Strony

wtorek, 5 sierpnia 2014

św. Joanna d'Arc cz 2

Głosy z Nieba w końcu zmieniły się z tonu oznajmującego, do tonu rozkazującego. Pojawił się któregoś razu Archanioł Michał i powiedział jej, że na polecenie Boga ma udać się do pobliskiego miasteczka, do dowódcy garnizonu wojskowego, który tam stacjonował, aby ten wysłał ją do ukrywającego się w tym czasie następcy tronu, Karola. Joanna miała wtedy siedemnaście lat. Nawet w naszych czasach jest to trudne do wyobrażenia, aby młoda dziewczyna ze wsi, mówiąc, że Pan Bóg każe jej udać się do prezydenta kraju, dostała się do pałacu prezydenckiego i z nim osobiście rozmawiała. W tamtych czasach było to jeszcze bardziej utrudnione, tym bardziej, że Karol - z obawy o swoje życie - ukrywał się, bojąc się zamachu.

Ponieważ nakazy te powtarzały się i stawały się nie do zniesienia, młoda Joanna w końcu zwierzyła się swojemu wujowi, w którym zawsze miała oparcie. Jako osoba bardzo pobożna, wuj zgodził się pojechać z nią do owego kapitana tak na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że wizje Joanny są prawdziwe i pochodzą rzeczywiście od Boga. 

Nie trudno domyślić się co zimny, wojskowy charakter, dowódca garnizonu, zrobił. Gdy tylko usłyszał, że chce z nim rozmawiać siedemnastoletnia dziewczyna, która twierdzi, że ma wizje od Boga i chce, aby zaprowadził ją do króla, bo chce uratować Francję, nawet jej nie przyjął. Kazał wymierzyć kilka batów i odesłać ją do domu. Oczywiście Joanna spodziewała się tego. Trudno aby było inaczej. Zrobiła to, co głosy jej kazały i miała nadzieję, że dadzą jej w końcu spokój. 
    
Jakie było jej zdziwienie, kiedy wizje i głosy znowu zaczęły się pojawiać i to z tym samym żądaniem, aby udać się do kapitana garnizonu, bo tylko on pomoże jej wypełnić misję. Udała się więc po raz drugi do niego, choć nie bez obaw. Jednak i tym razem nie przyjął jej. Na domiar złego, po okolicy rozeszła się wieść o tym, że doznaje ona dziwnych wizji. 

Znaleźli się jednak tacy, którzy uwierzyli w te wizje. Byli wśród nich także ludzie z otoczenia kapitana, a nawet sam książę Lotaryngii. Z zachowanych dokumentów wynika, że kazał ją wezwać aby uleczyła go, bo hulaszczy tryb życia jaki prowadził zrujnował mu zdrowie. Odpowiedziała, że nie jest uzdrowicielką, a jak chce wyzdrowieć, powinien zmienić swoje życie i modlić się do Boga o pomoc. Nie tego się spodziewał, tym bardziej, że w zamian zażądała od niego przysługi. 

Chciała bowiem, aby jego zięć, znany później jako Dobry Król René walczył u jej boku. W ten sposób nikt jeszcze z księciem do tej pory nie rozmawiał. Musiała jednak wywrzeć na nim i jego otoczeniu niezwykłe wrażenie skoro nie tylko, że ją nie ukarał, ale nie długo potem René bardzo często był widywany w jej towarzystwie.

Po powrocie od księcia kapitan garnizonu zgodził się ją w końcu przyjąć i wysłuchać. Nie wierzył jednak w jej wizje ani w ich nadprzyrodzony charakter i odnosił się do nich wręcz lekceważąco. Wtedy Joanna wyjawiła mu co właśnie głosy mówią do niej. Otóż donoszą one, że właśnie w tej chwili wojska francuskie ponoszą sromotną klęskę pod Orleanem. Kapitan wyśmiał ją. Nie tylko dlatego, że od Orleanu dzieliły ich setki kilometrów, ale dlatego także, że gdyby toczyła się bitwa on pierwszy by o tym wiedział. Poza tym dobrze wiedział, że wojska francuskie, w walce na otwartym polu nie mają szans z wojskami angielskimi, dlatego ich strategia polegała na tym, aby nie wychodzić poza mury obronne miasta. To był dla niego argument potwierdzający, że jego rozmówczyni jest niespełna rozumu. Nie słuchał więc dalej tego co ma do powiedzenia, tylko kazał ją znowu wyrzucić.

Kilka dni później do kapitana dotarła wiadomość, że w chwili, kiedy rozmawiał z Joanną rzeczywiście odbyła się bitwa między wojskami francuskimi a angielskimi. Bitwa ta przeszła do historii jako „bitwa śledziowa”. Niezwykłe było to, że w tych czasach nie było przecież ani radia, ani telewizji, ani nawet telefonów, czy samochodów. Wszelkie wiadomości przekazywano przez posłańców na koniach. Dlatego wieść o bitwie dotarła do kapitana dopiero po kilku dniach. W żaden więc sposób Joanna nie mogła o tej bitwie wtedy się dowiedzieć. 


Jeżeli chodzi o bitwę, było to nieoczekiwane starcie. Brytyjski tabor z zaopatrzeniem wpadł na oddział Francuzów i potyczka zamieniła się w rzeź. Wojska angielskie bez problemu rozgromiły przeciwnika, zaliczając na swoim koncie kolejne zwycięstwo. Kapitan wtedy uwierzył w wizje Joanny, choć ich boskie pochodzenie nie było dla niego takie oczywiste jak dla Joanny. Podobnie jak Katarzyna ze Sieny poddana została egzorcyzmom, aby wyrzucić z niej wszelkie nieczyste siły i moce. Po ich zakończeniu uzyskano pewność, iż moc dziewczyny na pewno nie pochodzi od szatana. Wtedy kapitan zgodził się wysłać ją w drogę do króla. 

Na życzenie Joanny wyposażona ją w zbroję, dano konia, oraz niewielki oddział eskortujący ją do oddalonego o 250 km miasta Chinon, w którym znajdowała się siedziba królewskiego dworu. Po jedenastu tygodniach podróży, głównie nocą, aby uniknąć angielskich patroli i bandy uzbrojonych rzezimieszków, dotarli w końcu na miejsce z wyraźną ulgą dla eskortujących ją żołnierzy. Bardzo często bowiem podczas podróży przychodziła jej nagle ochota, nawet w najbardziej niebezpiecznych okolicznościach, aby się pomodlić, lub pójść do kościoła na mszę.

Kiedy zaanonsowano Karolowi przybycie Joanny, ten nie wiedział jak ma postąpić. Bardzo bał się zamachu lub czarów, bo słyszał już o jej niezwykłej osobie. Dwa dni zwlekał zanim nie przyjął jej w jednym ze swych zamków. Na wszelki wypadek postanowił jednak nie ujawniać się z początku. Na honorowym miejscu posadził jednego ze szlachciców ubranego w królewskie szaty, a sam przebrał się w strój dworzanina i zasiadł pośród innych dworzan licznie zgromadzonych wokół fałszywego króla. Cała mistyfikacja miała duże szanse na powodzenie, ponieważ przebrany szlachcic swym naturalnym wyglądem i zachowaniem bardziej przypominał króla, niż sam Karol, który był wątły, niezgrabny i niezbyt pewny siebie.

Joanna darc Joanna darc

 Karol VII, oraz Gilles de Rais, prawdopodobny mistyfikator               fot.Wikimedia

                            < Wstecz    2/7    Dalej >

Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.

książki popularnonaukowe


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz