Strony

sobota, 15 sierpnia 2015

Jak wygląda powierzchnia Księżyca cz 1

Kup Pan działkę... na Księżycu

Wiele już o Księżycu napisano, ale jak do tej pory nie zdarzyło się jeszcze rozpoczynać wstęp ofertą zawartą w tytule naszego rozdziału. Czy można kupić kawałek Księżyca na własność? Okazuje się, że można, bynajmniej na papierze. Zawdzięczamy to bardzo sprytnemu biznesmenowi, Dennisowi Hope, który zawyrokował, iż znalazł lukę w Traktacie o Przestrzeni Kosmicznej i w roku 1980 przywłaszczył sobie nie tylko Księżyc, ale wręcz cały Wszechświat. Założył przedsiębiorstwo o nazwie „Ambasada Księżycowa” i poprzez nią sprzedaje działki na widocznej stronie Księżyca za jedyne piętnaście funtów. Takiego parabiznesu nie powstydziłby się żaden z naszych rodzimych hochsztaplerów. Najśmieszniejsze jest to, że nie zabrakło chętnych na zakup owych działek. Z ponad trzech milionów parceli wystawionych na sprzedaż, nabywców znalazło już dwa miliony! Obliczając szybko zysk księżycowego biznesmena, od razu widać, że dorobił się niezłej fortuny. A co z posiadaczami działek księżycowych? Z punktu widzenia prawa międzynarodowego i nazwijmy to – kosmicznego, ich akty własności wydane przez Ambasadę Księżycową są nic nie warte; wcale nie są właścicielami kawałka Księżyca, choć wielu zapewne o tym marzy. Nie można wszystkich tych ludzi wrzucić do jednego worka. Duża część z nich z pewnością zdawała sobie sprawę o transakcji zbyt grubymi nićmi szytej, ale za piętnaście funtów...? Wielu z nich akt własności działki księżycowej potraktowało jako ekstrawagancką lub zabawną formę prezentu dla kogoś, lub coś niezwykłego, niecodziennego w swojej kolekcji. Czy nie byłoby miło pochwalić się przyjaciołom takim aktem własności?

Zgodnie z międzynarodowym porozumieniem, w tej chwili żaden naród nie przypisuje sobie prawa do własności żadnego ciała kosmicznego ani jego części, w tym także oczywiście Księżyca, na którym przecież do tej pory tkwią w księżycowym gruncie flagi Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego wetknięte przez te kraje. Amerykańscy astronauci zrobili to własnoręcznie a Rosjanie, z braku programu lotów załogowych, poprzez swoje sondy kosmiczne oraz pojazd kosmiczny Łuna 2, który porozrzucał flagi ZSRR z wysokości przelatując nad księżycowym gruntem. Wszyscy się jednak zgodzili w późniejszym czasie, że Księżyc będzie podlegał takiej samej jurysdykcji jak wody międzynarodowe na Ziemi, czyli o nie przynależności do żadnego z krajów. W ten sposób powstał Traktat o Przestrzeni Kosmicznej, który zabrania m.in. używania Księżyca w celach militarnych a przede wszystkim umieszczania na nim instalacji wojskowych oraz broni masowego rażenia.

Księżyc
Historia ze sprzedażą działek księżycowych posłużyła nam jako wstęp do rozprawy odpowiadającej na pytanie zaciekawionego Czytelnika: „A jak właściwie jest na Księżycu?” Czy jego powierzchnia jest podobna do naszej, ziemskiej? Wielu z nas lubi spoglądać w księżycową noc na te świecące oko przesuwające się na tle małych iskierek zwanych gwiazdami, ale czy zadawaliście sobie pytanie „Jak tam jest”? W końcu to najbliższe nam ciało kosmiczne, na którym prędzej niż później człowiek zacznie zamieszkiwać w sposób stały. Nie mam tu na myśli bynajmniej klientów Ambasady Księżycowej pana Hope. Już teraz wokół Ziemi krąży stała stacja kosmiczna, która wciąż jest rozbudowywana. Księżyc jest naturalnym krokiem ludzkości naprzód, w stronę podboju Kosmosu.

Księżyc

Do tej pory na powierzchni Księżyca stanęło dwanaście osób, wszystkie z amerykańskiego programu „Apollo”. Oprócz nich lądowały jeszcze bezzałogowe sondy amerykańskie i rosyjskie, nie mówiąc już o wielu statkach kosmicznych, które krążyły wokół Srebrnego Globu i wykonywały tysiące szczegółowych fotografii jego powierzchni. Mamy więc bardzo bogaty materiał opisowy, także z pierwszej ręki, możemy zatem zaspokoić naszą ciekawość i dowiedzieć się jak wygląda powierzchnia Księżyca. Może kiedyś na nim zamieszkamy?

Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy i to jeszcze podczas obserwacji z orbity wokółksiężycowej, to ogromna ilość kraterów, jednych większych, drugich mniejszych. Jest ich blisko milion! Licząc tylko te powyżej jednego kilometra średnicy to już mamy do czynienia z liczbą pół miliona. Największy z nich znajduje się na niewidocznej z Ziemi półkuli i ma średnicę 2240 kilometrów a jego głębokość wynosi aż 13 km. Skąd ich się tyle wzięło? Przecież na Ziemi czegoś takiego nie obserwujemy... Nie jest to do końca prawda. I u nas one występują, choć nie w takiej ilości. Poniżej przedstawiamy jeden z takich kraterów znajdujący się w Północnej Arizonie w Stanach Zjednoczonych.
 
kratery
Krater Barringer
Wszystkie tego typu kratery powstają wskutek uderzenia ciał kosmicznych (planetoidy, skały itp.) o powierzchnię Ziemi lub Księżyca. Im większe było ciało, tym większy i głębszy krater po uderzeniu pozostawi. Gdyby warunki panujące na Księżycu przenieść na grunt ziemski, prawdopodobnie cywilizacja ludzka ani w ogóle Życie nie mogłyby rozwinąć się na Ziemi. Nieustanne bombardowanie meteorytami uniemożliwiłoby stabilny rozwój. Tylko dzięki naszej atmosferze możemy żyć w miarę bezpiecznie. Prawie wszystkie nadlatujące z Kosmosu skały spalają się w niej, zanim dosięgną powierzchni. Nieraz w letnie wieczory widzimy „spadające gwiazdy” i cali zachwyceni wypowiadamy zaraz życzenie. A przecież te „spadające gwiazdy” to nic innego jak właśnie spalające się w atmosferze odłamki skalne, które bez zabezpieczającej nas atmosfery wyrządziłyby nam krzywdę. Niech zatem takie będzie nasze życzenie: Aby ona nie przedarła się przez atmosferę i nie wyrządziła nikomu krzywdy.

Księżyc pozbawiony własnej atmosfery bombardowany jest nieustannie odłamkami skalnymi nadlatującymi z Kosmosu, chociaż już nie tak często, jak w dawnych epokach. Duża ich część bowiem roztrzaskała się już o którąś z pobliskich planet lub wydostała się poza Układ Słoneczny. Wielokrotnie spotykamy się na powierzchni Księżyca z sytuacją nakładania się na siebie kraterów pochodzących z kolejnych uderzeń nadlatujących odłamków.

Księżyc

 Strona    1/3    Dalej >

Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.

książki popularnonaukowe



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz