wtorek, 8 marca 2016

Jak zatrzymać czytelnika na blogu cz 1


Jednym z czynników decydujących o wartości naszego bloga lub strony internetowej w oczach wyszukiwarki (zwłaszcza Google) jest jej wartość dla internauty. Sami wiemy po sobie, że jeżeli przechodzimy z listy wyszukiwania na konkretną stronę, a jej treść nas nie zainteresuje, szybko z niej wychodzimy, nie kończąc nawet czytania. Google to wszystko rejestruje i na podstawie zachowania internautów podnosi lub obniża wartość naszej strony. 


Oto typowe zachowania, jakie Google bierze pod uwagę:

Jak długo internauta pozostaje na stronie

Jeżeli po wpisaniu szukanego hasła w wyszukiwarce internauta wchodzi za pomocą linku z listy wyszukiwania na naszą stronę, Google sprawdza, jak długo przebywał on na niej. Jeżeli był krótko i zaraz powrócił do listy wyszukiwania, świadczy to o tym, że nasz artykuł nie zainteresował go, a skoro tak, należy jego wartość obniżyć, a co za tym idzie, umieścić na dalszej pozycji w wynikach wyszukiwania. Wyjątkiem jest sytuacja, w której internauta zapisuje na komputer kopię strony, wtedy jego krótki pobyt nie szkodzi nam, bo skoro skopiował sobie stronę, to znaczy, że była dla niego wartościowa (przydatna).

Oczywiście zawsze znajdą się internauci, którym nasz artykuł nie przypadnie do gustu, to normalne zjawisko. Rozumie to też Google, które co prawda bada reakcje poszczególnych internautów, ale swoje decyzje podejmuje na podstawie trendu: ile osób pozostało na stronie długo, a ile opuściło ją w krótkim czasie. Jeżeli ktoś zatrzymał się przy artykule dłużej, można stąd wnosić, że spędzony czas przeznaczył na jego przeczytanie.

Co robi internauta po przeczytaniu artykułu

Kolejną ważną informacją dla Google oceniającą wartość naszego bloga lub strony internetowej jest odpowiedź na pytanie, co internauta robi po przeczytaniu artykułu. Jeżeli zaraz opuszcza naszą stronę, to znaczy, że nic więcej go na niej nie zainteresowało, a zatem wartość naszego bloga czy strony internetowej w oczach Google maleje. Mamy tu zatem drugą ważną ocenę: w poprzedniej Google oceniało nasz pojedynczy post (artykuł), a teraz określa wartość całego bloga lub strony.

Najlepiej dla nas jest, jeżeli po przeczytaniu artykułu internauta pozostanie na naszej stronie, przechodząc do kolejnego artykułu. Oczywiście cała analiza z poprzedniego punktu powtarza się: Google zarejestruje, jak długo internauta pozostał na niej i co zrobił dalej.

Wskaźnik opisany w tym punkcie możemy łatwo śledzić, porównując wartości liczników: licznika odwiedzin i licznika wyświetleń znajdującego się na naszej stronie. Pierwszy opisuje, ile osób odwiedziło naszą stronę, a drugi, ile razy strona lub podstrona została wyświetlona. Jeżeli licznik wyświetleń podaje wartość dwa razy większą niż licznik odwiedzin, mamy stąd informację, że średnio jeden odwiedzający po przeczytaniu artykułu przeszedł do jeszcze jednego – w sumie więc dwa razy wyświetlił się nasz blog.

Korzystając z któregoś serwisu blogowego często mamy możliwość umieszczenia takich liczników na naszym blogu lub podejrzenie ich wskazań w panelu administracyjnym. W przypadku własnej strony lub bloga, który nie udostępnia takich liczników, można je samemu założyć, korzystając z zewnętrznych systemów zliczających, także darmowych. Pobierając z takiego serwisu kod licznika, wklejamy go w kod strony głównej (lub szpalty bocznej) naszej strony.

Czy internauta wszedł w interakcję ze stroną

Kolejnym, choć mniejszej wagi wskaźnikiem jest informacja czy internauta ograniczył się tylko do czytania, czy w jakiś sposób wszedł w interakcję ze stroną, chociażby wpisując pod artykułem komentarz. Jeżeli go napisał, to znaczy, że artykuł wywołał w nim jakąś reakcję (obojętnie jaką) i postanowił zareagować.

Innym przykładem interakcji jest przejście do stron informacyjnych (np. zakładki „O mnie” lub „Spis artykułów”), czyli takich, które zamiast artykułów zawierają treści o charakterze informacyjnym.


Jak zatrzymać czytelnika na blogu

Mając teraz świadomość najważniejszych (w tym zakresie, o którym tu piszę) wskaźników, możemy zadbać o to, aby nasz blog lub strona internetowa oraz poszczególne ich artykuły zatrzymały czytelnika jak najdłużej i zachęciły go do przeczytania jeszcze jakiegoś artykułu, a najlepiej kilku. W tym celu możemy wykonać kilka prostych działań, które poniżej wyszczególnimy i opiszemy.

Ostatnio dodane posty


Jeżeli prowadzimy bloga w serwisie blogowym (Blogger, Blox), to sekcja ta umieszczana jest automatycznie, ewentualnie musimy tylko wstawić taki komponent z palety dostępnych gadżetów w układzie strony. 

Jak sama nazwa wskazuje, w sekcji tej pojawiają się tytuły ostatnio dodanych postów, maksymalnie dziesięć ostatnich. Jest to dobry sposób na zachęcenie czytelnika, zwłaszcza stałego, do przeczytania nowo dodanych artykułów – dzięki tej sekcji nie musi on wertować całych zasobów bloga, aby sprawdzić, co pojawiło się nowego.

Archiwum


W poprzednim punkcie zadbaliśmy przede wszystkim o stałych czytelników, informując ich o dodanych ostatnio postach. Teraz czas zadbać o nowo pojawiających się czytelnikach. Aby zachęcić ich do przeczytania jeszcze jakiegoś artykułu, sekcja „Ostatnio dodane posty” będzie niewystarczająca. Dołóżmy zatem pod nią kolejną sekcję (także dostępną w serwisie blogowym) nazywaną „Archiwum”. W sekcji tej w sposób chronologiczny zawarte są tytuły wszystkich naszych artykułów, które do tej pory napisaliśmy. Przeglądając je, czytelnik pewnie znajdzie coś interesującego dla siebie.

Spis artykułów


Bez względu na to, czy umieścimy na swoim blogu sekcję „Archiwum”, warto jeszcze utworzyć osobną podstronę pod nazwą „Spis artykułów”. Będzie ona zawierała spis wszystkich naszych artykułów umieszczonych jeden pod drugim. Będzie to dla czytelnika o wiele lepsze rozwiązanie niż przeglądanie archiwum, gdzie trzeba każdy rok i każdy miesiąc osobno rozwijać, aby dowiedzieć się, jakie w tym czasie powstały artykuły.

Chyba każdy serwis blogowy umożliwia utworzenie takiej podstrony, nie mówiąc już o własnej stronie internetowej. Po opublikowaniu swojego artykułu od razu edytujemy zakładkę „Spis artykułów”, dodając na końcu listy tytuł naszego nowego artykułu, podlinkowując go adresem, który uzyskamy w pasku adresu po wyświetleniu artykułu w przeglądarce. Przy podlinkowaniu polecam opcję „blank”, aby po kliknięciu na link, artykuł nie otwierał się w tym samym oknie, tylko otworzył się w nowym. Dzięki takiemu zabiegowi nasza strona ze spisem będzie wciąż otwarta i zwiększa się prawdopodobieństwo, że czytelnik wracając do niej, aby ją zamknąć, zainteresuje się jeszcze jakimś artykułem.

W spisie, jaki utworzymy na podstronie, możemy zawrzeć nie tylko same tytuły artykułów z linkami, ale także (dla podniesienia atrakcyjności estetycznej) miniatury obrazków z poszczególnych postów. Pamiętajmy, że człowiek w dużej mierze wybiera oczami, więc z pewnością będzie to pomocne działanie.

Kolejnym elementem, jaki możemy wprowadzić to krótki opis, o czym jest dany post. Jest to celowe działanie, zwłaszcza w przypadku mało mówiących tytułów, po których trudno wywnioskować, o czym może być. I takie udogodnienie sprawi, że zwiększy się liczba przeczytanych artykułów.

Na koniec pozostaje jeszcze kwestia umieszczenia tej podstrony na stronie głównej tak, aby zawsze był do niej dostęp. W zależności od serwisu, czy własnych upodobań, różnie to wygląda. Niektóre serwisy umożliwiają dodanie na górze strony zakładek z podstronami, a niektóre dają pole edycji tylko w szpalcie bocznej. Jeżeli mamy własną stronę to decyzja w zasadzie zależy tylko od nas. Polecam umieszczenie „Spisu artykułów” zarówno w zakładce górnego menu, jaki i w menu utworzonym na szpalcie bocznej. W ten sposób zwiększamy prawdopodobieństwo zauważenia i otwarcia go przez czytelnika. O tym, jak zrobić takie menu w szpalcie bocznej przeczytamy w kolejnym punkcie.

Najpopularniejsze posty


Niektóre serwisy blogowe (np. Blogger) umożliwiają umieszczenie na blogu nie tylko sekcji „Ostatnio dodane artykuły”, ale także sekcję „Najpopularniejsze posty”. Jest to bardzo przydatna sekcja, która zawsze przyciąga uwagę i zainteresowanie czytelnika. Zjawisko to jest od dawna znane i stosowane w całym biznesie, nie tylko internetowym: Wyobraźmy sobie sklep lub stoisko, na którym umieszczony jest towar. Nikt się jednak nim nie interesuje. Wystarczy tylko zrobić sztuczny ruch, powiedzmy jedna lub dwie osoby z nami współpracujące, które żywo „zainteresują się” danym towarem, aby zaraz wzbudzić ciekawość klientów, co bardzo często kończy się zwiększoną sprzedażą tego towaru.

Oczywiście my nie musimy uciekać się do takich metod, ale fakt faktem, że sekcja ta generuje o wiele większą ilość wyświetleń artykułów znajdujących się na niej, niż tych, które się na niej nie znalazły.

 Strona    1/3    Dalej >





Ciekawe artykuły:


    Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły

Moje e-booki

Kliknij w okładkę, aby przejść do strony książki

Przejdź do strony książki Przejdź do strony książki