Pierwszy
artykuł cyklu poświęconego praktycznym poradom dla początkującego
elektryka rozpoczynamy od tematu bardzo powszechnego w praktyce
elektryka domowego, czyli od gniazdek elektrycznych. Temat może
niezbyt skomplikowany, ale jak się za chwilę przekonamy, porady są
jak najbardziej przydatne i... ważne.
1 – Zawsze sprawdzaj, czy przewód nie jest pod napięciem
Wydawać by
się mogło, że jest to oczywista oczywistość, ale wyrobienie w
sobie takiego podświadomego nawyku (podobnie jak np. zapinanie pasów
bezpieczeństwa zaraz po wejściu do samochodu) nieraz uchroni nas od
niebezpieczeństwa albo co najmniej od niemiłego doświadczenia
porażenia prądem. Powyższa rada nabiera znacznie większego
znaczenia, gdy nad instalacją pracujemy w kilka osób. Wtedy, proszę
mi wierzyć – wszystko jest możliwe...
Pamiętam
pewien przypadek ze swojej praktyki, gdy wykonywałem usługę z
pewnym, dużo bardziej doświadczonym elektrykiem ode mnie. Podłączył
on pod bezpiecznik tymczasowy przewód do nowej instalacji, którą
kładliśmy, aby coś tam sprawdzić, następnie wyłączył
bezpiecznik, informując mnie o odłączeniu prądu. Jakie było moje
zdziwienie, gdy na przewodzie, do którego podłączałem wyłącznik
światła, nadal było napięcie. Zdziwiony kolega przerzucił
bezpiecznik na drugą pozycję – napięcie w dalszym ciągu było
obecne. Czary? Nie. Szybko okazało się, że ten doświadczony
elektryk (17 lat praktyki) podłączył przewód nie pod ten zacisk
bezpiecznika, co trzeba. Podłączył bowiem przewód do zacisku, do
którego było doprowadzone zasilanie, więc wyłączenie przez niego
bezpiecznika nic nie dało, bo przewód był poza nim. Nauka stąd
praktyczna: zawsze kieruj się ograniczonym zaufaniem i nawet gdy ci
twój szef, doświadczony elektryk czy ty sam mówi, że nie ma tam
prądu, ty zawsze sobie sprawdź, co ci szkodzi...
Przypomina mi
się w tym miejscu kolega ze szkoły elektrycznej, którego właśnie
tacy doświadczeni energetycy wysłali na słup wysokiego napięcia:
„Wchodź śmiało! Linia jest odłączona o prądu!”. Nie była...
Jak go odrzuciło, to spadając, połamał sobie kręgosłup i
skończyła się jego kariera elektryka.
Trochę wyżej
wspomniałem, abyś nie ufał nawet sobie, bo tak samo: nie wiesz, z
czym się spotkasz. Nawet jeśli sam prowadzisz instalację, a
zwłaszcza gdy modernizujesz tę, co jest (a więc nie do końca
tobie znaną), zawsze sobie sprawdź, czy nie ma na przewodzie fazy.
Jako przykład podam ci inne swoje doświadczenie: Otóż,
prowadziłem nową instalację w pomieszczeniach handlowych, w
których była już stara, dwużyłowa instalacja. Prądu jednak nie
było z uwagi na jego odłączenie przez zarządcę budynku w puszce.
Rzeczywiście, prądu nigdzie nie było... poza jednym gniazdkiem.
Okazało się, że kiedyś pomieszczenia te wchodziły w skład
większej całości i akurat prąd do tego gniazdka szedł z gniazdka
lub puszki nienależącej obecnie do tego podnajemcy tylko zza ściany
od innego podnajemcy. Czy dam następnym razem głowę, że w
instalacji nie ma prądu, nawet gdy to ja sam go odłączę na
bezpieczniku? Raczej nie...
Rada
wynikająca z praktyki jest taka: zawsze sobie sprawdź, czy na
przewodzie, za który się zabierasz, nie ma prądu. To dużo czasu
nie zajmuje, a może uratować ci życie.
Prąd możesz
sobie sprawdzić, bądź neonówką, bądź, zwierając bezpośrednio
przewody ze sobą. Skoro prądu nie ma to nic się nie stanie, ale
jeśliby był, to zaraz się o tym dowiesz, powodując zwarcie.
Lepsze jednak to niż abyś to ty miał zostać porażony prądem.
2 – Faza zamiast zera
Wiedzą
praktyczną, którą w książkach nie znajdziemy w sposób
bezpośredni jako naukę zawodu, są niezbyt częste przypadki, gdy
gniazdko przestaje działać a my – sprawdzając neonówką –
stwierdzamy ze zdziwieniem, że w gniazdku są dwie fazy lub że na
obudowie urządzenia pojawia się faza. Po odkręceniu gniazdka nie
dostrzegamy niczego niezwykłego i często początkujący elektryk
jest w kropce: Co się dzieje?
Zjawisko,
które w tej poradzie przedstawiamy, objawia się w kilku wariantach,
które teraz opiszemy. Zaczniemy od podania rozwiązania tego stanu
rzeczy. Otóż w sytuacji opisanej wyżej przyczyną jest odłączenie,
oderwanie lub upalenie się przewodu z nadmiarową fazą, jednak
uszkodzenie to zazwyczaj występuje nie w tym niedziałającym
gniazdku, lecz w puszce lub poprzednim gniazdku, z którego jest owe
gniazdko zasilane. Może być także odpowiedzialne za to uszkodzenie
przewodu gdzieś po drodze, ale w statystycznie mniejszej ilości.
Uszkodzenie zachodzi zazwyczaj na przyłączu do kostki lub zacisku,
ewentualnie do jednego centymetra od tego przyłącza.
Omawiana przez
nas żyła przewodu przestaje mieć połączenie z potencjałem sieci
energetycznej i jest zawieszona niejako w elektrycznej próżni.
Jeśli przy takiej żyle będzie szła żyła z fazą, to na tamtej
zaindukuje się prąd. Nie będzie to jednak napięcie 230 V, choć
neonówka tak wskazuje. W zależności od sytuacji będzie to różnica
potencjałów rzędu 20-90 V. Powyższe zjawisko zachodzi zarówno
przy rozłączonej żyle neutralnej (zero), jak i żyle ochronnej
(bolec gniazdka).
Jeśli w
niedziałającym gniazdku neonówka wskaże nam dwie fazy, a
bezpiecznik nie wybija, możemy być pewni, że przyczyną tego jest
odłączenie jednej z żył tego przewodu. Łatwo zresztą możemy
się o tym przekonać, mierząc woltomierzem napięcie między
właściwą fazą a żyłą, na której „faza” także występuje,
chociaż nie powinna. Podobna różnica potencjałów będzie
występować także między tą fałszywą fazą a zerem lub bolcem –
w zależności od tego, która z tych dwóch żył się odłączyła.
Aby nie być
gołosłownym, a także, aby dać szanownemu Czytelnikowi możność
nauki, proponuję przeprowadzenie prostego doświadczenia. Proszę
wziąć kawałek przewodu dwu- lub trzy-żyłowego i wetknąć go do
gniazdka (do fazy) jedną z żył (Uwaga na napięcie na końcu
przewodu). Pozostałe żyły proszę pozostawić wolne. Teraz proszę
wziąć neonówkę i sprawdzić poszczególne żyły. Zaświeci się
ona na każdej żyle, także na tych, które nie są do niczego
podłączone.
Dla lepszego
oglądu możesz przeprowadzić jeszcze jedno proste doświadczenie.
Podłącz przedłużacz mający bolec (uziemienie) do gniazdka także
mającego podłączone uziemienie. Neonówka na bolcach przedłużacza
nie wykryje „fazy”. Jeśli jednak podłączysz ten przedłużacz
do gniazdka niemającego bolca ochronnego (a więc przewód ochronny
przedłużacza pozostaje w próżni) zobaczysz, że na bolcach
przedłużacza neonówka wykryje „fazę”. Wyobraź sobie teraz,
że podłączasz do tego przedłużacza metalowe urządzenie z
podłączoną obudową do uziemienia. Zaraz ta „faza” znajdzie
się na obudowie i stworzy zagrożenie dla użytkownika. Nie będzie
to, co prawda 230 V, ale zawsze jakieś napięcie będzie, chociaż
nie powinno go być.
Dzięki
powyższemu doświadczeniu możesz nabyć kolejną naukę: Nie
podłącza się przedłużacza zawierającego bolce ochronne do
gniazdka, które takiego bolca ochronnego nie ma. Nie podłącza się
nawet na chwilę, bo właśnie ta chwila wystarczy, aby w
niesprzyjających okolicznościach zabić człowieka.
3 – Neonówka to nierzetelny wskaźnik
Z nauk
uzyskanych w poprzedniej poradzie mamy jeszcze jedną naukę:
neonówka nie jest najlepszym wskaźnikiem dla elektryka.
Doświadczenia poprzednie wykazały nam w sposób niezbity, że
neonówka zaświeci się, chociaż na przewodzie jest 70-90 woltów.
Mało tego: zaświeci ona nawet przy napięciu 20 V !
Neonówka przydaje się do
szybkiego stwierdzania, na której żyle jest faza, ale do określenia
wielkości napięcia jest w ogóle nieprzydatna. Jeśli więc
spotkamy się z instalacją 24-woltową i stwierdzimy neonówką, że
„faza” jest, nie zrozumiemy, dlaczego wkręcona żarówka na 230
V nie świeci. Neonówka nie powie nam, że w instalacji jest
obniżone napięcie. Obok neonówki w praktyce elektryka przydaje się
więc także próbnik elektryczny stwierdzający wielkość napięcia
lub zwykły (analogowy lub cyfrowy) woltomierz.
Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Porady praktyczne dla początkującego elektryka". Zapraszam na Stronę książki.
Ciekawe artykuły:
- Prąd zmienny- prąd stały, czyli o tym jak wyprostować prąd
- Jak naprawić suszarkę do paznokci (lampę UV)
- Jak naprawić suszarko-lokówkę
słup wysokiego napięcia: „Wchodź śmiało! Linia jest odłączona o prądu!”. Nie była... Jak go odrzuciło
OdpowiedzUsuń110kV i tylko odrzuciło?
Przecież pisze dalej, że połamał sobie kręgosłup...
UsuńPrąd możesz sobie sprawdzić, bądź neonówką, bądź, zwierając bezpośrednio przewody ze sobą.
OdpowiedzUsuńnie lepiej próbnik dwubiegunowy? i bezpieczniej i szybcuej i nie bedzie zdziwienia, gdy zabezpieczenie nie zadziała i przewód sie stopi
nadmiarową fazą
OdpowiedzUsuńdruga faza w obwodzie jednofazowym?
Jak zasilacz lampę na dwa klawisze - wtedy jedną fazę zasilającą rozdzielasz na dwie; jedna na jeden klawisz, druga na drugi klawisz. Dzięki temu można zaświecać dwie grupy żarówek w jednej lampie.
Usuńo blogu nienajlepiej swiadczy reklama w komentarzu obok. Prawie 2 lata wisi.
OdpowiedzUsuńDzięki za zwrócenie uwagi. Ten sklep notorycznie spamuje artykuły z tego cyklu. W tej chwili odrzucam już ich komentarze z marszu. Ta reklama się jakoś jeszcze zachowała, ale już ją usunąłem. Jeszcze raz, dzięki :)
Usuńjestem ciekawy czy opublikujesz
OdpowiedzUsuńOpublikuję, choć szkoda, że żadnej uwagi, ani swojego zdania nie wyraziłeś...
Usuńsprawdz neonówką - co to neonówka? :)
OdpowiedzUsuńtez jestem ciekaw
UsuńOdnośnie do punktu drugiego. Z jednej strony piszesz o tym, że na neutralnym indukuje się napięcie (niestwarzające zagrożenia) i neonówka zaświeci, zaraz potem piszesz, że takie fantomowe napięcie może zabić jeśli podłączymy przedłużacz z uziemieniem do gniazdka bez uziemienia.
OdpowiedzUsuńOpisywany problem objawia się w różny sposób. Czasami osoby czują przy dotknięciu metalowej obudowy mrowienie, a czasem nie. Samo upalenie się żyły uziemiającej lub inny brak łączności z zerowym potencjałem, stwarza zagrożenie, bo zawsze może ona złapać jakiś niebezpieczny potencjał z otoczenia, np. poprzez obtartą izolację żyły fazowej.
Usuńsuper
OdpowiedzUsuń