Strony

sobota, 2 sierpnia 2014

św. Joanna d'Arc cz 1

W poprzednich postach mówiłem o ludziach, którzy swoim życiem zaskarbili sobie szczególne łaski u Boga. Autentyczność tej bliskości z Bogiem została potwierdzona przez Kościół, który wyniósł ich do rangi świętych i błogosławionych. Zapoznaliśmy się także z drogami jakimi Bóg prowadził ich przez życie, drogami niejednokrotnie bardzo krętymi i bolesnymi. 

Gdyby jednak dla kogoś były to opowieści niewiarygodne, nieprawdopodobne lub po prostu wymyślone zachęcamy do zapoznania się z dalszą częścią tej opowieści. Jest ona uzupełnieniem poprzednich rozdziałów o świętych, a zarazem jest wprowadzeniem do kolejnego rozdziału, który próbuje odpowiedzieć na pytanie „Czy Bóg istnieje naprawdę”. Będzie to opowieść o chyba najbardziej wyrazistym działaniu Boga poprzez czyny zwykłego człowieka. 

Polecamy ten rozdział także tym, którzy w Boga nie wierzą i „nie mają zamiaru uwierzyć”, ponieważ historia życia naszej bohaterki, świętej Joanny d'Arc jest tak niesamowita, że czyta się ją jak w najlepszym stylu opowieść przygodową. Gwoli jednak prawdy należy zaznaczyć, iż wszystkie zawarte poniżej informacje są jak najbardziej prawdziwe i potwierdzone wielokrotnie niepodwa- żalnymi dowodami i relacjami naocznych świadków, nie tylko sprzymierzeńców, ale także wrogów Joanny d'Arc, a cała podana za chwilę historia należy do jednego z najlepiej udokumentowanych epizodów w dziejach Francji.

Zanim jednak poznamy historię życia Joanny d'Arc musimy najpierw nakreślić ogólną sytuację polityczną w ówczesnej Francji, gdyż historia tego kraju jest ściśle związana z działalnością świętej. Wszystko działo się pod koniec wojny stuletniej, w XV wieku, w której Francja przez blisko sto lat męczyła się z najazdami grabieżczych wojsk angielskich, dla których stała się miejscem pozyskiwania nieograniczonych zasobów żywności i -przede wszystkim- bogactw. 

Rozdrobnione królestwo Francji, w której nawzajem zwalczali się książęta i wielmoże nie miało siły przeciwstawić się dobrze wyszkolonej i zaprawionej w bojach armii brytyjskiej. Niektórzy z książąt uważało się wręcz za lojalnych poddanych Anglików i, poza swoim bezpieczeństwem, niewiele ich obchodziło. 

Ciągłe najazdy wojsk angielskich doprowadziły Francję i jej mieszkańców do nędzy. Śmierć zbierała obfite żniwo nie tylko wśród walczących żołnierzy, ale przede wszystkim wśród zwykłych ludzi. Ich krew niewiele była warta. Każdy kto stanął na drodze Anglików był zabijany.

Poza grabieżami celem Anglii było także umieszczenie na tronie Francji swojego człowieka i w ten sposób politycznie uzależnić kraj od siebie. Francuski następca tronu, Karol VII czuł się niepewnie, gdyż jego matka, królowa Izabela, wyrzekła się go swego czasu jako syna z nieprawego łoża, wykluczając tym samym z rodziny królewskiej i pozbawiając w ten sposób prawa do tronu. Z braku jednak innych, żywych członków królewskiej rodziny, którzy mogliby objąć tron Francji, Karol stał się jednym z pretendentów do niego; w końcu odrobinę tej królewskiej krwi w nim jednak płynęło.

W takim oto momencie w historii Francji pojawiła się Joanna w rodzinie ubogich, bogobojnych wieśniaków, w małej osadzie o nazwie Domréma. Co ciekawe, w okolicy od dawien dawna krążyła przepowiednia, iż z pobliskiego lasu wyłoni się dziewica czyniąca cuda. Proroctwo to przypisywano sławnemu Merlinowi, celtyckiemu czarodziejowi. Jego słowa spełniły się w pełni w osobie przyszłej świętej, ale nie uprzedzajmy faktów.

Joanna d'Arc
św. Joanna d'Arc                               fot. Wikimedia
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Joanna d'Arc, podobnie jak święta Katarzyna ze Sieny, od dzieciństwa doznawała niebiańskich wizji. Po raz pierwszy doświadczyła ich w wieku lat trzynastu w ogrodzie ojca, który przylegał do kościoła. W pewnym momencie ujrzała obok kościoła białe, jaskrawe światło, a ze światła wydobył się donośny, ale nieziemsko piękny męski głos, który przedstawił się jako Archanioł Michał. Powiedział on, że wybrał ją sam Pan Bóg, aby odrodziła królestwo Francji i pomogła królowi Karolowi wstąpić na tron. Zapowiedział też, że przywdzieje zbroję i - kierowana głosem z Nieba - będzie prowadziła wojska francuskie przeciwko angielskim najeźdźcom. 

Po tym niezwykłe widzenie zakończyło się. Nic dziwnego, że młoda, wiejska dziewczyna zachowała całe zdarzenie w tajemnicy. Kto by jej uwierzył? Ona sama nie dawała wiary temu co zobaczyła, a tym bardziej temu co usłyszała. Przecież była zwykłą wiejską dziewczyną taką, co ani nie umie pisać, ani czytać, co przecież w XV-wiecznej Europie wśród tak zwanego plebsu było czymś naturalnym i oczywistym. Tacy ludzie mieli tylko pracować, aby utrzymać swoich panów i możnowładców. Do niczego innego nie byli potrzebni. Jako najniższa warstwa społeczna w oczach szlachty byli postrzegani jako rodzaj zwierząt gospodarczych a nie ludzi. 

Usłyszane przez nią słowa były czymś tak absurdalnym i niedorzecznym, że nikt na jej miejscu nie postąpiłby inaczej. Nie do pomyślenia było, aby ktoś z jej stanu mógł prowadzić armię do walki, a tym bardziej, aby była to kobieta. To dopiero była niedorzeczność. Kobiety w tamtym czasie postrzegane były zupełnie inaczej niż obecnie. Miały ładnie wyglądać i po prostu być. Nie miały prawa dzierżyć żadnych stanowisk urzędowych, czy politycznych, ba, nawet nie miały praw wyborczych. To mężczyźni o wszystkim decydowali i wszystkim się zajmowali.

Nie trudno więc zrozumieć, że młodziuteńka Joanna zignorowała słowa wypowiedziane przez Archanioła. Pewnie by i o tym zapomniała, gdyby nie to, że zaczęły pojawiać się kolejne wizje. Poza Archaniołem Michałem ukazywali się jej także różni święci. Niektórych z nich rozpoznawała ze świętych obrazów, ale byli też tacy, których nie znała. 

Najczęściej pojawiał się Archanioł Michał, który stał się pośrednikiem między Bogiem a nią, oraz święte: Katarzyna i Małgorzata, postacie o szczególnym znaczeniu dla Francji. Ponieważ Joanna nie dawała wiary temu co doświadczała w widzeniach, za każdym razem stawały się one coraz mocniejsze i bardziej intensywne. Głosy przybierały na sile, a sylwetki świętych stawały się bardziej wyraźne, do tego stopnia, że można było dotknąć ich, lub objąć. Za każdym razem postacie mówiły jedno: Ma podporządkować się głosom z Nieba i wykonywać to, co będzie jej polecone. 

Jednak ona sprzeciwiała się. To, zakorzenione w umysłach wieśniaków poczucie, że wobec ludzi szlachetnie urodzonych jest się niczym, nie dopuszczało myśli, aby mogła wśród nich przebywać, lub przemawiać do nich. Nadal o swoich wizjach nikomu nie mówiła. Zapewne uwierzyła w nie dopiero wtedy, gdy ojciec zaczął opowiadać o swoich dziwnych snach, w których jego córka była w otoczeniu żołnierzy. Dla niego kobieta podróżująca z żołnierzami oznaczała tylko jedno: kobietę lekkich obyczajów. Ponieważ sny przybierały na sile, w którymś momencie oznajmił on zatrwożony, że prędzej zabije córkę niż pozwoli jej odjechać z żołnierzami.

                              Strona    1/7    Dalej >

Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.

książki popularnonaukowe




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz