wtorek, 5 września 2017

Prawda naukowa a wiara w Boga część 1

Ostatnio zadano mi pytanie na temat książki Stephena Hawkinga pt. „Krótka historia czasu”, czy tezy głoszone w tej rozprawie, zwłaszcza o czarnych dziurach, planetach wokół innych gwiazd czy przestrzeni o 10 wymiarach nie kłócą się z wiarą chrześcijańską i jak tę wiedzę naukową powinien odbierać „dobry katolik”. Przyznam się, że pytanie tak postawione mnie, osobie szkiełka i oka, która doświadczyła Boga, jest bardzo inspirujące, a wyrazem tej inspiracji jest niniejszy artykuł.


nauka a wiara w Boga


Prawda nauki czy Prawda wiary

Pytanie, od jakiego należy rozpocząć nasz temat, brzmi: Czy prawda naukowa, a nawet doświadczalna jest prawdziwą Prawdą czy tylko cieniem Prawdy. Jeśli jest prawdziwym obrazem Rzeczywistości to jak go pogodzić z prawdą wiary o otaczającym nas świecie, bo jedno nie przystaje do drugiego. Mamy doskonałe teorie tłumaczące powstanie i rozwój Ziemi, a nawet całego Wszechświata – za ich pomocą możemy opisać i przewidzieć zachowanie się Przyrody. Mamy w końcu coraz lepsze przyrządy i obserwacje, które odkrywają kolejne tajemnice świata, zazwyczaj potwierdzające przewidywania naszych teorii i modeli fizycznych. Wiemy już na 100%, że wokół innych gwiazd krążą planety, że coś tak niezwykłego, jak antymateria czy czarne dziury istnieją – ba, za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a uzyskaliśmy nawet fotografie dysków akrecyjnych otaczających czarne dziury z wyraźną smugą materii spływającą do czarnej otchłani. Nie sposób przecież tego wszystkiego zanegować...

Po drugiej stronie sporu znajdują się osoby wierzące, uznające Pana Boga jako sprawcę wszystkiego i ślepo wierzące w to, co jest napisane w Piśmie Świętym, a w nim nie ma ani słowa o czarnych dziurach, planetach wokół innych gwiazd czy obcych cywilizacjach. Dlaczego wierzą w słowa Biblii? Wierzą dlatego, że w sposób jak najbardziej prawdziwy doświadczyły Boga. Nie tyle więc wierzą, co są przekonane o istnieniu Boga, bo na co dzień doświadczają Jego obecności, a nawet korzystają z Jego łaski: kiedy o coś proszą, dostają to. Skoro więc Pan Bóg bierze realny udział w ich życiu tak, że nie sposób wątpić w Jego istnienie, zatem wszystko to, co powiedział, a zostało zapisane w Piśmie Świętym, musi być prawdą. Wracamy tym samym do pytania początkowego: Czyja prawda jest prawdziwą Prawdą?


Prawda naukowa a Pismo Święte


Zacznijmy od krótszego wątku, czyli od prawdy Biblii. Zauważmy, że opis stworzenia świata zawarty w Księdze Rodzaju jest prowadzony prawie wyłącznie w ujęciu Ziemi i człowieka, co jest czymś naturalnym. Biblia jest przygotowana dla ludzi i opisuje plan Boży względem człowieka. Na dalszych kartach Biblii dowiadujemy się jednak o istnieniu aniołów, archaniołów, serafinów i cherubinów, choć niewiele o nich z Pisma Świętego wiemy – w opisie stworzenia świata nie ma o nich ani słowa, nie wiemy, kiedy zostali stworzeni, ale wnosimy, że przed człowiekiem, skoro przy stwarzaniu człowieka Bóg mówi: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rodz. 1,26). Niewiele jest też napisane o buncie aniołów, który także miał miejsce przed stworzeniem człowieka. Jednym słowem, o planie Bożym wiemy tylko tyle, ile zostało nam przekazane, czego dowodem niech będą kolejne istoty, Władze, Moce (1P3,22) czy Trony, Panowania i Zwierzchności (Kol1,16), różne od aniołów, które są tylko wzmiankowane w Biblii. Można stąd wnosić, że świat stworzony przez Boga jest bardziej bogaty w istoty żywe niż tylko Ziemia z ludźmi i Niebo z aniołami. To, że nie są one w Piśmie Świętym opisane lub wymienione, nie oznacza, że Pan Bóg poza ludźmi nie mógł założyć we Wszechświecie innej Ziemi, tym bardziej że wielokrotnie na ludzkości przecież się zawodził. Być może, że i tamte istoty także mają swoją Biblię ze swoim opisem stworzenia świata – ich świata. Istnienie planet wokół innych gwiazd, nawet zamieszkałych przez jakieś istoty nie jest więc sprzeczne z wiarą chrześcijańską, bo to, co wiemy, jest tylko wycinkiem Prawdy, która zawarta jest w Piśmie Świętym, a która została nam udostępniona.

prawda naukowa a wiara w Boga
Anioł Stróż wg wizji artysty (Fridolin Leiber)
 
W podobny sposób rozumując, dojdziemy do wniosku, że ani czarne dziury, ani przestrzeń wielowymiarowa (powyżej 4 wymiarów) nie jest sprzeczna z wiarą chrześcijańską czy z Pismem Świętym, ponieważ to, co dowiadujemy się o Wszechświecie, jest poznaniem technicznym: jakie obiekty poza Ziemią istnieją w Kosmosie i jakie są ich właściwości. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby uznać, że stworzył je Pan Bóg, bo w opisie stworzenia Nieba i Ziemi, Niebo zostało opisane tylko w ujęciu ziemskim: zostały stworzone słońce, księżyc i gwiazdy, aby świeciły nad naszymi głowami. Nie wyklucza to jednak stworzenia przez Boga obiektów znajdujących się w dalszych częściach Kosmosu: innych galaktyk, kwazarów, pulsarów czy czarnych dziur.

Jeśli kiedyś okaże się, że istnieją pozaziemskie cywilizacje, dobry katolik powinien przyjąć tę wiadomość ze spokojem, bo nie podważa ona Pisma Świętego ani wiary w Boga. Przecież i my, po tylu tysiącach lat poznawania swojej Ziemi, w dalszym ciągu, każdego roku odkrywamy wciąż nowe gatunki roślin i zwierząt, więc to bogactwo materii ożywionej danej od Boga musi być ogromne.


Prawda naukowa


O wiele ciekawszy temat poruszany w tym artykule jest od strony nauki. Dla kogoś, kto zachwyca się nauką i jej możnością opisywania praw Przyrody jest to pole do popisu, ale także do zadumy nad ludzkim geniuszem i przemijalnością idei.

Zacznijmy od tego, że Przyroda jest w pełni matematyczna, co oznacza, że daje się opisać za pomocą matematyki – nawet zachowanie zwierząt poddaje się opisowi matematycznemu (np. za pomocą teorii gier). Prawda nauki jest zatem połączeniem teorii, która wyjaśnia obserwowane przez nas zjawiska, z jej formalizmem matematycznym umożliwiającym przewidzenie jak dane zjawisko będzie przebiegać w jego najdrobniejszych szczegółach, czyli, jeśli rzucimy przed siebie, powiedzmy kamień, potrafimy obliczyć, w którym miejscu on spadnie. 

Trudno nie wierzyć w prawdę naukową skoro mamy naoczne dowody, że to, co przewiduje, sprawdza się, i to nawet w tych przypadkach, o których wcześniej nawet nie wiedzieliśmy, że istnieją. Tak było, chociażby z odkrywaniem zewnętrznych planet naszego Układu Słonecznego. Analizując bowiem swego czasu ruch Saturna, okazało się, że jego zachowanie na orbicie nie przebiega dokładnie tak, jak wskazują to obliczenia. Wysunięto więc przypuszczenie, że musi istnieć jakaś nieznana nam planeta znajdująca się od Słońca dalej niż Saturn, i to ona w taki właśnie sposób wpływa zaburzająco na ruch tej planety. Pomysł zaiste szaleńczy, zważywszy, że ludzkość od tysięcy lat znała (bo widziała gołym okiem) tylko pięć planet. Szybko wykonano matematyczne analizy, jak duża musiałaby to być planeta i w którym powinna znajdować się miejscu na niebie, aby w taki sposób zakłócać ruch Saturna, i rzeczywiście – we wskazanym miejscu odkryto nową planetę, którą nazwano Uranem. To w nauce jest chyba najbardziej fascynujące, że potrafi odkrywać i opisywać rzeczy, które nie znamy. Kończąc temat planet, przypomnijmy jeszcze, że dokładnie w ten sam sposób odkryto pozostałe planety: Neptuna i Plutona.

jak pogodzić naukę z wiarą
Zdjęcie Saturna wykonane z sondy Cassini
 
Z czasów nam bliższych także mamy wiele takich ważnych, wręcz przełomowych odkryć, które najpierw zostały odkryte na papierze, a potem dopiero – skoro już wiedzieliśmy czego szukać – odkrywaliśmy w doświadczeniu.







Ciekawe artykuły:

    
    Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły

Moje e-booki

Kliknij w okładkę, aby przejść do strony książki

Przejdź do strony książki Przejdź do strony książki