Do
świadomości społecznej i dziedzictwa kultury narodowej
Rzeczpospolita Babińska weszła jako symbol przeciwstawienia się
nieobłudnej i trzeźwo myślącej tkanki obywatelskiej elicie
rządzącej, która swą niekompetencją i arogancją toczyła
ojczyznę jak robak. W świetle jednak krytyki historycznej,
Rzeczpospolita Babińska nie była wcale taka wyjątkowa ani tak
wpływowa, jak się powszechnie sądzi.
Towarzystw
tego rodzaju co babińskie było na świecie, a nawet w Polsce dużo,
tylko mało o nich pisano. Rzeczpospolita Babińska w tym
przewyższała inne, iż pozostawiła po sobie Akta, z których
dowiadujemy się o jej istnieniu i idei, która jej przyświecała.
Wielokrotnie świadomość narodowa tworzy sztuczne symbole, aby
karmić się nimi i mamić następne pokolenia. Niewiele muszą one
mieć wspólnego z prawdą, a często są celowo wybielane, jak
chociażby w przypadku naszego wielkiego Marszałka, namiestnika
kraju, który z dyktatora mającego bratnią krew na rękach, stał
się mężem opatrznościowym Narodu. Nie ma w tym akurat nic
dziwnego, naród potrzebuje takich symboli, aby wzmacniać w sobie
przynależność narodową i budować patriotyzm. Skoro jest to
symbol, więc niepasujące do tej roli szczegóły są przemilczane
lub przeinaczane. Nie inaczej było z Rzeczpospolitą Babińską.
Po
natrafieniu na Akta babińskie powstało kilka opracowań na jej
temat, a informacje o Rzeczpospolitej Babińskiej w późniejszym
czasie zaczęły być nadinterpretowywane i rozbudowywane o nowe
idee, jak chociażby założenia alternatywnego państwa, państwa w
państwie, które wyzwoliło się spod panowania zdegenerowanej
władzy i poprzez satyrę piętnowała ją. Nie jest to jednak
prawda. W rzeczywistości bowiem ani humor babiński ani urzędy
nadawane za opowiedzenie dowcipnej anegdoty nie były w tamtych
czasach czymś wyjątkowym, wręcz przeciwnie, krążyły swobodnie
wśród szlachty i ziemiaństwa, które żywo naśladowało zwyczaje
możniejszych od siebie.
Wspominaliśmy
już, że towarzystw podobnych do babińskiego było wiele. Należy
traktować to jako coś naturalnego. Dawniej, gdy nie było radia,
telewizji, spotkania towarzyskie były na porządku dziennym. W ich
trakcie, często przy szklaneczce wina, opowiadano sobie różne
opowieści, czasem poważne z tak zwanego „ze świata”, a czasem
mniej poważne w postaci anegdot i dykteryjek. Jeżeli gospodarz miał
poczucie humoru i potrafił zadbać o miłą, wyjątkową atmosferę,
tworzyły się różnego rodzaju towarzystwa, bardziej lub mniej
formalne. Które niesione sławą ściągały okoliczną szlachtę.
Jednym z takich miejsc, gdzie „każdemu wesołemu obywatelowi
wypadało być” był właśnie Babin ze swoją Rzeczpospolitą.
Wskazując
na dość powszechny charakter towarzystw wesołej i rozbawionej
szlachty, przywołajmy z pamięci dziejów inne, podobne do
babińskiej zorganizowane formy. W roku 1450 na przykład spotykamy
się z Fraternitas sacerdotum rezydującą w Łańcucie. Stanisław
Górski w życiorysie Krzyckiego mówi o Korybucie Koszyrskim,
szlachcicu sochaczewskim, który należąc do najdowcipniejszych
ludzi za króla Zygmunta Starego, utworzył wesołe towarzystwo
hulaszcze płci obojga, nieliczące się z moralnością, które
wyprawiało orgie, a podkasany dowcip w wysokiej miało cenie. Za
tego samego króla istniało także towarzystwo Sodalitium, założone
przez Dandyszkę, poetę i późniejszego biskupa warmińskiego, Jana
Zambockiego, dworzanina króla i Mikołaja Niepszyca z kancelarii
królewskiej. Istniała także Rzeczpospolita Waśniowska (założona
w Waśniowie) wobec której „wszystko fraszką i cieniem” oraz
Rzeczpospolita Kleczewska (założona w Kleczewie), o której pisano:
„Od niepamiętnych czasów posiadacze pojedynczych wiosek w tej
okolicy składają stowarzyszenie, które Rzeczpospolitą Kleczewską
nazywają”. Znany z dowcipnych wierszy Świderski, osiadły w
Krakowskiem, założył około roku 1870 „Klasztor bernardynów”
i był autorem arcydowcipnych nominacji na liczne urzędy w tym
wesołym „klasztorze”.
Nie
będzie przesadą, jeżeli założymy, że tego rodzaju towarzystwa
były dosyć powszechne, tylko informacje na ich temat nie przetrwały
w świadomości historycznej. Nawet informacje o Rzeczpospolitej
Babińskiej czerpiemy prawie wyłącznie z jej Akt. Tu pojawia się
argument przeciw wyjątkowości Babina. Gdyby był on tak znany i
ceniony, to zaznaczyłby swoje istnienie w literaturze tamtego
okresu, tymczasem tylko dwóch autorów pisało o nim i to z okazji
odbywającego się tam wesela. W żadnym zbiorze wydanych a
pochodzących z wieku XVII listów nikt o Rzeczpospolitej Babińskiej
nie wspomina. Gdzie podziały się te tysiące dyplomów babińskich
z nominacjami, pisanych na pergaminie i opatrzonych pieczęciami?
Żaden bowiem z nich nie zachował się do naszych czasów...
Na
obronę Rzeczpospolitej przytacza się znakomitych gości, którzy do
Babina zajeżdżali, wskazując tym rangę i popularność owego
dworu. Prawda jest jednak taka, iż stosunki właścicieli Babina z
najwybitniejszymi ludźmi ich czasów niczym się nie różniły od
stosunków panujących w innych siedzibach szlacheckich. Na salonach
babińskich spotykamy często dwa wielkie nazwiska: Zamojskich i
Myszkowskich, które mają potwierdzać tezę o wybraniu Babina na
centrum inteligencji szlacheckiej, jednak wiemy przecież, że tak
jedni, jak i drudzy, połączyli się z Pszonkami węzłami
rodzinnymi, a więc przybywali krewni do krewnych. Zresztą co się
tyczy Zamojskich, to z nich przebywali w Babinie tylko sami młodsi,
niezajmujący jeszcze żadnego wybitnego stanowiska. Widzimy stąd,
jak łatwo można manipulować prawdą: Pomimo tego, że nikt nie
skłamał, mówiąc o przebywaniu Zamojskich na dworze Babina, jednak
po uściśleniu prawdy, wygląda ona już zupełnie inaczej.
Jeżeli
powyższy zabieg zastosujemy do innych znakomitych gości Babina,
niezwiązanych więzami rodzinnymi z gospodarzami, okaże się, że
Rzeczpospolita Babińska nie była żadnym centrum myśli niezależnej
zdrowej tkanki społeczeństwa, tylko jednym z wielu równorzędnych
miejsc, gdzie głównie spotykali się ludzie młodzi, a nie
dygnitarze i dostojnicy. Aby nie być gołosłownym, przytoczymy
kilka przykładów.
Stanisław
Łubieński, późniejszy biskup płocki odwiedzał Babin, gdy był
dopiero proboszczem gnieźnieńskim, na wiele lat, zanim został
biskupem.
Jakub
Sobieski, późniejszy kasztelan krakowski, ojciec króla Jana III,
został urzędnikiem babińskim, mając lat dwadzieścia kilka,
nosząc tylko tytuł wojewodzica lubelskiego.
Andrzej
Morsztyn wpisując swój wiersz do Rejestru urzędników babińskich,
był dopiero stolnikiem sandomierskim, a podskarbim został
trzydzieści lat później.
Jan
Stanisław Zbąski, późniejszy biskup warmiński, przyjaciel i
towarzysz w bojach króla Jana III Sobieskiego, przyjął kapelaństwo
babińskie, będą zwykłym księdzem...
Przedstawione
przykłady dowodzą jasno, jak ważne jest poznanie głębi Prawdy.
Możemy na tej podstawie skorygować obraz o Rzeczpospolitej
Babińskiej, podając, że do Babina przybywali przede wszystkim
ludzie młodzi, rozpoczynający karierę lub będąc w jej środku,
czasami tylko pojawiali się goście bardziej znaczący, mający w
kraju władzę, poważanie i znaczenie. Czy ktoś na to zwraca uwagę?
Jakie to ma znaczenie? Rzeczpospolita Babińska, jako symbol wrosła
mocno w świadomość narodową, a nawet stała się źródłem kilku
polskich przysłów. Naród potrzebuje symboli, dlatego też ani
mniej prawdziwa Prawda, ani bardziej prawdziwa Prawda spokoju jej
zmącić nie są już w stanie. Ta tęsknota za miejscem wolnym od
obłudy i spryciarstwa, gdzie orężem jest jedynie żart i satyra,
będzie podtrzymywać pamięć o Rzeczpospolitej Babińskiej przy
życiu przez następne pokolenia.
Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.
- Prawa Murphy'ego
- Joanna d'Arc - dziewczyna-rycerz
- Kontakt z obcymi cywilizacjami
- UFO- prawda i mity
- AntyNoble - śmieszne badania naukowe
Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz