Prawie
całą formułę ceremonii skopiowano z prawdziwej Nagrody Nobla.
Tutaj laureaci także mogą otrzymać nagrodę pieniężną w
wysokości miliona dolarów (dokładnie to dziesięć milionów).
Jedyny, drobny mankament jest taki, że nie są to dolary
amerykańskie, tylko niewiele warte dolary Zimbabwe. Chyba największą
wartością dodaną, przygotowaną przez organizatorów jest fakt, iż
nagrody wręczane są przez laureatów prawdziwej Nagrody Nobla.
Dla
każdego naukowca spotkanie się z takim laureatem to niesamowite
przeżycie i zaszczyt. Czas jednak pokazał, że niewielu z
wyróżnionych antynoblistów przybywało na uroczystość. Nie był
to dla nich bowiem powód do dumy.
Choć
początkowo otrzymanie takiego wyróżnienia było powodem do wstydu,
to w ostatnich latach cieszy się ono coraz większą aprobatą.
Naukowcy traktują swoje dokonania z przymrużeniem oka i coraz
częściej stawiają się nawet osobiście na ceremonii wręczenia
nagród.
Czasy
się zmieniają. Teraz nie tylko talent się liczy, ale także
odpowiednie “sprzedanie”, “wypromowanie się”. Na nic nasz
geniusz, jeżeli nie znajdzie się nikt, kto zechciałby sfinansować
nasze projekty i badania. Żyjemy w kulturze medialnej i naukowcy
coraz lepiej zaczynają to rozumieć. Każdy rozgłos, choćby
negatywny, sprawia iż naukowiec jest rozpoznawalny i zauważalny
przez wydawców i sponsorów. Jeden z laureatów o nazwisku Barss
wyznaje, że „po
odebraniu nagrody, w ciągu miesiąca udzieliłem więcej wywiadów,
niż wcześniej przez wiele lat”.
Inny nominowany, Jonathan Wayatt, który z dwoma innymi badaczami
otrzymał AntyNobla za opracowanie raportu na temat załamywania się
publicznych toalet w Glasgow pod ciężarem ich użytkowników, mówi
tak: „Nie
jesteśmy obrażeni. Opublikowaliśmy ponad 70 poważnych artykułów,
ale tylko ten przyniósł nam rozgłos”.
Tak
to już jest w świecie, że na nic cała nasza mądrość i talent,
jeżeli nie ma nikogo, kto zechciałby nas wysłuchać. Poprzez
wzięcie udziału w takim show badacze są w stanie sprawić, że
inni zainteresują się w końcu tym, co mają naprawdę do
powiedzenia. Dr Len Fisher z Bristolu, autorka epokowego dzieła pt.
"Optymalne metody maczania keksów w kawie", twierdzi, że
nagrodzie zawdzięcza
zainteresowanie poważnych wydawców.
Smutny
to los badacza, smutny los nauki, ale biznes ma swoje prawa. W tej
chwili wszystko jest już skomercjalizowane. Aby nie kończyć tak
smutnym akcentem, powróćmy jeszcze do samych laureatów. Kim oni są? Czy są to jacyś nawiedzeni, nie zawsze w pełni rozumu badacze
sztuk tajemnych? Zazwyczaj nie. Są ciekawymi świata osobami, którzy
zawsze chcą znać odpowiedź „dlaczego”: dlaczego coś jest,
dlaczego działa itd. Są zwykłymi naukowcami i badaczami, którzy
nie zawsze -w opinii swoich kolegów- zajmują się wielkimi
zagadnieniami. Chcą jednak wiedzieć, dlaczego te małe, najmniejsze
z najmniejszych zjawisk istnieje i działa.
Bez
wątpienia do nagrody AntyNobla zostałby nominowany badacz Robert
Symmer, który 350 lat temu opublikował 50-stronicowy artykuł
naukowy o tym, że jego białe rajtuzy odpychają się od siebie, a z
czarnymi przyciągają. Wtedy także wyśmiano go za tak niepoważne
zajęcie, a on po prostu opisał dziwne (w tamtych czasach) zjawisko,
które zaobserwował. Nie zważając na pośmiewisko na jakie się
naraził, w dalszym ciągu eksperymentował i obserwował zjawiska
elektryczne, które potem zrewolucjonizowały przecież cały świat.
Czasem z pozoru błahe zjawisko może stać się przyczynkiem do
naprawdę wielkich odkryć. Z
pewnością wszystkich antynoblistów wspierałby wspomniany już
Albert Einstein, który zapytany o to, jak wpadł na pomysł swojej
teorii odpowiedział po prostu, że nie bał się myśleć.
Rzeczywiście, wyprowadzenie teorii względności jest dziecinnie
proste. Trzeba tylko zgodzić się na to, że zdrowy rozsądek nie
zawsze ma rację. Dalej wystarczy już podążyć drogą określoną
przez matematykę, a wyniki same się pojawią.
Andre Geim
Laureaci
nagrody AntyNobla nie są naukowcami drugiej kategorii. Zajmują się
tylko mniejszej wagi badaniami, lecz jak pokazał przypadek fizyka
Andre Geima i oni potrafią być docenieni.
Andre Geim
fot. Wikimedia
|
W
roku 2000 Andre Geim pracował na hole- nderskim Uniwersytecie Nijmegen
i razem ze swoim kolegą, Michaelem Berrym z Uniwersytetu Bristolu,
badał oddziaływanie silne- go pola magnetycznego na diamagnetyki,
czyli na ciała nie oddziałujące magnety- cznie. Jako przykład
wybrał żywą żabę. Swoją pracę pt. „O latających żabach i
lewitronach” opublikował na łamach prestiżowego „European
Journal of Physics”. Udowadnia w niej, że posługując się
wyjątkowo silnym polem magnetycznym, można sprawić, aby żaba
lewitowała... Komentując falę krytyki i szyderstwa stwierdził, iż
„nie
był to głupi eksperyment, ale niezwykły”.
Swoją pracą i postawą został dostrzeżony przez kapitułę
AntyNobla i wyróżniony ową nagrodą.
Lewitująca
żaba fot Lijnis Nelemans- Wikimedia
|
W
przeciągu kolejnych dziesięciu lat prowadził różne badania i
projekty, aż w końcu jeden z nich okazał się tak przełomowy, iż
w roku 2010 doczekał się prawdziwej nagrody Nobla! W ten sposób
laureat AntyNobla, z którego wszyscy się śmiali, teraz dostąpił
należytego mu szacunku i podziwu.
Za
co otrzymał nagrodę specjalista od lewitujących żab? Za
otrzymanie i opisanie grafenu, czyli nowej formy węgla o niezwykłych
właściwościach. Grafen jest zbudowany z zaledwie jednej warstwy
atomów tworzących sześcioczłonowe pierścienie. Jest w tej chwili
najmocniejszym materiałem (ponad sto razy mocniejszym od stali), a
jednocześnie jest tak elastyczny, że można go bez szkody rozciągać
o dwadzieścia procent. Gdyby zrobić z niego hamak, utrzymałby
ciężar czterech kilogramów, będąc zupełnie niewidocznym (trudno
bowiem ujrzeć płachtę zrobioną z pojedynczej warstwy atomów), a
sam ważyłby tyle co koci włos. Materiał ten znalazł już swoje
zastosowanie m.in. do budowy superszybkich, energooszczędnych
tranzystorów.
Model
grafenu
fot. Wikimedia
|
W
taki oto sposób toczy się koło fortuny, które czasem wystawia nas
na pośmiewisko, a czasem na uwielbienie tłumów.
Na
koniec zapoznajmy się jeszcze z innymi antynoblistami, oraz z ich
mało poważnymi badaniami. Może i wśród nich kryją się przyszli
laureaci nagrody Nobla? Kto wie?
Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.
Ciekawe artykuły:
- Zagadki logiczne i inne zagadki
- Uczeni w anegdotach
- Papirus Rhinda
- Niezwykłe opowieści o niezwykłych ludziach
- Nauki płynące z mądrości pokoleń
Zapoznaj się z innymi utworami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz