wtorek, 14 lipca 2015

Nauki płynące z mądrości pokoleń cz 1

1. Nauka starożytnych


1.1- Ptahotep (starożytny Egipt)


Nie zwierzaj się komuś
kto jest twoim wrogiem.

(Nauki Ptahotepa)

     W naszych relacjach z innymi ludźmi przeważnie jest tak, że z jednymi lepiej się rozumiemy, a z drugimi mniej. Często wręcz kogoś nie lubimy ze względu na jego nieodpowiednie zachowanie, niestałość, plotkarstwo lub za to, że dokucza nam bez powodu. Pomimo tego, że takie osoby potrafią być czasem bardzo miłe, to jednak nie powinniśmy zapominać o tym, że w ich oczach znajomość z nami nie jest wiele warta. Nie powinniśmy zatem dopuszczać ich do swoich tajemnic czy osobistych spraw, ponieważ bardzo często zdarza się, że uzyskane od nas informacje wykorzystają przeciwko nam. Szczególnie należy uważać na ludzi wścibskich i plotkarzy. Oni wykorzystują każdą okazję, aby wyciągnąć od nas intymne informacje, zwłaszcza w momencie, kiedy przechodzimy w życiu trudne chwile i potrzebujemy czyjegoś wsparcia. Udają wtedy bardzo zatroskanych i nakłaniają nas do zwierzeń, do wyrzucenia wszystkiego z siebie, bo to „pomaga”. Uzyskane w ten sposób informacje rozpowiadają potem wśród innych, nawet jeżeli przysięgali, że nikomu o tym nie powiedzą. Trudno takich ludzi uznać za przyjaciół. Bardziej są to nasi wrogowie, którzy żerują na naszym nieszczęściu. Należy więc, nawet w tych trudnych dla nas chwilach, powstrzymać się od zwierzeń przy osobach, o których wiemy, że mają za długi język.


1.2- Menander (starożytny Rzym)


Wskutek złych rozmów
psują się dobre obyczaje.

     Każdy człowiek rodzi się z pewną swoją naturalną niewinnością. W trakcie dochodzenia do wieku dorosłego niewinność ta jest poddawana większym lub mniejszym zniekształceniom, głównie poprzez obcowanie z innymi ludźmi. Dobrze to widać u dzieci, które zaczęły chodzić do przedszkola. Od razu zauważamy różnicę, kiedy dziecko zaczyna mówić brzydkie słowa lub zachowuje się źle. Nie oznacza to przecież, że dziecku nagle coś się odwidziało w jego dotychczasowej niewinności, tylko przejęło negatywną cechę od innego dziecka. Także w wieku późniejszym, a nawet w dorosłym oddziałujemy jedni na drugich, przejmując od siebie pozytywne lub negatywne cechy. 

    O ile dziecku można to nieświadome przejęcie wybaczyć (jakoś ta nasza ludzka natura jest taka, że o wiele chętniej i łatwiej przejmujemy negatywne cechy niż pozytywne), o tyle dorosły człowiek powinien już strzec się tych negatywnych wpływów. Pierwszym tego warunkiem jest środowisko, w jakim przebywamy oraz ludzie, z którymi się często spotykamy. Od nich też zależeć będzie, jaką energią będziemy bombardowani. Trudno oczekiwać od ludzi zdemoralizowanych, aby rozmawiali o uczciwej pracy, o rozwoju osobistym, o doskonaleniu się itp. Będą rozmawiali o tym, co ich zajmuje, a więc co można by ukraść, kogo naciągnąć na pieniądze, bo pić się chce, a żaden z nich przecież nie pracuje i nie ma zamiaru pracować. Zamiast słów budujących będą używać wyzwisk i wulgaryzmów. Trudno więc w takim towarzystwie zadbać o swoje życie, ponieważ działania nasze będą przez nich dyskredytowane. Po pewnym też czasie sami zaczniemy się do nich upodabniać. Nasze dobre cechy będą zanikać, a złe będą się rozwijać, gdyż tylko one w takim środowisku będą akceptowane i odpowiednio wzmacniane. 
 
     Biorąc udział w niemoralnych rozmowach, po którymś razie przestaną nas już te tematy razić, będą czymś normalnym. Nasza moralna intuicja zostanie przytępiona. Stąd już krok do działania. Tak przeważnie się zaczyna. W ten sposób właśnie zło wchodzi do naszego życia i postępuje potem coraz śmielej. Kiedy zostaniemy oswojeni w myślach z danym złem, nie będziemy mieli już większych problemów, aby wykonać je w czynach.

 

1.3- Seneka (starożytna Grecja)


Jutro, jutro i zawsze jutro,
i tak trwoni się życie.

     Od razu możemy do tego dopisać słowa innego autora:

Życie jest czymś, co przydarza się nam w czasie,
gdy jesteśmy zajęci planowaniem innych rzeczy.

     Bardzo ważne jest umiejętne planowanie swojego życia, swojej przyszłości jednak tak, jak we wszystkim, nie należy przesadzać. W przeciwnym wypadku nabawimy się tzw. syndromu „japońskiego turysty”. Głównym zadaniem turystów japońskich jest dokładne obfotografowanie swojej wizyty w danym państwie. Nie mają czasu, aby przyjrzeć się tej rzeczywistości, w której się znaleźli, nie delektują się smakiem, zapachem nowego miejsca. Robią kilka fotek i szybko udają się w inne miejsce, aby i tam swój pobyt uwiecznić na fotografii. Potem w domu, z rodziną oglądają zdjęcia miejsc, w których tak naprawdę ich nie było. Był tylko przyłożony do oka aparat, który zasłaniał widok. Podobnie zachowują się niektórzy ludzie w swoim życiu. Rano rozmyślają o tym, co będą jedli lub robili po południu, po południu myślą o tym, jaki film wieczorem obejrzą, a wieczorem zastanawiają się, co będą robili następnego dnia, albo podczas wolnego weekendu. W ten sposób życie przemyka im między palcami, ponieważ oni zawsze zajęci są myśleniem o wszystkim, tylko nie o chwili bieżącej. Nie delektują się życiem, tylko w swoim pośpiechu, świadomość pstryka fotki rzeczywistości, podobnie jak japoński turysta uwiecznia miejsca, w których podobno był, ale jakoś nic z nich nie pamięta i nic o nich z własnego doświadczenia powiedzieć nie może.

     Trzeba, jak najbardziej, rozsądnie i planowo podchodzić do swojego życia, ale nie można zapominać także o chwilach zabawy i relaksu. Nie stawajmy się żywymi automatami. Uczmy się cieszyć bieżącą chwilą tak, jak dziecko, które zawsze jest „tu” i „teraz”. Nie myśli więc zawczasu o tym, co wieczorem będzie jadło na kolację. Jest zbyt pochłonięte smakowaniem teraźniejszości.

 Strona    1/8    Dalej >




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły

Moje e-booki

Kliknij w okładkę, aby przejść do strony książki

Przejdź do strony książki Przejdź do strony książki