piątek, 8 maja 2015

Uczeni w anegdotach cz1

 Ciąg dalszy opowieści o niezwykłych ludziach.
 
Nie lepszym był sławny fizyk i matematyk Andree Amper. Gdy szedł kiedyś przez most na Sekwanie, spostrzegł kamień, który go zainteresował. Podniósł więc go i zaczął oglądać. Przypomniawszy sobie jednak o wykładzie, na który zmierzał, wyjął z kieszeni zegarek by sprawdzić czas. Stwierdziwszy, że jest już dość późno, włożył szybko kamień do kieszeni, a zegarek wyrzucił do rzeki. Innym razem idąc ulicą Paryża, pomyślał o pewnym problemie matematycznym i nie zwlekając, zaczął go rozwiązywać kredą na ścianie napotkanego powozu. Zanim jednak skończył rachunki, powóz odjechał, a wraz z nim rozwiązanie.
 
amper
Andre Amper

Francis Peyton Rous, amerykański patolog, laureat Nagrody Nobla z medycyny pewnego dnia zwierzył się Robertowi Weberowi, że zdarza mu się czasami zapominać swego nazwiska. W takiej sytuacji zwykł zastępować je popularnym nazwiskiem McGuinness.

Wspomnianego już Nielsa Bohra tak pochłaniały rozmowy, że rodziło to szereg zabawnych sytuacji. Gdy na przykład w roku 1923 przyjechał do Kopenhagi Albert Einstein, aby odwiedzić Bohra, ten przywitał go na stacji kolejowej. Jadąc tramwajem do domu, tak się jednak zagadali, że minęli przystanek, na którym powinni wysiąść. Kiedy zorientowali się, że pojechali za daleko, wsiedli w tramwaj jadący w przeciwnym kierunku, ale znów – pochłonięci rozmową — pojechali za daleko. Bohr wspominał później, że powtórzyło się to jeszcze parę razy, ponieważ tak byli zatopieni w rozmowie.

Jednym z nałogów Nielsa Bohra było palenie fajki. Pochłonięty jednak rozmową zawsze miał problemy, aby tę fajkę rozpalić. Kiedy bowiem zapalił już zapałkę i zbliżał do cybucha, by rozżarzyć tytoń, przychodził mu do głowy jakaś nowa idea, którą chciał się natychmiast podzielić z rozmówcą. Zastygał więc z palącą się zapałką i kontynuował dyskusję. Gdy w końcu spostrzegł, że zapałka zgasła, brał i zapalał nową, jednak i tym razem jakaś nowa myśl nie pozwalała mu rozpalić fajki. Świadomi tych kłopotów współpracownicy Bohra przy każdej okazji obdarowywali go możliwie największymi pudełkami zapałek, których mu zawsze brakowało.

Nie inaczej było w młodości Nielsa Bohra. Lubił na przykład grać w piłkę nożną, choć przeważnie stał na bramce. Pewnego razu podczas meczu miał niewiele do roboty, gdyż gra przeważnie odbywała się na połowie przeciwnika. Nagle jednak silnie kopnięta piłka zaczęła się toczyć w stronę jego bramki. Tymczasem on stał zamyślony koło słupka bramki, nie zwracając uwagi na grę i gdyby nie wołanie widzów, nie złapałby piłki. Zapytany po meczu odpowiedział, że przyszedł mu do głowy pewien problem matematyczny i tak mu zaprzątnął uwagę, że zaczął notować obliczenia na słupku bramki.

To nie jedyne pasje i słabości tego wielkiego uczonego. Pasjonował się między innymi filmami, zwłaszcza westernami, na które często zabierał swych współpracowników. Wspominali oni, że siedzenie obok Bohra w kinie było męczące, ponieważ zwykle nie nadążał on z akcją i trzeba było mu tłumaczyć co to za bohater. Nie inaczej było podczas zebrań naukowych. Zdarzało się często, że gdy jakiś wizytujący fizyk wygłaszał referat na temat swej aktualnej pracy, to Bohr pozostawał w tyle za innymi w zrozumieniu toku myślenia referenta. Taki paradoks...

Oto kolejna słabość Nielsa Bohra: ciągłe niezadowolenie. Stale wprowadzał poprawki i ulepszenia do wszystkiego, co robił. Kiedy pisał artykuł naukowy, to nieustannie go przepisywał i wprowadzał liczne poprawki do ostatniej chwili, gdy artykuł wysyłano już do druku. Z tą jego przypadłością związana jest humorystyczna opowieść dotycząca rozbudowy jego instytutu. Pewnego dnia Bohr oglądał postęp prac budowlanych. Majster, który dobrze poznał już tę cechę profesora, podszedł i powiedział: „Profesorze Bohr, jeśli chce pan przesunąć tę ścianę, to proszę decydować szybko, bo za parę godzin beton zastygnie...”.

dirac
Paul Dirac

Przeciwieństwem Bohra był współtwórca mechaniki i elekrodynamiki kwantowej, Paul Dirac. Ten z kolei niewiele zmieniał w napisanym już artykule. Gdy pewnego razu rozmawiał on z jednym z fizyków, do gabinetu weszła sekretarka, mówiąc, iż przyniosła pilną korektę jego pracy. Gość chciał się pożegnać, aby umożliwić Diracowi pracę nad korektą, ale ten uspokoił go, mówiąc, że potrwa to tylko chwilę. Po rzuceniu okiem na poszczególne strony i zaznaczeniu paru poprawek Dirac oddał korektę.Jego rozmówca był zdumiony i w pełnym podziwie dla szybkości Diraca wyznał, że jemu korekta zajmuje kilka godzin. „Ja zawsze myślę przed napisaniem pracy” - odpowiedział Dirac. Odpowiedź ta dobrze pasuje do innej, którą udzielił na pytanie, jakie jest jego hobby. Odpowiedział wtedy: „Myślenie”. Jednak i on miał słabe strony, choć nie można ich nazwać wadami. Przez całe życie był człowiekiem bardzo skromnym i niedbającym o rozgłos. Gdy przyznano mu Nagrodę Nobla z fizyki, chciał początkowo odmówić jej przyjęcia, gdyż bał się właśnie rozgłosu. Dopiero Ernest Rutherford wyperswadował mu ten zamiar, przekonując, że odmowa przyjęcia nagrody spowodowałaby jeszcze większy rozgłos.
.
Zupełnym dziwakiem był na przykład wspomniany już Henry Cavendish. Zawsze starał się robić wszystko to, co przedtem. O tej samej porze każdego dnia wychodził na spacer, starając się iść środkiem drogi, aby uniknąć spotkania z innymi ludźmi. Jego buty i inne ubrania musiały być ustawione zawsze w tym samym miejscu. Jego krawiec przynosił mu tego samego dnia każdego roku nowe ubranie, będące dokładną kopią poprzedniego. Stale więc nosił się niemodnie, w stylu poprzedniego stulecia. Codziennie jadł identyczny obiad, który stanowił udziec barani. Był odludkiem i rzadko przebywał w towarzystwie innych. Szczególne przerażenie budziły w nim kobiety. Pokojówki i służące w jego domu miały surowy zakaz pokazywania się mu na oczy pod rygorem natychmiastowego zwolnienia. Swoje polecenia dla służby, także męskiej, wydawał przeważnie na karteczkach pozostawianych na stole. Jedyne co go interesowało to nauka. Wtedy czasem udawało się uzyskać od niego jakąś wypowiedź. Nie można było go jednak zapytać wprost. Należało zadać pytanie niejako w próżnię, nie patrząc na niego. Wtedy zdarzało się, że wypowiedział swoje zdanie.


Henry Cavendish

                         < Wstecz    1...3/4    Dalej >

Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.

książki popularnonaukowe


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły

Moje e-booki

Kliknij w okładkę, aby przejść do strony książki

Przejdź do strony książki Przejdź do strony książki