poniedziałek, 18 marca 2024

Jak wycenić zlecenie

Dobra wycena swojej pracy sprawia, że nie sfrajerujemy się na zleceniu, bo jeśli miałoby się okazać, że nasza stawka, przeliczając na roboczogodzinę, jest dużo niższa niż w zakładzie pracy, to powstaje pytanie, gdzie tu sens i logika? Czy nie lepiej stać sobie przy maszynie bez większych zmartwień, mieć płacone składki, płatny urlop itd., nie zabiegać o kolejne zlecenia?

Pierwsza praktyczna uwaga, jaka się nasuwa to taka, że wszystko zawsze trwa dłużej, niż z początku się wydaje, a sama robota nie jest tak prosta, jak na to wyglądało. Często pojawiają się różne komplikacje, nieprzewidziane sytuacje czy złośliwość rzeczy martwych. Szacując zlecenie, warto o tym pamiętać i zawsze powiększyć swoje wyliczenia o dwadzieścia procent. Tak mówi doświadczenie.

Ile kosztuje punkt elektryczny

Próbując wycenić zlecenie, ile klient ma nam zapłacić, możemy skorzystać ze standardowego rozwiązania, czyli „za punkt elektryczny”. Zrobienie każdego gniazdka (wraz z instalacją do niego) lub wyłącznika światła (wraz z instalacją i podłączeniem lampy) to jeden punkt. Możemy teraz policzyć ile mamy takich punktów i pomnożyć przez jego wartość. W tej chwili spokojnie możemy liczyć prywatnie sześćdziesiąt złotych za punkt plus koszt materiału, ale z uwagi na inflację i inne okoliczności można tę wartość zwiększyć do siedemdziesięciu złotych. Z wiadomych względów na firmę ta wycena będzie wyższa, z uwagi na zapłacenie podatku, ZUS-u itp.

Od powyższej wyceny jest kilka wyjątków i uszczegółowień. Oto kilka z nich:

– wycena grupy gniazdek we wspólnej ramce odbywa się w ten sposób, że liczymy jeden punkt elektryczny jako pierwsze gniazdko (lub inny element ramki, np. gniazdko antenowe lub telefoniczne) wraz z instalacją i do tego doliczamy dopłatę za każdy kolejny element. Typową dopłatą jest kwota 15-20 złotych za jeden element.

– W podobny sposób jak ten opisany wyżej możemy rozliczyć montaż skrzynki bezpieczników/rozdzielnicy, czyli będzie to jeden punkt elektryczny jako montaż skrzynki wraz z jednym esem oraz doprowadzeniem przewodów i do tego dopłata 15-20 złotych za każdy kolejny element (es, różnicówka itp.).

Bywają sytuacje, które nie poddają się tak prostej wycenie. Oto kilka przykładów:

– Montaż gniazdka/łącznika

Jeśli przychodzisz do klienta wymienić gniazdko lub wyłącznik światła, stare na nowe, to wycena tego zadania jako jeden punkt elektryczny jest nieetyczna. Wyobraźcie sobie sytuację, że za wymianę gniazdka musicie zapłacić sześćdziesiąt złotych... Pełny punkt elektryczny byłby wtedy, gdybyś oprócz wymiany gniazdka przygotował jeszcze instalację do niego (wykucie bruzdy i wmurowanie przewodu). Zdarzają się przypadki, że monter, zazwyczaj amator, o tym szczególe zapomina i naciąga klienta. Taką robotę należy wycenić w inny sposób, bardziej „ludzki”, na przykład oceniając, ile czasu na to stracimy i w ten sposób pomnożywszy przez swoją stawkę godzinową (roboczogodzinę), możemy wycenić zlecenie.

– Podłączenie płyty indukcyjnej

Podłączenie płyty indukcyjnej do przewodu zasilającego dla ogarniętego elektryka nie jest żadnym problemem, tym bardziej że w instrukcji obsługi, jak i na samej płycie, znajduje się schemat, jak tę płytę podłączyć do danego typu instalacji. Z uwagi jednak na to, że jest to drogi sprzęt, wymagający uwagi przy podłączeniu i wzbudzający respekt przed elektrykami-amatorami, możemy takie podłączenie wycenić wyżej, minimum jako pełny punkt elektryczny.

Jako że producent zazwyczaj zaleca przepalenie grzałek przy pierwszym uruchomieniu, co dla piekarnika może trwać 30-40, a czasem 60 minut, realizując to zlecenie w pełni, czyli podłączenie płyty wraz z pierwszym uruchomieniem, możemy całość wycenić dużo więcej niż jeden punkt elektryczny. Jeśli mamy uprawnienia, aby podbić gwarancję płyty, za całość możemy spokojnie policzyć 120-150 złotych. Bez podbijania gwarancji policzmy 70-100 zł. Zwracamy w tym miejscu uwagę, iż uczciwość wymaga, aby w przypadku braku przez nas uprawnień elektrycznych, poinformować o tym klienta, że my możemy podłączyć płytę, ale nie mamy pieczątki, aby podbić gwarancję. Jeśli chce mieć podbitą gwarancję, musi poszukać sobie kogoś innego.

Opisana wyżej sytuacja to jeden z lepszych powodów na to, aby zrobić sobie uprawnienia elektryczne, przynajmniej te podstawowe. Możemy potem korzystać z tego, podobnie jak inni, biorąc swoją dolę za samą „pieczątkę”, czyli za podbicie gwarancji, że wszystko jest dobrze wykonane.

– Wymiana przewodu zasilającego

Wymiana przewodu zasilającego mieszkanie (od licznika do skrzynki bezpieczników w mieszkaniu) nie jest zbyt trudnym zadaniem, ale z uwagi na swoją specyfikę (WLZ, plomba Zakładu Energetycznego założona na licznik itp.) niewielu „zwykłych” elektryków zdecyduje się na podjęcie takiego zlecenia. Daje to nam podstawę do wyższej wyceny, niż wynika to z punktu elektrycznego czy potrzebnego czasu na wykonanie tego zadania. Samą robociznę śmiało możemy wycenić na 150-200 zł, chociaż czasowo stracimy na to za 2-3 godziny.

Niedostępność lub ograniczona dostępność usługi zawsze powinna być wyżej przez nas wyceniana, bo wymienić gniazdko każdy elektryk potrafi, nawet amator, ale wymienić przewód zasilający już nie każdy będzie w stanie, głównie z powodu ograniczeń mentalnych, bo każdy elektryk po szkole ma odpowiednią wiedzę, aby taki przewód wymienić, tyle tylko, że z braku doświadczenia będzie bał się za to zabrać, wyobrażając sobie, jakie jest to trudne i niebezpieczne.

Jak wycenić swoją pracę

Opisaliśmy do tej pory najbardziej uniwersalną i prostą metodę wyceny zlecenia. Nie wymaga ona skomplikowanych rachunków – wystarczy policzyć ilość punktów elektrycznych i pomnożyć przez jego wartość. Metoda ta dobrze sprawdza się w niedużych zleceniach np. przy modernizacji i przeróbce instalacji elektrycznej.

W przypadku większych zleceń takich jak wymiana instalacji w całym mieszkaniu metoda ta poda nam dużą wycenę, co sprawi, że nie będziemy konkurencyjni wobec innych lub po prostu klient zniechęci się tak wysoką wyceną. Z drugiej strony nie chcemy też wykonywać zlecenia za pół darmo, bo byłoby to trochę bez sensu, gdybyśmy jako fachowcy mieli zarabiać (w przeliczeniu na stawkę godzinową) tyle, co pracownik niewykwalifikowany, na przykład ten, co zamiata ulice lub stoi przy maszynie w zakładzie produkcyjnym i tylko odbiera z maszyny wychodzące elementy.

Próbując znaleźć kompromis między szanowaniem się jako fachowiec a konkurencyjnością, możemy zastosować metodę opartą na wycenie swojego czasu, jaki poświęcimy na wykonanie usługi, czyli popularnej roboczogodziny. Nie jest to jednak łatwa metoda, trudno bowiem przed robotą ocenić ile będziemy potrzebować czasu na jej wykonanie. Nasze dotychczasowe doświadczenie zawodowe z pewnością nam w tym pomoże, zwłaszcza przy wymianie instalacji, gdyż mamy tu do czynienia z powtarzającymi się układami mieszkań. Jeśli bowiem wejdziesz do bloku mieszkalnego, na obojętnie jaką kondygnację, to każde mieszkanie w danym pionie, z góry na dół, będzie miało ten sam układ mieszkania, a nawet podobny rozkład dotychczasowej, starej instalacji. Jeśli więc na wymianę instalacji w danym mieszkaniu straciłeś 60-70 roboczogodzin (typowe mieszkanie 50-60 m², trzypokojowe w bloku PRL lub dwupokojowe w starym budownictwie) to mniej więcej tyle samo czasu stracisz na podobne mieszkanie w tym bloku lub na tym osiedlu. Mało tego. Jeśli zużyłeś 60-70 metrów przewodu 3×2,5 mm² i 35 kg gipsu, bo tyle mniej więcej wyjdzie przy standardowej instalacji w wersji podstawowej, to możesz założyć, że podobne ilości materiału będą potrzebne na podobnej robocie. Ot i całe doświadczenie zawodowe.

Mając już określone, ile czasu będziemy potrzebować na wykonanie zlecenia, mnożymy teraz przez stawkę godzinową, czyli koszt roboczogodziny (plus do tego koszt materiału). W prywatnej praktyce tę stawkę możemy sobie ustalić na 30-40 zł z zastrzeżeniem, że jest to taka nasza stawka podstawowa. W zależności od zlecenia i specyfiki pracy ta realna stawka jest elastyczna. Zazwyczaj wychodzi tak, że krótsze czasowo zlecenia często wychodzą na stawce wyżej niż te duże zlecenia. Weźmy za przykład wymianę gniazdka. Policzymy sobie za to, powiedzmy 10 złotych, poświęcając dziesięć minut czasu. Roboczogodzina, po przeliczeniu, wyjdzie nam 60 zł, czyli więcej od naszej stawki podstawowej. Policzmy jednak nie tylko samą wymianę gniazdka, ale także dojście na miejsce zlecenia i potem powrót do domu. Stawka nam wyjdzie dużo niższa.

Przy wymianie instalacji, gdy wejdziemy na robotę, to już siedzimy te 6-10 godzin dziennie i nie tracimy tyle czasu na chodzenie z domu na robotę i z roboty do domu. Trudno jednak przy tak dużym zleceniu uzyskać wyższą stawkę niż nasza podstawowa. Zaletą jednak jest to, że za taką jedną wymianę weźmiemy te, powiedzmy 2-3 tysiące złotych. Ile to gniazdek musielibyśmy wymienić, aby tyle zarobić...

Inne metody wyceny zlecenia

Nie mając jeszcze doświadczenia, aby właściwie ocenić, ile czasu będziemy potrzebować na wykonanie zlecenia, możemy skorzystać z metody alternatywnej. Z mojej praktyki wynika, że z dużym przybliżeniem możemy założyć, iż ilość roboczogodzin potrzebna na wymianę instalacji równa jest powierzchni mieszkania (z lekkim wyrównaniem w górę) wyrażonej w metrach kwadratowych, zatem mieszkanie 60 m² będzie wymagało 60 roboczogodzin dla standardowej, podstawowej wersji instalacji. Zawsze jest to jakiś punkt odniesienia.

Inną metodą wyceny zlecenia jest porównanie do tego, co biorą inni, choć tu możemy spotkać się z dużą rozpiętością cen. Próbując jakoś ustalić swoją wycenę, zwróćmy uwagę, abyśmy się nie sfrajerowali i nie robili za pół darmo, bo w takim wypadku lepiej pójść sobie na etat do jakiejś firmy lub zakładu pracy.

Możemy także poszukać informacji w internecie, ale jest to metoda mało trafiona z uwagi na duże różnice między wyceną w dużych miastach a tak zwaną prowincją.

Warto na koniec wspomnieć jeszcze o cenniku wg oficjalnego kosztorysu, ale to bardziej jako ciekawostkę. Jest coś takiego jak cennik do sporządzania kosztorysów, z którego czasem korzystają firmy. Każda czynność (np. wykucie bruzdy, ułożenie przewodu, zagipsowanie bruzdy) jest opisana i wyceniona. W prywatnej praktyce, jeśli wycenisz w ten sposób zlecenie, przestaniesz być konkurencyjny, bo ta wycena będzie wysoka.

Dobre praktyki przy wycenie zlecenia

Na już sam koniec zwracamy uwagę, że dla własnej spokojności warto klientowi jasno przedstawić, ile to wszystko będzie kosztowało. Nie zapominajmy, że punkt elektryczny dotyczy tylko robocizny. Oprócz tego klient zapłaci jeszcze za materiał, który zużyjemy na wykonanie zlecenia. Wyceniając zatem zlecenie, określmy kwotę za robociznę „plus koszt materiału”. Materiał może kupić i dostarczyć klient lub możesz sam kupić na paragon bądź fakturę według życzenia klienta. Dobrze (bezpieczniej) jest w tym celu pobrać na ten cel zaliczkę od klienta.

W trakcie wykonywania zlecenia często występują sytuacje, że klient wprowadza zmiany w tym, co mamy zrobić. Jeśli wiąże się to dla nas z poświęceniem na to więcej czasu, poinformujmy o tym klienta od razu, że to będzie dodatkowo kosztowało i podajmy kwotę. Unikniemy w ten sposób nieprzyjemności na koniec zlecenia, gdy przyjdzie do rozliczenia, kiedy klient będzie się awanturował, że nie na tyle się z tobą umawiał (dość częsta sytuacja). 


Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Porady praktyczne dla początkującego elektryka". Zapraszam na Stronę książki.

poradnik dla elektryka





Ciekawe artykuły:
    
    Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły

Moje e-booki

Kliknij w okładkę, aby przejść do strony książki

Przejdź do strony książki Przejdź do strony książki