne i duchowe, a zwłaszcza przez miłość". Ten typ miłości odnajdujemy u świętej Faustyny: "O Jezu mój, Tyś życiem życia mojego. Ty wiesz dobrze, że nie pragnę niczego prócz chwały Imienia Twego, i aby dusze poznały dobroć Twoją. Czemu stronią dusze od Ciebie Jezu – nie rozumiem tego. O, gdybym mogła serce moje posiekać na najdrobniejsze części i w ten sposób ofiarować Ci Jezu, każdą cząstkę jakoby serce całe, aby ci, choć w cząstce wynagrodzić za serca, które Cię nie kochają. Kocham Cię Jezu każdą kroplą krwi mojej i przelałabym chętnie za ciebie, aby Ci dać dowód szczerej swej miłości. [...] Niczym jest wszystko w porównaniu z Tobą. Cierpienia, przeciwności, upokorzenia, niepowodzenia, posądzania, jakie mnie spotykają, są drzazgami, które rozpalają miłość moją ku Tobie Jezu".  

środa, 19 marca 2014

Przeżycia na pograniczu śmierci

 Śmierć człowieka

 
Śmierć bliskiej osoby jest dla nas zawsze bardzo bolesna. Próbujemy pogodzić się z myślą, że już nigdy jej nie zobaczymy. Czasem wyobrażamy sobie zmarłego w towarzystwie aniołów, który doznaje beztroskiego życia w Niebie. Czekamy na jakiś znak... Ten temat zawsze budził wśród żyjących duże zainteresowanie: co jest po drugiej stronie? Jest to pytanie zdawałoby się bez odpowiedzi. A jednak... Od czasu do czasu ludzie, którzy byli blisko śmierci opowiadają niesamowite opowieści. Jedną z częstszych takich wypowiedzi jest twierdzenie, że opuścili oni swoje ciało i z góry obserwowali reanimujących ich lekarzy. Po przywróceniu do życia potrafią dokładnie powiedzieć, który lekarz co robił i co mówił w danej chwili. Tego typu doznania ludzi, których odratowano nazywamy przeżyciami na pograniczu śmierci. Tym właśnie tematem zajmiemy się w niniejszej rozprawie.

Pierwszym mocnym argumentem potwierdzającym przeżycia na pograniczu śmierci (w skrócie PNPS) jest statystyka. Według doniesień Ośrodka Badań Opinii Publicznej jedna osoba na dwadzieścia w Stanach Zjednoczonych doświadczyła takich właśnie przeżyć. Być może, że i wśród Czytelników znajdują się osoby, które mają za sobą podobne doznania. Na pewno nie jest to wytwór wyobraźni współczesnego człowieka, ponieważ okazuje się, że o przeżyciach na pograniczu śmierci donosili już ludzie z poprzednich epok. Reprodukujemy na przykład obraz Hieronima Boscha namalowany pięćset lat temu. Malarz zatytułował go "Wzniesienie do Raju Niebieskiego". Przedstawia na nim dusze ludzi wznoszące się w stronę światła. Obraz ten przedstawia dokładnie to, o czym opowiadają ludzie, którzy przeżyli własną śmierć, że kierowali się w stronę ciemnego tunelu na końcu którego było białe światło.

śmierć
                    Fot. Wikimedia

      Przeżycia na granicy śmierci



  Wszystkie osoby, które doświadczyły PNPS twierdzą, że to co przeżyły trudno jest opowiedzieć ziemskimi słowami. Brakuje słów, porównań... Ponadto każda z nich trochę inaczej "umierała". Ilość i jakość tych doznań zależy od tego, czy ktoś "umarł", czy tylko był bliski śmierci. Im dłużej człowiek był "martwy", tym głębszych przeżyć doznał.

     Dużą trudność mają ludzie z określeniem tego, w jakiej formie znaleźli się po opuszczeniu fizycznego ciała. Zapewne jest to jakaś forma "ciała duchowego". Jego właściwością jest przechodzenie przez ściany, oraz niemożność nawiązania kontaktu z żywymi. Kiedy będziemy chcieli potrząsnąć kogoś za ramię, nasza ręka przejdzie przez nie jak przez powietrze!


 Świetlista istota


Największe jednak wrażenie na "zmarłych" robi spotkanie "Świetlistej Istoty". Nie jest to zwykła postać. Jest to raczej coś w rodzaju niezwykle intensywnego (ale nie rażącego w oczy) światła, które posiada osobowość i może z nami porozumiewać się telepatycznie. Emanuje ona miłością i ciepłem, które przenikając przez zmarłego wprowadza go w stan tak głębokiego uspokojenia i błogości, że człowiek ten potem, kiedy przychodzi mu wracać do życia, nie chce tego, a nawet opiera się temu. Zazwyczaj istota ta przygotowuje człowieka do przejścia na Tamtą Stronę. Początkiem tego jest uświadomienie zmarłemu jakim był człowiekiem. W związku z tym zostaje ukazane całe jego życie w postaci krótkich migawek zmieniających się z zawrotną szybkością. Mało tego. Jeżeli wyrządził komuś krzywdę, to odczuwa przy danym obrazie to, co czuł wtedy człowiek pokrzywdzony przez niego. To samo jest z dobrymi uczynkami. Ten film "retro", jak go nazywamy nie ma bynajmniej na celu oskarżanie zmarłego. Zresztą, rolę sędziego odgrywa tutaj sam zmarły. Świetlista Istota przez cały czas emanuje tą swoją niewysłowioną miłością i akceptuje zmarłego takim, jakim jest. To człowiekowi jest wstyd przez to, że nie postępował tak, jak należy.

poniedziałek, 17 marca 2014

Prąd zmienny- prąd stały, czyli o tym jak wyprostować prąd

 Co to jest prąd

Czym różni się prąd zmienny od prądu stałego? Czy można zamieniać prąd zmienny na prąd stały? Co to jest w ogóle prąd? Na te pytania postaramy się dać tutaj odpowiedź. Zaczniemy od końca, ponieważ jest to pytanie najważniejsze. W encyklopedii przeczytamy, że prąd elektryczny jest to uporządkowany ruch ładunków elektrycznych. Oznacza to, że w danej chwili wszystkie ładunki zmierzają w jednym kierunku.

W przewodach elektrycznych, które wykonane są z miedzi lub z aluminium nośnikami prądu są elektrony pochodzące z ostatnich powłok elektronowych tychże pierwiastków. Średnia prędkość tych elektronów wynosi około 1 cm/sek, tak więc po włączeniu prądu elektrony te nie dopłyną z wyłącznika od razu do żarówki, czy innego urządzenia elektrycznego. To, że żarówka zapala się od razu jest wynikiem tego, że co prawda, elektrony przesuną się tylko o jeden centymetr, ale przez to przesuną się także te elektrony będące tuż przy żarówce. I to one właśnie w danej chwili zasilają urządzenie elektryczne.
 
Teraz możemy trochę uściślić nasze rozważania i powiedzieć, że zasadniczo rozróżniamy dwa rodzaje prądu: prąd stały i prąd zmienny. Prąd stały charakteryzuje się tym, iż zawsze posiada tę samą wartość oraz tę samą biegunowość (plus, minus). Znaczy to tyle, że prąd taki płynie zawsze tylko w jednym kierunku. Przed- stawia to Rys.1:


Na Rys.2 widać wyraźnie, że prąd zmienny ma zupełnie inną charakterystykę. Raz, że zmienia kierunek (raz płynie w jedną stronę, a raz w drugą), dwa- bez przerwy zmienia swoją wartość. Zaczyna od zera, rośnie do maksymalnej wartości, a następnie znowu maleje do zera. Teraz zmienia kierunek poruszania się i znowu rośnie do maksymalnej wartości, maleje, zmienia kierunek i apiat, wszystko od nowa. Dlatego właśnie prąd ten nazywamy prądem przemiennym. Na przykład napięcie, jakie mamy w gniazdku osiąga w maksimum 325 woltów, choć wszędzie podaje się jego napięcie skuteczne czyli 230V / 50Hz. Ta druga wartość mówi, że w ciągu sekundy prąd wykonuje 50 cykli. W jednym cyklu prąd płynie w jedną stronę, po czym zawraca i płynie w stronę przeciwną. Z technicznego punktu widzenia, prąd pobierany z gniazdka jest prądem naprzemiennym, o charakterystyce zmiennej, czyli nie tylko zmienia swój kierunek, ale także bez przerwy zmienia swoją wartość. Popularnie jednak mówi się, że w gniazdku mamy prąd zmienny. Prąd zmienny używany jest dlatego, ponieważ łatwiej go "przetransportować" z elektrowni do odległych odbiorców, a potem łatwo zmieniać jego właściwości, o czym przekonamy się za chwilę.

piątek, 14 marca 2014

Jak myje mydło

Mydlany pomocnik

Czy nie zastanawiacie się czasem na czym polega mycie lub pranie? Albo, na przykład: dlaczego musimy używać do tego celu proszku lub mydła, a nie powiedzmy mąki, czy cukru? Kolejne pytanie można byłoby zadać takie: Dlaczego płuczemy ręce pod wodą, a nie np. w oleju? Aby poznać na te pytania odpowiedzi zapraszamy do dalszej części naszej opowieści. Ponieważ zarówno mycie, jak i pranie ma tą samą zasadę działania, dlatego w dalszej części ograniczymy się do opisania jej tylko na przykładzie mydła i mycia rąk.

Zanim poznamy na czym polega mycie, zastanówmy się, co to znaczy, że coś jest brudne. Weźmy ręce: Co powoduje, że stają się one brudne? Wystarczy przytoczyć jakikolwiek przykład z życia codziennego. Wyobraźmy sobie, że dopiero co myliśmy w domu ręce i wychodzimy teraz do parku na spacer. Jeżeli podniesiemy z ziemi powiedzmy kamień (najlepiej taki ubrudzony ziemią) to zaraz stwierdzimy, że przez niego ubrudziliśmy sobie ręce. Zatem możemy powiedzieć, że do naszych rąk przyczepiły się cząsteczki brudu, które przedtem znajdowały się na kamieniu. Używamy tutaj ogólnej definicji brudu, ponieważ „brudem" może być wszystko, co zanieczyszcza daną powierzchnię. Mycie polega więc na odrywaniu tych cząsteczek z powierzchni naszych rąk. Odrywanie to w przekładzie na język codzienności oznacza po prostu pocieranie o siebie dłoni. Poprzez takie pocieranie, ręka o rękę, następuje oderwanie brudu, a następnie spłukanie go przez wodę. Ale z praktyki wiemy też, że mycie rąk pod samą tylko wodą nie przynosi dobrych efektów. Żeby naprawdę dobrze umyć ręce, tak do czysta, to musimy użyć do tego mydła. Po namydleniu rąk brud łatwiej i w dodatku z większą skutecznością daje się usunąć. Co jest za to odpowiedzialne? Okazuje się, że odpowiedzialna za to jest budowa cząsteczki mydła.

Myjące właściwości mydła

Cząsteczka mydła jest tak sprytnie zbudowana, że doskonale nadaje się do usuwania brudu w przeciwieństwie do cząsteczki cukru, czy mąki, które posiadają już zupełnie inną budowę. Każda z cząsteczek składa się z kilkunastu atomów węgla, kilkudziesięciu atomów wodoru, z dwóch atomów tlenu oraz z jednego atomu jakiegoś metalu, np. sodu tak, jak w tym przypadku poniżej, który przedstawia cząsteczkę mydła toaletowego, czyli takiego, jakim myjemy się na co dzień:

środa, 12 marca 2014

Prawa Murphy'ego

Prawa Murphy'ego

śmieszne

Nie często zdarza się by czyjeś prywatne, charakterystyczne dla niego powiedzenie zyskało popularność na większą skalę, gdzie było by powszechnie znane i używane przez innych. W naszym kraju było kilka takich przypadków, żeby tylko wspomnieć najbardziej znane: „I to by było na tyle”, „Z pewną nieśmiałością taką”, czy „Spieprzaj dziadu”.

Na świecie bez wątpienia największą karierę zrobiło powiedzenie amerykańskiego kapitana- inżyniera Eda Murphy'ego, który w latach czterdziestych XX wieku kwitował nieporadność swego pomocnika słowami: „Jeżeli jest jakaś możliwość, żeby coś zrobić źle, on to zrobi”. Słowa te pod nazwą ''Prawo Murphy'ego'' zapisał w swoim dzienniku kierownik projektu, a potem wykorzystał je jeden z naukowców na konferencji prasowej oznajmiając żartem, że tak dobre wyniki ich badań osiągnęli dzięki znajomości prawa Murphy'ego i umiejętności przeciwdziałania mu.

Powiedzenie to, w nieco zmienionej formie okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie było dziedziny życia, w której by prawo Murphy'ego nie ujawniało się. Szybko też zaczęły powstawać różne warianty tego prawa, jak chociażby: „Jeżeli coś może się nie udać, nie uda się na pewno”, czy  „Jeśli coś może pójść źle, to z pewnością pójdzie”.

Zaczęły się także głębsze rozważania filozoficzne analityczne, oraz pojawiły się inne prawa zgodne z filozofią Murphy'ego, czyli typu  "Uśmiechnij się..., jutro będzie gorzej".

Wszystkie one krążą teraz pod wspólną nazwą jako prawa Murphy'ego. Przyjrzyjmy się więc niektórym rozważaniom na temat praw Murphy'ego:



Prawo Patriego

Jeśli wiesz, że coś może pójść źle
i podejmiesz stosowne środki zapobiegawcze,
to źle pójdzie coś innego.





***

Jeżeli wydaje ci się, że wszystko jest w porządku-
na pewno coś przeoczyłeś.





Uszczegółowienie Stewarta

Działanie prawa Murphy'ego może być
zawieszone na czas nieokreślony,
jeśli w efekcie nastąpi później
poważniejsza katastrofa.





***

Jeżeli jest jakiś gorszy moment,
w którym coś może się nie udać-
zdarzy się to właśnie wtedy.




Poza analizami i rozważaniami na temat zaczęły pojawiać się także prawa z innych dziedzin życia. Bardzo szybko bowiem zorientowano się, że przecież prawa Murphy'ego dotykają nas w życiu na każdym kroku. Nadszedł więc czas na ich zwerbalizowanie: