piątek, 20 stycznia 2017

Listy do Marysieńki – miłość wojownika

Pierwszy artykuł cyklu poświęconego Janowi III Sobieskiemu i czasów jemu współczesnych rozpoczynamy od tematu najbardziej znanego, czyli od ogromnej miłości naszego wielkiego władcy do swojej żony, Marii Kazimiery zwanej popularnie Marysieńką. Ta, dużo młodsza od niego wychowanica królowej Ludwiki Marii (żony Władysława IV Wazy, a później Jana Kazimierza), tak zawróciła mu w głowie, że przez długie lata uwielbiał ją nad życie.

Jan Sobieski i Marysieńka
Jan Sobieski i Marysieńka
 
    Znamienne w tej historii miłosnej jest to, że przed poznaniem Marysieńki Sobieski (wtedy jeszcze nie był nawet hetmanem) był znanym – jak sam przyznaje – kobieciarzem i nikt z jego otoczenia nie pomyślałby nawet o tym, że mógłby on złączyć się z jedną kobietą na stałe, rezygnując ze wszystkich pozostałych. Tak się jednak stało: nie tylko że zrezygnował z kobiet dla tej jednej jedynej, ale także – jak odczytujemy z jego listów – pozostawał jej wierny przez cały czas.

     Nieraz słyszymy, że Los (może Bóg) lubi płatać figle. Tak też było z kobieciarzem Sobieskim. Za swoje liczne podboje miłosne i luźny stosunek do głębszego uczucia względem kobiet, Los zażądał zadośćuczynienia, bowiem cztery dni po ślubie ojczyzna znalazła się w potrzebie (najazd wojsk tatarskich) i król wysłał Sobieskiego, aby bronił kraju. Czas rozłąki wydłużał się stopniowo, co też Sobieski w listach do świeżo poślubionej żony odnotowywał: „już pół roku jak się nie widzimy...”, by później już odliczać: „jesteśmy po ślubie trzy lata, a z tego razem ze sobą byliśmy raptem pół roku...”.

     Rozłąka z żoną i wymuszony przez to celibat (Sobieski jako praktykujący katolik nie dopuszczał możliwości zdrady małżeńskiej), jak i problemy z wojskiem tak dawały mu się w kość, że sam w listach przyznawał, że bardzo z tego powodu cierpi, przyrównując swój stan do pobytu w czyśćcu i wyrażając nadzieję, że Pan Bóg mu go po śmierci oszczędzi, bo już tutaj na Ziemi przez niego przeszedł. Więcej na temat problemów z wojskiem i innych problemów, z jakimi zmagał się nasz przyszły król, piszemy w trzeciej części tego cyklu, w artykule pt. „Jan III Sobieski, czyli poświęcenie dla Polski”.

     W następnym artykule pt. „Listy do Marysieńki, czyli nie wszystko złoto, co się świeci” przekonamy się, że i małżeństwo Sobieskiego, pomimo jego szczerej, wręcz przysłowiowej miłości, wcale nie było takie różowe i wspaniałe jak mogłoby się wydawać. Póki co, zachwycajmy się wyznaniami miłości mężczyzny, niezwyciężonego wodza i wojownika na polu bitewnym, którego zdobyła miłość do kobiety, jednej kobiety...

jak wyglądała Marysieńka
Marysieńka
 

Listy do Marysieńki – fragmenty


[9 VI 1665]: Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi, że sam nie wiem, jeśli tę absence [= nieobecność] znieść będzie można; bo ażem sobie uprosił M. Koniecpolski, że ze mną całą przegadał noc tę przeszłą. Dziś ani o jedzeniu, ani o spaniu i pomyśleć niepodobna. Owo widzę, że mię twoje wdzięczne tak oczarowały oczy, że bez nich i momentu wytrwać będzie niepodobna.

Au camp [= w obozie], 25 VII [1665]: Nie co dzień, ale co minuta rad bym się pytał o zdrowiu twoim, moja śliczna panno, bez której widzenia już ledwo żyć mogę; i lubo po łasce bożej i po twojej serca mego miłości nie mam nic na tym świecie nad honor milszego, tedy przyznać się, moja duszo, muszę, że mi i ten z ciężkością zatrzymać przyjdzie, jeśli inszego do widzenia prędkiego najśliczniejszej Jutrzenki nie będzie sposobu. Wierzę, że też nikt na świecie nade mnie tego nie uznał na sobie: kochać dziesięć lat z nieporównaną z ni z kim pasją, doczekać się szczęścia prawie niespodziewanego nigdy, odnieść zupełną nagrodę, mieć w posesji to, co jest nieporównanego ze wszystkim światem – i potem z tego się nie cieszyć i oddalać się, i upuszczać prawie z rąk skarb nieoszacowany, przy którym by się na wieki przykować potrzeba! Nieraz to sam wymawiam i Królowi JMci, i innym, że mi wielką czyni krzywdę. Wołał na mnie z drugimi, żebym się żenił, i pokoju mi nie dawał; a teraz mi nie tylko mieszkać, ale i nacieszyć się nie dopuszcza, luboć się moje nie może, chyba z ostatnim duchem, skończyć ucieszenie.
(...)
Ja nie wiem, jeśli też to kiedy na myśl mojej przyjdzie dobrodziejce; bo mnie i śpiąc, i jedząc, i chodząc z myśli wszystkie śliczności najkochańszej Diany zejść nie mogą.

Au passage de la Vistule, pres de Opatowiec, 5 VIII [1665]: Responsu na dwa listy moje nie mam jeszcze od Wci serca mego, w których prosiłem i teraz proszę, abyś mi oznajmiła o muszce, jeśli jej nie tęskno i jeśli nie przypada też kiedy apetyt to uczyń tę rzecz; bom ja już ledwo żyw bez tego, moja duszo, ani spać, ani jeść, ani pić, ani chodzić, ani siedzieć niepodobna, żeby to milion razy na myśl przyjść nie miało, ale do ślicznej tylko muszeczki, którą całuję milion milionów razy i wszystkie śliczności dobrodziejki mojej, od nóżeczki aż do najśliczniejszej gębusieńki. Przyjedź, moja duszo, moje jedyne serce, skoro dam znać, a jeśli żyw będę, bo już dłużej bez ciebie żyć niepodobna. Proszę, wierz tak temu, moja najśliczniejsza królewno, jako temu, żem był, jest i będę, póko żyw, najwierniejszym twoim sługą.

A une lieue et demie de Brzeście, 31 X [1665]: Pisałaś Wć moja duszo do mnie, że pół roku już, jakośmy się pożenili, a pięć tylko niedziel [= tygodni] mieszkaliśmy z sobą. Znać, moje serce, że Wć kreski poczynasz rachować; a dobrze by przecież mieć respekt, że to człowiek i tu na wojnie pracować musi, jeśli nie w łóżku, to na koniu. Wypłacać się jednak, choć tak jak zły dłużnik, obiecuję, bylem jako najprędzej w dobrym zdrowiu oglądał królewnę serca mego, bez której widzenia już też dalej żyć niepodobna, i lepiej nie żyć, niżeli nie zażywać, nie obłapiać, nie całować milion milionów razów to, co jest naśliczniejszego, najwdzięczniejszego i najdoskonalszego na świecie. Wielbić będę P. Boga: da szczęśliwą noc, moja najpiękniejsza Marysieńku, a niechaj się przyśni przynajmniej twoi najwierniejszy Celadon, który obumiera już bez widzenia swej najukochańszej Jutrzenki.

W Żółkwi, 5 V [1667]: Że jednak prawdziwa gorąca miłość jest pełna bojaźni, i we mnie to, jako w człowieku, zmieścić się musiało, ile żem tak kochał i kocham, jako żaden nigdy na tym świecie. Wszak snadno poznać: gdy kto kocha zwyczajnym sposobem, jako mąż w żonie kochać powinien, to tamte amory i ćwierci roku nie trwają, ale się zaraz w przyjaźń obracają; ja zaś dziś tak kocham, jako pierwszego dnia od poznania Wci serca mego, i tak kochać, bo nie można bardziej, aż do samej będę śmierci.

W obozie, 17 VI [1667]: Jakoż też już, niech wszyscy przyznają, ani spać, ani jeść podobna i nie masz tego na świecie, który by się mnie użalić nie miał; jakoż wierzę, że żaden na świecie człowiek w podobnych nigdy nie był terminach. Mam ja w P. Bogu mocną nadzieję, że mi czyśca po śmierci uchowa, bo go pewnie na tym wycierpię świecie. Konsolacji żadnej zniskąd, a jedna drugiej zewsząd gorsza nowina. Zajechawszy tu do obozu, siedzę jak na szynku i najmniej przez pół roku, jeśli tak długo żyć przyjdzie, siedzieć będę. Podzieć się gdzie nie masz. Wszyscy kupami ustawicznie chodzą, że jeść nie masz co, że lenungów potrzeba, że armata wyniść nie może bez pieniędzy, na którą już własnych moich pięć tysięcy wyliczyłem. Te tysiąc czerwonych [złotych] dziś zastawić posłałem na lenungi, a to dlatego, że co godzina nieprzyjaciela wyglądać potrzeba.

A Leopol, 10 IX [1667]: Więcej pisać sił nie staje, moja śliczna dobrodziejko, bo to dopiero dziś trzeci dzień, jako mnie odżywiła śliczna Wci dobrodziejki mojej rączka, którą całuję milionkroć sto tysięcy razów, bo mi ta żywot dała, i przez tęm wieczną przyjaźń i miłość przyobiecaną. Całuję śliczne nóżeczki Wci dobrodziejki mojej, które, przy inszych wszystkich ślicznościach, w tę mię wieczną a tak miłą Wci dobrodziejki mojej wprawiły niewolę. Rozkazujże tedy, moja śliczna panno, wszystko, jako twemu niewolnikowi, a kochaj, już więcej nie wymawiając i nie powątpiewając, swego najwierniejszego sługę.

Au camp, 10 XI [1667]: Piszesz mi Wć moja panno śliczna, abym kochał tak, jako la Palatine de Sandomir [= wojewoda sandomierski]. Ach, moja duszo, nie tak, bo daleko bardziej! Weź Wć tylko te trzy rzeczy w konsyderację i te trzy dowody miłości mojej, a cale uwierzysz i uznasz, jakie to moje kochanie.
     Naprzód, moja panno, ja z natury mojej byłem tak łacnym do ożenienia, jako łacno złączyć wodę z ogniem: jedną się kontentować nie tydzień, ale dzień jeden była niepodobna. Było takich siła, co się z takimże żenili humorem, nie porzucili go i nie rzucają dotychczas; ja zaś, nad spodziewanie i rozumienie wszystkich na świecie ludzi, uczyniłem ten gwałt przyrodzeniu memu: dla miłości Wci serca mego jedynej dotrzymałem i dotrzymam tej wiary, którąm przyrzekł Wci duszy mojej. A nie tylkom to porzucił, ale wszystkie najpoczciwsze konwersacje, bez których było żyć, jako rybie bez wody; a to, aby wszystek świat wiedział, żeś Wć moja dobrodziejko jest jedynym celem wszystkich afektów moich.
     Drugi termin miłości mojej, moja śliczna dobrodziejko, gdym się rezolwował rozstać się z Wcią, połowicą lepszą i kochańszą samego siebie. Racz tylko uważać, śliczna moja panno: najprzód, nie widzieć to, co jest najkochańszego i najmilszego na świecie; nie słyszeć, chyba bardzo nieczęsto; być w ustawicznej myśli i frasunku o zdrowie, ile przy takim, w jakimeś się Wć puściła terminie; imaginować oziębłość w kochaniu, niepamięć albo co temu podobnego; w tak ciężkich turbacjach i kłopotach nie mieć najkochańszego przyjaciela, przed którym by się uskarżać, poradzić i użalić; zostawać w domu pustym, jedynej tylko pełnym melankolii; nie mieć do kogo powrócić, z kim się przywitać, z kim się w biedzie swej ucieszyć; na ostatek na zdrowiu szwankować, dotrzymując wiary raz danej – toć to jest rzecz u ludzi prawie wszystkich niepodobna i niesłychana! Żyć cnotliwie pół roku bez żony człowiekowi nie bardzo jeszcze staremu, na świecie żyjącemu i przy tak wielu okazjach, bo sobie i podpić czasem, ba, i nieraz, przychodzi; co tedy zdrowie cierpieć w tym musi terminie, snadno uważyć.

A Żółkiew, 6 I [1668], godzin trzy przede dniem: Życzę z duszy i z serca i P. Boga prosić nie przestanę, aby i moją część, i wszystkie jakie mogą być na tym świecie największe [pociechy] w tym roku wlał obficie na Wć dobrodziejkę moją; a najprzód, aby do pierwszego przywrócił zdrowia, które jest fundamentem wszystkich szczęśliwości i błogosławieństwa bożego. A nie przepominając przecię i siebie samego, tych tylko dwóch od P. Boga pragnę rzeczy: najprzód, abyś mi się moje serce tak we mnie kochała, jakobyś beze mnie żyć i wytrwać nie mogła; druga, aby mi dał taki sposób i umiejętność, jakobym najmniejszą nigdy rzeczą nie uraził na się Wci serca mego, ale abym coraz gorętszą w sercu Wci mojej dobrodziejki wzbudzał miłość. O to proszę i prosić będę wstając i legając [= kładąc się]; ale nie mniej o to, abyśmy też już z sobą na ten nowy rok w kupie nierozdzielono żyć mogli, a tak marnie łaski bożej z tych lat, które prędzej nim woda upływają, nie trawili. Lat trzy blisko, jako nas P. Bóg złączył, a pół roku ledwie w kupie przeżyliśmy z sobą: jest to właśnie gardzić łaską i darem bożym, który nam dał, kiedyśmy Go o to prosili.

We Lwowie, 25 VII [1675]: Będąc wczora na Wysokim Zamku, uważałem długo zachodzące nad Jarosławiem słońce i w tamtą obłoki bieżące stronę. O jakożem sobie życzył obrócić się w jaką kropelkę deszczu albo rosy a spaść na najśliczniejszą busieńkę serca mego albo którążkolwiek partię najwdzięczniejszego ciała, wiedząc, że moje kochanie na deszcz rado wychodzi. W tej tedy tak miłej będąc ponurzony imaginacji, nie oderwałem się od niej, aż rzetelniejszą rzeczą, tj. pisaniem ślicznej rączeńki pana mego, które mi oddał p. Bliskowski. Napieściwszy się tedy, nacałowawszy i łzami skropiwszy, powróciłem do siebie.







Ciekawe artykuły:

    
    Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły

Moje e-booki

Kliknij w okładkę, aby przejść do strony książki

Przejdź do strony książki Przejdź do strony książki