Strony

sobota, 13 czerwca 2015

Czy rozwój duchowy (dalekowschodni) jest bezpieczny?

Praktykowanie filozofii Dalekiego Wschodu, czyli medytację, wprowadzanie się w odmienne stany świadomości itp. według Kościoła katolickiego, może być dla nas niebezpieczne i może kusić szatana.

Nauki duchowe Dalekiego Wschodu są bardzo przydatne, lecz należy uważać, aby nie wkroczyć na teren religii lub filozofii, bo będzie to dla nas szkodliwe. Najważniejszy jest Pan Bóg i nigdy nie powinniśmy stracić Go z oczu. 
 
Kościół katolicki zabrania zajmować się filozofią Wschodu, ponieważ wiele ludzi dochodzi do wniosku, że skoro rozwijają się duchowo, to znaczy, że Bóg nie jest im do niczego potrzebny, co jest oczywiście błędnym podejściem. Tutaj właśnie wynika owo niebezpieczeństwo, które dostrzega Kościół, że człowiek ufając w swoje możliwości, oddala się od Pana Boga.

     Nigdy nie traćmy z oczu Pana Boga. Zawsze powinien być naszym jedynym celem, do jakiego zmierzamy. Ponadto duchowość chrześcijańska jest wystarczająco dobrą drogą, aby nie trzeba było szukać innej duchowości. 
 
     Wiara katolicka nie stoi w sprzeczności z rozwojem duchowym, wręcz przeciwnie: wymaga rozwiniętej duchowości, bo tylko poprzez nią można uzyskać żywą wiarę. Problem jest tylko w doborze technik. Jeżeli Kościół zakazuje niektórych technik, czy filozofii, to widocznie widzi w tym zagrożenie, chociaż my możemy tego nie rozumieć lub nie dostrzegać. 
 
     Kościół katolicki zabrania stosowania praktyk dalekowschodnich nie na podstawie swego widzi-mi-się, lecz na podstawie doświadczeń z uwalnianiem ludzi od demonów. Skoro wychodzi z nich, że dane działanie jest szkodliwe dla człowieka, to wtedy pojawia się zakaz w celu ochrony innych.

     Jeżeli chodzi na przykład o medytację, istnieje przecież także medytacja chrześcijańska, więc nie ma problemu. Ja zajmowałem się w swoim życiu i rozwojem osobistym i duchowym (świeckim). Teraz wchłonęła mnie duchowość chrześcijańska. Jako wieloletni praktyk odpowiem z własnego doświadczenia. Otóż duchowość chrześcijańska, daje wystarczające narzędzia i – później – doznania, aby nie trzeba było szukać w innych kulturach. Bliskość z Panem Bogiem, jaką poprzez to uzyskałem, sprawia, że niczego innego już nie chcę. Dlatego też w sposób naturalny wyparła ona wszystkie inne techniki, jakie do tej pory stosowałem. 
 
     Pan Bóg jest czymś najlepszym co może nas w życiu ziemskim spotkać i jest On dostępny dla każdego z nas. Warunek jest jednak oczywisty: otwarcie się na Boga i rozwijanie swojej duchowości na podstawie Pisma Świętego i pism świętych.

     Nie dajmy się zwieść nikomu, kto będzie chciał odsunąć nas od Pana Boga. Pozostańmy przy Nim i zapragnijmy zbliżać się do Niego coraz bardziej. Poprośmy Go o kierownictwo, a nasze życie nabierze kolorów, jakich trudno szukać w ziemskim świecie.

     Wracając teraz do filozofii dalekowschodniej, to wszelkie otwieranie swej jaźni, jeżeli nie jest ona umocowana w rozwiniętej duchowości, stwarza dla nas zagrożenie, ponieważ jest jak otwarte drzwi naszego domu dla złodzieja.

     Jeżeli chodzi o same praktyki, takie, jak medytacja czy pozytywne myślenie, które także budzi sprzeciw Kościoła, to myślę, że skoro znajdujemy się w życiowym bagnie, to każde działanie zmierzające do poprawy swojego życia jest wskazane. W późniejszym jednak czasie, kiedy odzyskamy „moc”, powinniśmy już skupić się na bardziej bezpiecznych technikach, najlepiej na samym Panu Bogu.

     Jako że jestem wieloletnim praktykiem, więc i ja miałem na początku swej drogi kontakt z medytacją i innymi „zakazanymi” praktykami. Byłem jednak w takim życiowym bagnie, że nie musiałem obawiać się szatana. Moje życie i tak zmierzało ku przepaści.

     Dobrze wspominam ten czas, bo wiele mi one wtedy pomogły. Pomogły przede wszystkim podnieść się i powrócić do Boga, który zaczął mnie potem prowadzić. W sposób zupełnie naturalny po niecałym roku skupiłem się tylko na Nim, czego nie żałuję, wręcz przeciwnie: rozwój duchowy, jakim poszedłem, okazał się czymś wspaniałym. 
 
     Poprzez swoje doświadczenia z Bogiem, wszystkim zawsze zalecam zwrócenie się do Niego, bo jest On czymś najlepszym co może nas w tym ziemskim życiu spotkać. Po co eksperymentować ze swoją jaźnią, czy innymi "tajemnymi" mocami skoro, niejako pod ręką, mamy Pana Boga, który tylko czeka na nasze przyzwolenie, aby mógł nas zacząć obsypywać łaskami. Czasami robi to sam, ale przeważnie czeka na nasze zaproszenie, kiedy świadomie zwrócimy się do niego słowami: „Oto jestem. Chcę, abyś był dla mnie ważny”. 
 
     Pozostaje jeszcze kwestia wolnej woli człowieka, bo nie wszyscy dobrze tę kwestię rozumieją w odniesieniu do Pana Boga i poddaniu się Jego woli czy prowadzeniu. Otóż Bóg zachowuje się tak, jak rodzice w stosunku do swojego dziecka, kiedy mówią mu, co ma robić, chociaż dziecku wydaje się, że wie lepiej.

     Człowiek ma wolną wolę i może źle rozporządzać swoim życiem, jeżeli ma taką ochotę. Będzie musiał jednak potem zdać z tego sprawę. Jeżeli mówi się, że Pan Bóg prowadzi, to należy to rozumieć jako miłosne i dobrowolne oddanie się człowieka pod Jego kierownictwo, kiedy ten uważa, że tak będzie lepiej dla jego życia. Podobnie przecież dzieci w starszym wieku, kiedy zaczynają już logicznie myśleć, oddają się pod kierownictwo rodziców, wiedząc, że ci mają większą wiedzę i doświadczenie od nich i lepiej im poradzą niż gdyby sami musieli podejmować trudne decyzje życiowe.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz