Czy gra warta jest świeczki?
Odpowiadając na powyższe
pytanie, mogę powiedzieć, że jak najbardziej. Pamiętajmy, że na
stworzenie e-booka tracimy tylko raz czas – potem nie zajmuje on
już naszej uwagi, a przez cały czas, i teraz i w przyszłości
będzie on na nas pracował.
Pierwszą korzyścią,
jaką otrzymujemy z takiego darmowego e-booka, jest oczywiście
darmowa reklama. Nasz e-book trafia do wielu tysięcy ludzi.
Większość z nich nigdy by sama nie trafiła na nasz reklamowany
blog. Moje najlepsze e-booki
pobrano do tej pory w ilości ponad 17 tysięcy pobrań każde. To
naprawdę duży zasięg. Przeliczając to na liczbę odwiedzających
moje blogi, to jest to w tej chwili (po dwóch latach od
udostępnienia) około 50 odwiedzających miesięcznie więcej, choć
w apogeum, kiedy rynek jeszcze nie nasycił się moimi e-bookami,
było to ponad 400 odwiedzających więcej. Nie mówię, że tyle
będzie w waszym przypadku, bo dużo zależy od tematyki i wartości
merytorycznej e-booka. W
apogeum bynajmniej w samym tylko Google Play były takie moje
e-booki, które notowały po
1000 pobrań w miesiącu. Teraz, po nasyceniu się rynku jest to
200-300, ale to też dużo. Tyle potencjalnie osób może się
dowiedzieć o moich blogach – i to tylko z jednego e-booka,
a tych e-booków
pozostawiłem w tej chwili (bo część, tych gorszych wycofałem
jakiś czas temu) około 30.
Drugą, nie mniej ważną
korzyścią z udostępnienia darmowego e-booka jest promocja siebie,
jako wartościowego autora i publicysty. Jeżeli ktoś przeczyta
wasze e-booki i będzie nimi zachwycony, to każdy kolejny projekt
sygnowany waszym nazwiskiem, będzie dla takiej osoby wystarczającą
rekomendacją. Jeżeli w e-booku znajdzie informację o waszym blogu
– z pewnością na niego zajrzy.
Posiadając ugruntowaną
pozycję i markę jako autor wartościowych e-booków, możecie
występować, chociażby na forum jako ekspert i jeżeli zaprosicie
forumowiczów na waszego bloga, to z pewnością odwiedzą go. Można
teraz pójść dalej i uznać te darmowe e-booki za wstęp do swoich
późniejszych działań związanych ze sprzedażą komercyjnych
e-booków.
Jeżeli wyrobicie sobie
wcześniej nazwisko, czyli dacie się poznać jako wartościowy
autor, to potem łatwiej będzie sprzedać swoje książki, bo już
nie będziecie nieznanym nikomu Jasiem Kowalskim, który coś tam
sobie napisał. To naprawdę duża wartość, nawet jeżeli nie
zamierzacie nigdy sprzedawać swoich e-booków.
Znane nazwisko jest często wystarczającą rekomendacją dla innych,
aby zajrzeć, chociażby na blog czy profil w jakimś serwisie. Jest
to prawda chyba oczywista dla każdego.
Zakończenie
Jako pragmatyk wychodzę
z założenia, że skoro już straciliśmy czas na przygotowanie i
napisanie artykułów na swojego bloga, to warto je jeszcze do czegoś
wykorzystać – niech będzie z nich jeszcze jakiś pożytek.
Stworzenie e-booka to pod każdym względem dobra decyzja, która w
połączeniu z innymi działaniami promocyjno-reklamowymi zwiększy
ilość odwiedzających i stałych czytelników na naszym blogu, a
poszczególne działania będą się przenikać nawzajem i
uzupełniać. W ten sposób zdobywa się renomę, buduje swoją
markę, często latami. Ważne jest, aby być sobą, by nikogo nie
udawać, ani nie pisać pod publikę. Czytelnicy to zaraz wyczują i
nie będziecie dla nich wiarygodni ani tym bardziej wartościowi.
Piszcie więc wartościowe treści nawet kosztem popularności, bo
uwielbienie tłumów na pstrym koniu jeździ i łatwo z niego spaść.
To tyle na ten temat...
Ciekawe artykuły:
- Odczytywanie hieroglifów
- Jak wygląda powierzchnia Księżyca
- Przeżycia na granicy śmierci
- Niezwykłe opowieści o niezwykłych ludziach
- AntyNoble - śmieszne badania naukowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz