poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Św. Franciszek z Asyżu

Kim byli święci, cd

Św. Franciszek z Asyżu       fot Wikimedia
     Urodził się w bogatej rodzinie kupieckiej. W swej młodości był bardzo popularnym wśród rówieśników i towarzyskim chłopcem. Czas swój spędzał na zabawach i hulankach. Był przywódcą wielu rozrywkowych grup. Rodzice chociaż wprowadzili syna w zawód kupiecki, pragnęli, aby osiągnął on stan szlachecki, którego im pochodzenie nie dawało. Nie przeszkadzali więc synowi w jego marzeniach o ostrogach rycerskich i szlacheckim stanie. Nie szczędzili także pieniędzy, kiedy Franciszek, naśladując wielkich panów i rycerzy, wydawał wystawne i kosztowne uczty dla swoich towarzyszy oraz rówieśników. 

    Kiedy wybuchła wojna między Asyżem a Perugią, Franciszek chętnie stanął w obronie rodzinnego miasta. Miał wtedy ok. 20 lat. Dostał się jednak do niewoli, w której przebył rok. W więzieniu młody Franciszek odróżniał się od innych więźniów wytrzymałością i pogodą ducha, jednak szybko osłabły jego siły fizyczne. Po odzyskaniu wolności popadł w długą chorobę. 
 


     Po powrocie do domu Franciszek prowadził interesy handlowe ojca. Tak byłoby może do końca jego życia, gdyby pewnego dnia podczas modlitwy w kościółku nie usłyszał głos: „Franciszku, idź i napraw mój Kościół, gdyż popada w ruinę!”. Był przekonany, że głos Boży nakazuje mu naprawić ów kościół, który wówczas faktycznie był w ruinie. Wrócił do domu, zabrał ze sklepu ojca cenne sukna i sprzedał je na targu, a uzyskane pieniądze postanowił przeznaczyć na odbudowę kościółka. Tego mu ojciec nie darował. Zaprowadził syna przed sąd biskupi (na życzenie Franciszka, który uważał, że żaden inny trybunał nie jest dla niego miarodajny) i urzędowo go wydziedziczył żądając jednocześnie zwrotu pieniędzy. Wówczas Franciszek oddał ojcu nie tylko pieniądze, ale także i ubranie mówiąc, że od tej pory tylko Bóg będzie dla niego Ojcem. Przywdział szatę pokutną w formie krzyża, przepasał się sznurem i zaczął prowadzić życie pokutne, utrzymując się jedynie z jałmużny. Pragnął w ten sposób naśladować Jezusa Chrystusa. Pomny na polecenie z nieba, chodził po okolicy i własnymi rękami naprawiał zniszczone wiekiem kościoły. Wolny czas poświęcał także chorym w miejscowym przytułku–szpitalu. Wiedziony również pragnieniem nawracania dusz zaginionych,chodził po okolicznych miasteczkach i wsiach i nawoływał do pokuty. Trwało to dwa lata. 
 

     Pewnego dnia roku 1208, w uroczystość św. Macieja, była czytana Ewangelia o rozesłaniu przez Pana Jezusa 12 Apostołów. Franciszkowi utkwiły głęboko w pamięci zwłaszcza słowa: „Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski” (Mt 10,5–16). Zdjął więc swoje odzienie, nałożył na siebie zgrzebny habit, przepasał się sznurem, wziął kij do ręki i udał się przed kościół Św. Jerzego, by tam nauczać ludzi. Całe miasto mówiło o Franciszku. Jedni traktowali go jako dziwaka, może nawet jako pozbawionego zmysłów, a inni ujrzeli w nim świętego. Zaczęli garnąć się do niego pierwsi uczniowie. Wszyscy obrali sobie za cel naśladowanie Pana Jezusa w Jego życiu ubogim i głoszenie Ewangelii. Zaczęli na wzór uczniów Chrystusa obchodzić miasta i wioski, i nawoływać do pokuty. Rychło jednak pojawiły się trudności. 

   Miejscowi kapłani zaniepokoili się „wędrownymi apostołami”, nie mającymi od nikogo upoważnienia do tak ważnej misji. W tej sytuacji św. Franciszek udał się ze swoimi towarzyszami do Rzymu i stanął przed papieżem Innocentym III. Musiał Święty wywrzeć na papieżu niezwykłe wrażenie, skoro ten tak ostrożny w zatwierdzaniu nowych rodzin zakonnych dał Franciszkowi ustne zatwierdzenie jego zgromadzenia. Nazwali się braćmi mniejszymi.


     Franciszkowy ideał przenika również do serc ówczesnych kobiet. Pierwszą, która zapragnęła naśladować Chrystusa na wzór Franciszka, była Klara Favarone, późniejsza święta Klara, pochodząca ze szlacheckiej rodziny. Szybko też znalazły się naśladowczynie i towarzyszki. Tak powstał Zakon Ubogich Pań, które po śmierci Klary przyjęły nazwę "klaryski". Franciszek nie zamknął się ze swoimi braćmi w murach klasztoru. Dlatego wędrował od miasta do miasta, od wioski do wioski i głosił pokutę. Wielu, bogatych i biednych, szlachetnie urodzonych i prostych ludzi, poruszonych jego słowami oraz napomnieniami pragnęło naśladować Franciszkowy sposób życia. Dali oni początek wielkiej rzeszy braci i sióstr Franciszkańskiego Zakonu Świeckich. Franciszek w ciągu piętnastu lat przemierzył większą część Włoch. W roku 1213 hrabia Orlando da Chiusi ofiarował mu Górę Alwernię. Odtąd będzie to jego ulubione miejsce modłów. 
 

     Franciszek z Asyżu coraz jaśniej rozumiał, że wezwanie do odbudowy Kościoła odnosiło się nie do kościołów materialnych, ale do Kościoła żywego, jako kapłaństwa i wiernych. Franciszka nie opuszcza też myśl o głoszeniu Jezusa tam, gdzie jeszcze nigdy o Nim nie słyszeli i pragnienie męczeństwa. W owych latach Europa katolicka żyła wyprawami krzyżowymi do Ziemi Świętej. Również i Franciszek zapalił się, aby nawiedzić ziemię Pana Jezusa i by nawracać mahometan. Wyrusza więc w drogę morską na Bliski Wschód i nawiedza święte miejsca Palestyny. Wysyła też braci na misje- na wschód i do Afryki. Pielgrzymka do Miejsc Świętych wywarła na Franciszku niezatarte wrażenie. Pozostając pod jej wpływem, postanowił w czasie jednej ze swoich misyjnych wędrówek, w noc Bożego Narodzenia w grocie skalnej urządzić szopkę. Do stajenki, w której pewien gospodarz miał osiołka i wołu, zaniósł niemowlę gospodarza i położył je w żłobie. Odczytał braciom tekst z Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa, wśród łez wygłosił homilię o tej tajemnicy, a na zakończenie odśpiewano hymn kościelny na Boże Narodzenie. Tak to powstały „żłóbki” i „jasełka”. Chciał w ten sposób naocznie ukazać wielką miłość Chrystusa do człowieka, ubóstwo w jakim się narodził i uniżenie, jakiego doznał, rodząc się w otoczeniu bydląt. 
 

     Zbyt surowy tryb życia musiał jednak odbić się na zdrowiu św. Franciszka. W ostatnich dwóch latach zaczęły go dręczyć coraz dotkliwiej cierpienia fizyczne, oraz zaczął też przeżywać doznania mistyczne. Dążył do jak najściślejszego zjednoczenia z Jezusem. Z ogromną boleścią duszy rozpamiętywał cierpienia Chrystusa w czasie procesu i na krzyżu. Gorzko płakał nad męką Zbawiciela, a widząc, że ludzie poprzez grzech lekceważą miłość, jaką ich Bóg obdarzył, wołał, że Miłość nie jest miłowana. Chrystus ukrzyżowany odwdzięczył mu się za tę jego gorącą miłość. W lecie 1224 roku na Górze Alwerni ukazał mu się Chrystus w postaci serafina na krzyżu i odbił na ciele Franciszka swoje najświętsze rany. Miał je na rękach, stopach z wyraźnymi śladami po gwoździach, oraz z boku. W ten sposób Franciszek został zewnętrznie upodobniony do cierpiącego Chrystusa. Jest to pierwszy wypadek w dziejach Kościoła stwierdzonych historycznie stygmatów. Krwawiły one i zadawały świętemu wielki ból. On wszakże czuł się bardzo zawstydzony wskutek tego niezwykłego wyróżnienia. Po otrzymaniu stygmatów Franciszek czuł się tak osłabiony, że musiał zaprzestać swoich pieszych wędrówek apostolskich. Męczył się też przez długi czas z bolesną chorobą oczu, której nabawił się na Wschodzie. 
 

     Umarł, ze słowami Psalmu 141 na ustach położony -na własne życzenie- na gołej ziemi w wieku około 45 lat. Była sobota, dzień Matki Bożej. Pogrzeb odbył się następnego dnia. Bracia ułożyli ciało Świętego tak, jakby był rozpięty na krzyżu, co na zebranym tłumie uczyniło ogromne wrażenie. W czasie wszczętego przez Grzegorza IX procesu kanonizacyjnego wysłuchano świadectw uzdrowionych za przyczyną Franciszka osób. W dwa lata po jego śmierci, czyli bardzo szybko jak na proces kanonizacyjny, został ogłoszony świętym.



                               < Poprzednia    1...7/8

    Powyższy tekst pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe zastanawiające cz 1"




Ciekawe artykuły:


    Zapoznaj się z innymi utworami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły

Moje e-booki

Kliknij w okładkę, aby przejść do strony książki

Przejdź do strony książki Przejdź do strony książki