Praktykowanie
filozofii Dalekiego Wschodu, czyli medytację, wprowadzanie się w
odmienne stany świadomości itp. według Kościoła katolickiego,
może być dla nas niebezpieczne i może kusić szatana.
Nauki duchowe Dalekiego Wschodu są
bardzo przydatne, lecz należy uważać, aby nie wkroczyć na teren
religii lub filozofii, bo będzie to dla nas szkodliwe. Najważniejszy
jest Pan Bóg i nigdy nie powinniśmy stracić Go z oczu.
Kościół
katolicki zabrania zajmować się filozofią Wschodu, ponieważ wiele
ludzi dochodzi do wniosku, że skoro rozwijają się duchowo, to
znaczy, że Bóg nie jest im do niczego potrzebny, co jest oczywiście
błędnym podejściem. Tutaj właśnie wynika owo niebezpieczeństwo,
które dostrzega Kościół, że człowiek ufając w swoje
możliwości, oddala się od Pana Boga.
Nigdy
nie traćmy z oczu Pana Boga. Zawsze powinien być naszym jedynym
celem, do jakiego zmierzamy. Ponadto duchowość chrześcijańska
jest wystarczająco dobrą drogą, aby nie trzeba było szukać innej
duchowości.
Wiara
katolicka nie stoi w sprzeczności
z rozwojem duchowym, wręcz przeciwnie: wymaga rozwiniętej
duchowości, bo tylko poprzez nią można uzyskać żywą wiarę.
Problem jest tylko w doborze technik. Jeżeli Kościół zakazuje
niektórych technik, czy filozofii, to widocznie widzi w tym
zagrożenie, chociaż my możemy tego nie rozumieć lub nie
dostrzegać.
Kościół
katolicki zabrania stosowania praktyk dalekowschodnich nie na
podstawie swego widzi-mi-się, lecz na podstawie doświadczeń z
uwalnianiem ludzi od demonów. Skoro wychodzi z nich, że dane
działanie jest szkodliwe dla człowieka, to wtedy pojawia się zakaz
w celu ochrony innych.
Jeżeli
chodzi na przykład o medytację, istnieje przecież także medytacja
chrześcijańska, więc nie ma problemu. Ja zajmowałem się w swoim
życiu i rozwojem osobistym i duchowym (świeckim). Teraz wchłonęła
mnie duchowość chrześcijańska. Jako wieloletni praktyk odpowiem z
własnego doświadczenia. Otóż duchowość chrześcijańska, daje
wystarczające narzędzia i – później – doznania, aby nie
trzeba było szukać w innych kulturach. Bliskość z Panem Bogiem,
jaką poprzez to uzyskałem, sprawia, że niczego innego już nie
chcę. Dlatego też w sposób naturalny wyparła ona wszystkie inne
techniki, jakie do tej pory stosowałem.
Pan
Bóg jest czymś najlepszym co może nas w życiu ziemskim spotkać i
jest On dostępny dla każdego z nas. Warunek jest jednak oczywisty:
otwarcie się na Boga i rozwijanie swojej duchowości na podstawie
Pisma Świętego i pism świętych.
Nie
dajmy się zwieść nikomu, kto będzie chciał odsunąć nas od Pana
Boga. Pozostańmy przy Nim i zapragnijmy zbliżać się do Niego
coraz bardziej. Poprośmy Go o kierownictwo, a nasze życie nabierze
kolorów, jakich trudno szukać w ziemskim świecie.
Wracając
teraz do filozofii dalekowschodniej, to wszelkie otwieranie swej
jaźni, jeżeli nie jest ona umocowana w rozwiniętej duchowości,
stwarza dla nas zagrożenie, ponieważ jest jak otwarte drzwi naszego
domu dla złodzieja.
Jeżeli
chodzi o same praktyki, takie, jak medytacja czy pozytywne myślenie,
które także budzi sprzeciw Kościoła, to myślę, że skoro
znajdujemy się w życiowym bagnie, to każde działanie zmierzające
do poprawy swojego życia jest wskazane. W późniejszym jednak
czasie, kiedy odzyskamy „moc”, powinniśmy już skupić się na
bardziej bezpiecznych technikach, najlepiej na samym Panu Bogu.
Jako
że jestem wieloletnim praktykiem, więc i ja miałem na początku
swej drogi kontakt z medytacją i innymi „zakazanymi” praktykami.
Byłem jednak w takim życiowym bagnie, że nie musiałem obawiać
się szatana. Moje życie i tak zmierzało ku przepaści.
Dobrze
wspominam ten czas, bo wiele mi one wtedy pomogły. Pomogły przede
wszystkim podnieść się i powrócić do Boga, który zaczął mnie
potem prowadzić. W sposób zupełnie naturalny po niecałym roku
skupiłem się tylko na Nim, czego nie żałuję, wręcz przeciwnie:
rozwój duchowy, jakim poszedłem, okazał się czymś wspaniałym.
Poprzez
swoje doświadczenia z Bogiem, wszystkim zawsze zalecam zwrócenie
się do Niego, bo jest On czymś najlepszym co może nas w tym
ziemskim życiu spotkać. Po co eksperymentować ze swoją jaźnią,
czy innymi "tajemnymi" mocami skoro, niejako pod ręką,
mamy Pana Boga, który tylko czeka na nasze przyzwolenie, aby mógł
nas zacząć obsypywać łaskami. Czasami robi to sam, ale przeważnie
czeka na nasze zaproszenie, kiedy świadomie zwrócimy się do niego
słowami: „Oto jestem. Chcę, abyś był dla mnie ważny”.
Pozostaje
jeszcze kwestia wolnej woli człowieka, bo nie wszyscy dobrze tę
kwestię rozumieją w odniesieniu do Pana Boga i poddaniu się Jego
woli czy prowadzeniu. Otóż Bóg zachowuje się tak, jak rodzice w
stosunku do swojego dziecka, kiedy mówią mu, co ma robić, chociaż
dziecku wydaje się, że wie lepiej.
Człowiek
ma wolną wolę i może źle rozporządzać swoim życiem, jeżeli ma
taką ochotę. Będzie musiał jednak potem zdać z tego sprawę.
Jeżeli mówi się, że Pan Bóg prowadzi, to należy to rozumieć
jako miłosne i dobrowolne
oddanie
się człowieka pod Jego kierownictwo, kiedy ten uważa, że tak
będzie lepiej dla jego życia. Podobnie przecież dzieci w starszym
wieku, kiedy zaczynają już logicznie myśleć, oddają się pod
kierownictwo rodziców, wiedząc, że ci mają większą wiedzę i
doświadczenie od nich i lepiej im poradzą niż gdyby sami musieli
podejmować trudne decyzje życiowe.
Ciekawe artykuły:
- O czym Pan Bóg rozmawia ze świętymi
- Jak zmienić swoje życie
- Ucz się na swoich błędach
- Test pobożności - psychotest
- Jak poradzić sobie z negatywnym myśleniem
Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz