Po
śmierci Stanisława Pszonki, współzałożyciela Rzeczpospolitej
Babińskiej, przywództwo w Babinie przejął jego syn, Jakub, który
odziedziczył po ojcu tytuł burgrabiego babińskiego. Od roku 1607
Rzeczpospolita zaczyna cieszyć się ugruntowaną powagą i jest
miejscem, które „każdemu wesołemu obywatelowi odwiedzić się
godzi i o urząd się u niej postarać”. Babin odwiedzają licznie
panowie szlachcice i artyści. Dodatkowym bodźcem do przyjazdu z
pewnością był fakt, że pan Jakub miał wówczas dorastające
córki, o które się dużo młodzieży starało i to dodało
niesłychanie wiele ożywienia Babinowi. Na salony babińskie
wkraczają także kobiety, głównie jako żony, wierne towarzyszki
gości. Dzięki nim następuje swobodny rozkwit idei towarzyskiej w
Rzeczpospolitej i łagodny rozwój wesołości i humoru wśród
Babińczyków.
W
latach 1634-1677, po śmierci ojca i krótkim nadzorze przez
przyjaciela rodziny pana Zamojskiego, burgrabiostwo w Babinie
piastuje Adam Pszonka, wnuk założyciela. Nieszczęście chciało,
że wcześnie osierociał, matkę bowiem stracił w szóstym roku
życia, a ojca w czternastym. Tym sposobem ten młody człowiek
został bez prowadzenia i najlepszych wspomnień o Rzeczpospolitej
Babińskiej. Zaraz dostał się pod wyłączny wpływ sióstr i
ciotek, co bez wątpienia trochę go zniewieściło.
Dziedzic
znacznej fortuny, od początku otoczony był krewnymi, do których
odczuwał większą bliskość niż do tradycji rodzinnej, jaką była
idea Rzeczpospolitej Babińskiej, którą nie miał okazji dobrze
poznać. Adam jest już w połowie szlachcicem, w połowie
arystokratą. Pierwszy ze swej rodziny jest ambitnym i stara się o
zaszczyty. Najpierw zostaje chorążym chełmskim, a w chwilę
później podkomorzym lubelskim. To odsuwa go od towarzystwa
babińskiego, które wyczuwając chłód z jego strony, nie garnie
się już tak do Babina, jak dawniej.
Adamowi
Pszonce nie sposób odmówić dobrej woli i istotnego zajęcia się
Rzeczpospolitą Babińską. Księgę z nominacjami babińskimi kazał
oprawić w biały pergamin i ozdobić złotym herbem wraz z
inicjałami swego nazwiska. Starał się także, aby w księgę tę
zapisywać tylko wesołe rzeczy, z pominięciem tych wszystkich
przykrych wrażeń, które sam przechodził. Jak widzimy, było to
ogólną ideą Pszonków, aby swoim smutkiem nikogo nie kłuć w
oczy.
W
takiej atmosferze nie dziw, że w Babinie wystąpiła pewna
jednostajność obyczajów towarzyskich, zwłaszcza że nowy
gospodarz nie posiadał takiej umiejętności w kierowaniu
towarzystwem, co ojciec czy dziadek. W Babinie pokazują się często
ci sami goście, a niektórzy uważają się już wręcz za
domowników, przebywając tygodniami we dworze. Żart babiński
zatrzymuje jeszcze starą formę, ale widać znaczące zmiany. Jak
pamiętamy, idea Rzeczpospolitej Babińskiej mówiła, aby nikogo
żartem nie krzywdzić. Teraz jednak zapanowała moda wyrażania się
lekceważąco o osobach i rzeczach. Niektórzy potrafili jeszcze
trzymać jakiś poziom swoich opowieści, ale inni pletli, co im
ślina na język przyniosła. Zaczęto mówić o modlących się
klaczach, zmartwychwstaniu zajęcy, zastanawiano się, co się stało
z rybami, które apostołowie w dużej obfitości złowili w
opowieści ewangelickiej. Wzięto się do nominowania apostołów,
kontemplatorów i skrupulantów babińskich, a nawet do kanonizacji
świętych babińskich. Z tego swobodnego, żywego i zdrowego żartu,
humor babiński stawał się coraz bardziej suchym i wymuszonym,
przyrównywany do żartu starokawalerskiego. Przykładem tego jest
jeden z babińskich rezydentów, Tomasz Zaporski, w którego głowie
nieustannie powstawały myśli nieprzyzwoite i tylko szukał
sposobności, aby je głośno przedstawić. Nic dziwnego, że wielu
sympatyków Babina latami nie pokazywało się we dworze, a jeżeli
już przyjeżdżali, to nie chcieli na giełdzie pozostawać dłużej,
jak pół godziny. W tej sposób Babin wyludnił się i stracił swe
pierwotne szanowane znaczenie.
Po
śmierci Adama Pszonki, ostatniego z męskiego rodu, jego córka,
Zofia, wniosła w posagu Babin i przyległe do niego włości,
wojewodzie lubelskiemu, Karolowi Tarle, za którego wyszła za mąż.
Pod rządami Tarłów dwór babiński uległ już całkowitemu
zniszczeniu a dobra rozparcelowaniu. Pod koniec XVIII wieku
najprawdopodobniej spłonął dwór, w którym swą siedzibę przez
sto lat miała Rzeczpospolita Babińska. Pożar do reszty zatarł
ślady po czasach świetności Babina i jego dziedziców. Gdyby nie
odnalezione Akta babińskie, nikt by w tej chwili o Rzeczpospolitej
Babińskiej nie wiedział.
Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.
- Prawa Murphy'ego
- Joanna d'Arc - dziewczyna-rycerz
- Kontakt z obcymi cywilizacjami
- UFO- prawda i mity
- AntyNoble - śmieszne badania naukowe
Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz