Rozmyślając
o polskich dziejach, czasach sarmackich i wcześniejszych, o polskiej
szczerej, aczkolwiek krnąbrnej naturze, z pewnością zajdziemy
myślami do Babina, małej wsi pod Lublinem, gdzie na przełomie
wieków XVI i XVII, przez sto lat mieściła się Rzeczpospolita
Babińska. Założyło ją towarzystwo wesoło dowcipkującej
szlachty, jako odpowiedź ziemiaństwa polskiego na postępującą
zapaść intelektualną i moralną magnatów i partii dworskiej.
Szybko w świadomości społecznej Rzeczpospolita stała się
manifestacją zdrowego rozsądku, która przenosiła w krainę
absurdu i utopii wszelkie wielkorządne walki i pretensje.
Największą
jednak sławę Rzeczpospolita Babińska zdobyła w wieku następnym,
kiedy odkryto akta babińskie i powstały publikacje na jej temat.
Okazało się, że ta idea zdrowego rozsądku społeczeństwa, które
sprzeciwia się zdegenerowanej władzy, jest wciąż aktualna i żywa,
a i w naszych czasach przecież nic się nie zmieniło: ta
degeneracja władzy w dalszym ciągu postępuje. Nic dziwnego więc,
że Rzeczpospolita Babińska stała się symbolem wewnętrznego oporu
społeczeństwa, które patrzy na elity polityczne, zastanawiając
się, czy aby oni nie powariowali.
Czymże
więc Rzeczpospolita Babińska była? Można powiedzieć, że była
samozwańczą republiką rozpostartą na terenach dworu Pszonków,
nie była jednak tworem politycznym, choć ostro krytykowała władzę
polityczną. Jej charakter od początku był żartobliwy, bo jeżeli
nie zbrojnie to tylko satyrą można walczyć z władzą. Mieliśmy
zresztą we współczesnych czasach powtórkę z historii, kiedy to
społeczeństwo polskie między innymi satyrą walczyło z ustrojem
socjalistycznym, wystarczy przypomnieć, chociażby Pomarańczową
Alternatywę z jej ruchem krasnoludków w czasie stanu wojennego.
Powstanie
Rzeczpospolitej Babińskiej jest dosyć naturalne. Tak, jak teraz,
tak i w owym czasie po domach, zagrodach i gdziekolwiek indziej,
rozmawiało się o bieżącej polityce, sytuacji w państwie i na
świecie. Nie inaczej było w Babinie we dworze Pszonków, którego
dziedzicem był sędzia lubelski Stanisław Pszonka. Spotykając się
z okoliczną szlachtą, godzinami rozprawiano o życiu codziennym i
polityce, niejednokrotnie przy szklanicy wina. Czując coraz większą
różnicę moralną między ekipą polityczną a zdrową tkanką
społeczeństwa, nie szczędzono słów krytyki i dezaprobaty.
Spotkania te może nie przeszłyby do historii „oporu”
narodowego, gdyby do rodziny Pszonków nie wszedł inny sędzia
lubelski, mianowicie Piotr Kaszowski, który ożenił się z
bratanicą Stanisława. Jako że obaj lubili wesołość i znani byli
z tego w całej okolicy, stąd też nic dziwnego, że któregoś
dnia, a pewnie wieczoru, przy dobrej uczcie, powstała idea powołania
alternatywy dla Rzeczpospolitej, miejsca wolnego od politycznych
przepychanek, zdrady i wzajemnych oszczerstw. Szybko więc
przemianowano dwór, czyniąc z niego samozwańczą republikę, gdzie
„każdy wesoły i mądrze myślący obywatel schronić się będzie
mógł”. Od nazwy siedziby zaczęto nazywać to miejsce
Rzeczpospolitą Babińską. W dalszym ciągu każdy z jej mieszkańców
pozostawał poddanym króla, gdyż nie był to ruch anarchistyczny.
Nadali sobie tylko wolność mentalną, gdzie otaczając się
karykaturą i satyrą, tworzyli przeciwwagę dla coraz brudniejszej
polityki.
Rzeczpospolita
Babińska była stolicą wszelkich rozmów i zabaw dowcipnie
rozśmieszających. Pijąc wino wielkimi kielichami, opowiadano
„łgarskie facecje” (zabawne anegdoty) i wesołe dowcipy. Nie bez
kozery na dewizę swojego związku wybrali słowa z Psalmów Dawida
„Omnis homo mendax” - każdy człowiek jest kłamcą.
Babińczyk
to człowiek łatwy i lekki w obejściu, pełen humoru i pogody
ducha. Pod względem intelektualnym nie musi przewyższać innych,
musi jednak być osobą rozumną i zadowoloną z życia. Babińczyk
jest oględny w mowie a cięty w języku, lubi żarty, opowiadać
niestworzone historie i zdarzenia, które podobno miały miejsce.
Myśli o tym, aby innych rozweselić, a przy tym samemu dobrze się
bawić. Podstawową zasadą Babińczyka było to, aby żartować w
taki sposób, aby nikogo nie dotknąć, aby nikt nie poczuł się
urażony.
Przeglądając
Akta Babińskie, widzimy tam okoliczną szlachtę, podróżników z
Włoch i Holandii, żołnierzy z kresów tureckich i wypraw
moskiewskich. Nie brakuje kasztelanów, deputatów trybunalskich,
wojewodów i wysokich dygnitarzy dworskich. Nadciągają tu także
liczni autorowie z Rejem i Kochanowskim na czele. Obaj bardzo lubili
żarty, czego wielokrotnie dawali wyraz w swojej twórczości:
Kochanowski we fraszkach, a Rej w swoich Figlikach.
Miejsce
zebrań nazywano „giełdą”. Każdego, kto zajeżdżał do dworu,
podejmowano poczęstunkiem i napitkiem. Jeżeli ktoś był pierwszy
raz, musiał się okupić, wypijając ogromny kielich wina, podany
przez Pszonkę, ze stosowną przemową. Po niej następowały
przemowy pozostałych Babińczyków i całe towarzystwo zaczynało
bawić się wesoło, prześcigając się w absurdalnych opowieściach.
Marszałek Trybunału, Stanisław Zbąski mawiał:
Kto
być chciał przedtem pisany w Babinie,
musiał
się pierwej dobrze kąpać w winie.
Puchar,
który podawano nowicjuszowi, był naprawdę ogromny i zdarzało się,
że pijący po prostu nie był w stanie mu sprostać. Mógł się
wtedy pożegnać z przyjęciem do grupy.
Babińczycy
wzorowali się na porządku i strukturze państwowej. Wybierali dla
siebie senat, biskupów, wojewodów, hetmanów, sekretarzy itp. Aby
ośmieszyć klasę rządzącą, urzędy nadawano osobom, które
najmniej się do tego nadawały. Wystarczyło opowiedzieć
najśmieszniejszą lub najbardziej niezwykłą opowieść, aby
otrzymać stosowny urząd. W ten sposób autor zabawnej kłamliwej
opowieści o polowaniu zostawał pasowany na myśliwego lub łowczego,
a pomysłodawca śmiesznego przepisu kulinarnego, zostawał
kuchmistrzem babińskim. Jeżeli ktoś mówił o rzeczach
podniosłych, niemających związku z jego stanowiskiem, zostawał
arcybiskupem albo jednym z wielkich panów. Chełpiącemu się z
męstwa i odwagi przyznawano godność hetmana lub rycerza, a temu,
kto o religii bez powagi stosownej się odezwał, stanowisko
kaznodziei lub inkwizytora. Założyciele Rzeczpospolitej Babińskiej,
Stanisław Pszonka i Piotr Kaszowski, byli odpowiednio burgrabią i
kanclerzem, czyli najwyższymi urzędnikami.
Strona 1/8 Dalej >
Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.
- Prawa Murphy'ego
- Joanna d'Arc - dziewczyna-rycerz
- Kontakt z obcymi cywilizacjami
- UFO- prawda i mity
- AntyNoble - śmieszne badania naukowe
Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz