Głosy z Nieba w końcu
zmieniły się z tonu oznajmującego, do tonu rozkazującego. Pojawił
się któregoś razu Archanioł Michał i powiedział jej, że na
polecenie Boga ma udać się do pobliskiego miasteczka, do dowódcy
garnizonu wojskowego, który tam stacjonował, aby ten wysłał
ją do ukrywającego się w tym czasie następcy tronu, Karola.
Joanna miała wtedy siedemnaście lat. Nawet w naszych czasach
jest to trudne do wyobrażenia, aby młoda dziewczyna ze wsi,
mówiąc, że Pan Bóg każe jej udać się do prezydenta kraju,
dostała się do pałacu prezydenckiego i z nim osobiście
rozmawiała. W tamtych czasach było to jeszcze bardziej utrudnione,
tym bardziej, że Karol - z obawy o swoje życie - ukrywał się,
bojąc się zamachu.
Ponieważ nakazy te
powtarzały się i stawały się nie do zniesienia, młoda Joanna w
końcu zwierzyła się swojemu wujowi, w którym zawsze miała
oparcie. Jako osoba bardzo pobożna, wuj zgodził się pojechać
z nią do owego kapitana tak na wszelki wypadek, gdyby okazało
się, że wizje Joanny są prawdziwe i pochodzą rzeczywiście od
Boga.
Nie trudno domyślić się co zimny, wojskowy charakter,
dowódca garnizonu, zrobił. Gdy tylko usłyszał, że chce z nim
rozmawiać siedemnastoletnia dziewczyna, która twierdzi, że ma
wizje od Boga i chce, aby zaprowadził ją do króla, bo chce
uratować Francję, nawet jej nie przyjął. Kazał wymierzyć
kilka batów i odesłać ją do domu. Oczywiście Joanna
spodziewała się tego. Trudno aby było inaczej. Zrobiła to, co
głosy jej kazały i miała nadzieję, że dadzą jej w końcu
spokój.
Jakie było jej zdziwienie, kiedy wizje i głosy znowu
zaczęły się pojawiać i to z tym samym żądaniem, aby udać się
do kapitana garnizonu, bo tylko on pomoże jej wypełnić
misję. Udała się więc po raz drugi do niego, choć nie bez
obaw. Jednak i tym razem nie przyjął jej. Na domiar złego, po
okolicy rozeszła się wieść o tym, że doznaje ona dziwnych
wizji.
Znaleźli się jednak tacy, którzy uwierzyli w te wizje.
Byli wśród nich także ludzie z otoczenia kapitana, a nawet sam
książę Lotaryngii. Z zachowanych dokumentów wynika, że
kazał ją wezwać aby uleczyła go, bo hulaszczy tryb życia jaki
prowadził zrujnował mu zdrowie. Odpowiedziała, że nie jest
uzdrowicielką, a jak chce wyzdrowieć, powinien zmienić swoje
życie i modlić się do Boga o pomoc. Nie tego się spodziewał,
tym bardziej, że w zamian zażądała od niego przysługi.
Chciała bowiem, aby jego zięć, znany później jako Dobry Król
René walczył u jej boku. W ten sposób nikt jeszcze z
księciem do tej pory nie rozmawiał. Musiała jednak wywrzeć na
nim i jego otoczeniu niezwykłe wrażenie skoro nie tylko, że ją
nie ukarał, ale nie długo potem René bardzo często był widywany
w jej towarzystwie.
Po powrocie od księcia
kapitan garnizonu zgodził się ją w końcu przyjąć i wysłuchać.
Nie wierzył jednak w jej wizje ani w ich nadprzyrodzony
charakter i odnosił się do nich wręcz lekceważąco. Wtedy Joanna
wyjawiła mu co właśnie głosy mówią do niej. Otóż donoszą
one, że właśnie w tej chwili wojska francuskie ponoszą
sromotną klęskę pod Orleanem. Kapitan wyśmiał ją. Nie tylko
dlatego, że od Orleanu dzieliły ich setki kilometrów, ale
dlatego także, że gdyby toczyła się bitwa on pierwszy by o tym
wiedział. Poza tym dobrze wiedział, że wojska francuskie, w
walce na otwartym polu nie mają szans z wojskami angielskimi,
dlatego ich strategia polegała na tym, aby nie wychodzić poza
mury obronne miasta. To był dla niego argument potwierdzający,
że jego rozmówczyni jest niespełna rozumu. Nie słuchał więc
dalej tego co ma do powiedzenia, tylko kazał ją znowu wyrzucić.
Kilka dni później do
kapitana dotarła wiadomość, że w chwili, kiedy rozmawiał z
Joanną rzeczywiście odbyła się bitwa między wojskami francuskimi
a angielskimi. Bitwa ta przeszła do historii jako „bitwa
śledziowa”. Niezwykłe było to, że w tych czasach nie było
przecież ani radia, ani telewizji, ani nawet telefonów, czy
samochodów. Wszelkie wiadomości przekazywano przez posłańców
na koniach. Dlatego wieść o bitwie dotarła do kapitana dopiero po
kilku dniach. W żaden więc sposób Joanna nie mogła o tej
bitwie wtedy się dowiedzieć.
Jeżeli chodzi o bitwę, było to
nieoczekiwane starcie. Brytyjski tabor z zaopatrzeniem wpadł na
oddział Francuzów i potyczka zamieniła się w rzeź. Wojska
angielskie bez problemu rozgromiły przeciwnika, zaliczając na
swoim koncie kolejne zwycięstwo. Kapitan wtedy uwierzył w
wizje Joanny, choć ich boskie pochodzenie nie było dla niego
takie oczywiste jak dla Joanny. Podobnie jak Katarzyna ze Sieny
poddana została egzorcyzmom, aby wyrzucić z niej wszelkie nieczyste
siły i moce. Po ich zakończeniu uzyskano pewność, iż moc
dziewczyny na pewno nie pochodzi od szatana. Wtedy kapitan zgodził
się wysłać ją w drogę do króla.
Na życzenie Joanny
wyposażona ją w zbroję, dano konia, oraz niewielki oddział
eskortujący ją do oddalonego o 250 km miasta Chinon, w którym
znajdowała się siedziba królewskiego dworu. Po jedenastu
tygodniach podróży, głównie nocą, aby uniknąć angielskich
patroli i bandy uzbrojonych rzezimieszków, dotarli w końcu na
miejsce z wyraźną ulgą dla eskortujących ją żołnierzy.
Bardzo często bowiem podczas podróży przychodziła jej
nagle ochota, nawet w najbardziej niebezpiecznych okolicznościach,
aby się pomodlić, lub pójść do kościoła na mszę.
Kiedy zaanonsowano
Karolowi przybycie Joanny, ten nie wiedział jak ma postąpić.
Bardzo bał się zamachu lub czarów, bo słyszał już o jej
niezwykłej osobie. Dwa dni zwlekał zanim nie przyjął jej w
jednym ze swych zamków. Na wszelki wypadek postanowił jednak nie
ujawniać się z początku. Na honorowym miejscu posadził jednego
ze szlachciców ubranego w królewskie szaty, a sam
przebrał się w strój dworzanina i zasiadł pośród innych
dworzan licznie zgromadzonych wokół fałszywego króla. Cała
mistyfikacja miała duże szanse na powodzenie, ponieważ
przebrany szlachcic swym naturalnym wyglądem i zachowaniem bardziej
przypominał króla, niż sam Karol, który był wątły, niezgrabny
i niezbyt pewny siebie.
Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.
Ciekawe artykuły:
- Droga do Pana Boga
- Ucz się na swoich błędach
- Czy warto wierzyć w Boga
- Św. Franciszek z Asyżu
- Jak poznać, że ktoś bierze narkotyki
Zapoznaj się z innymi utworami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz