środa, 13 grudnia 2017

Obrazki cieniowe

W dzisiejszym poście przypominamy jeden z dawnych sposobów na rodzinną zabawę. Obrazki cieniowe – bo o nich mowa – w czasach gdy nie było jeszcze internetu ani nawet telewizji były bardzo popularną formą rozrywki, szczególnie ulubioną przez młodsze dzieci.

przykłady obrazków cieniowych

Wiele się ostatnio mówi o poświęcaniu dziecku więcej czasu, mówi się wręcz o inwestowaniu w niego. Czy czas spędzony z dzieckiem to dobra inwestycja? Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że tak. Szukając sposobów na wspólne i – co ważne – twórcze spędzanie czasu ze swoim dzieckiem zachęcamy wszystkich do odnowienia tej zabawy, jaką są obrazki cieniowe. Tym, którzy już nie pamiętają, o co w tej zabawie chodziło, przypominamy, że chodzi o takie ułożenie palców i ręki (lub obu rąk) przed źródłem światła (lampa, świeca), aby rzucany na ścianę cień ukazał jakiś dobrze rozpoznawalny obraz z życia codziennego. Mogą to być zwierzęta, ludzie, przedmioty... pełna dowolność.

Poniżej przedstawiamy niewielki zbiór takich cieniowych obrazków. Mamy nadzieję, że zainspirują one do wspólnego spędzania czasu z dzieckiem, do zabawy, która daje dziecku wiele radości.

wtorek, 14 listopada 2017

Skąd wzięło się całowanie – legendy

Zastanawialiście się kiedyś, skąd wziął się pocałunek w usta, i – ogólnie – całowanie? Ta, bardzo naturalna część relacji między dwojgiem ludzi – jakże przyjemna – spotykana jest prawie na całym świecie, w różnych kulturach i epokach, jedynie chyba tylko Eskimosi całują się nosami, ale to wynika bardziej ze względów czysto praktycznych. Przy tak niskich temperaturach, jakie u nich panują, całowanie się w usta grozi przymarznięciem warg do siebie! To dopiero byłby pocałunek... :) 

legendy o całowaniu
Poniżej prezentujemy kilka legend i podań odpowiadających na pytanie, skąd wziął się pocałunek i dlaczego ludzie zaczęli się całować w usta.


Legendy na temat całowania się


Pierwsza legenda przypisuje ów wynalazek Trojankom. Otóż po zburzeniu Troi, znużone długą podróżą, na próżno prosiły mężów o zaprzestanie wędrówki. Gdy więc okręty przybyły do jednego z portów, a mężowie wyszli do pobliskiego miasta, ich żony odbyły naradę, na której zapadł wyrok, aby spalić okręty i tym sposobem położyć kres dalszej włóczędze. 

Po podpaleniu okrętów żony uczuły jednak obawę, że ich czyn spotka się z dużym gniewem mężów. Wtedy jedno sprytne dziewczę, które znajdowało się w ich gronie, podsunęło myśl, jak ocalić je od nieprzyjemności. Ta przemyślność dziewczęcia nie tylko ocaliła je od smutnych następstw, ale na dodatek obdarzyła świat wynalazkiem bezsprzecznie pierwszorzędnej wagi... 

Kiedy mężowie nadejdą – radziła – chwyćcie ich w swe ramiona.... Kiedy rozewrą usta do złorzeczeń, zamknijcie im je waszymi ustami. 

I tak też się stało. Fortel miał się udać wybornie, ale Trojanki nie najlepiej na tym wyszły... Mężowie bowiem odtąd coraz częściej udawali zagniewanych – tak im zasmakowały te przeprosiny.... 

Mniej poetyczną jest hipoteza Pliniusza. Wynalazek pocałunku przypisuje on Rzymianom, a jako czas tego odkrycia zaznacza epokę Romulusa. Rzymianie mieli bowiem całować swe żony, aby dowiedzieć się, czy nie piły... wina. :)

piątek, 27 października 2017

Dowcipy na każdą okazję część 2

<<-- Przejdź do części 1

Pogrzeb lekarza.

Odbywał się pogrzeb jakiegoś znanego lekarza. Ktoś się dziwił, że pomiędzy zgromadzonymi nie było widać ani jednego pacjenta nieboszczyka.
– Zapewne dzięki jego staraniom, wszyscy go już poprzedzili w wędrówce na tamten świat – odpowiedziano.


***

Aktor: Powiedz mi pan, jak się mam ucharakteryzować? W roli jest napisane, że twarz ma wzbudzić wstręt.
Reżyser: Wcale się pan nie charakteryzuj!


***

– Powiedz mi, co powinnam robić, żeby się Karolowi podobać?
– Hm... Powinnaś robić to, czegoś nie powinna!

wtorek, 24 października 2017

Dowcipy na każdą okazję część 1

Ostatnio prezentowaliśmy zbiór dowcipów z dawnych lat pod nazwą „Dowcipy sprzed stu lat”. Pozostańmy jeszcze w temacie. Oto kolejny zbiór dowcipów:


śmieszne dowcipy
Wrodził się.

– Syna masz podobno?
– A tak, przed tygodniem mi się urodził.
– Podobny do ciebie, czy do matki.
– Do mnie, do mnie... Powiadam ci, wrodził się w tatę.
– A w czym jest taki podobny?
– Ano, od rana do wieczora nic tylko żłopie i żłopie.


Z nauk przyrodniczych.

Dlaczego kozły do sześciu miesięcy nie mają rogów?
– Bo jeszcze nie mają żon!



Zagadka socjalno-gastronomiczna.

– Łaskawy panie! Nic nie jadłem! – woła żebrak.
– Czemu łotrze nie pracujesz, skoro jesteś zdrowy?
– Gdybym pracował, to by mi się jeszcze bardziej jeść chciało!



Poczucie artystyczne.

– Pan sam nie jesteś artystą?
– Nie, ale bardzo wiele obcowałem z artystami.
– Tak? To, kim pan jest?
– Egzekutorem sądowym.


***

– Szanowny panie, wesprzyj niewidomego flecistę.
– Przecież ty doskonale widzisz.
– A bo ten niewidomy został w domu, ale ja tu mam jego flet...

poniedziałek, 16 października 2017

Dowcipy sprzed stu lat część 2

<<-- Przejdź do części 1


***

Mazur podpiły na konia oklep siadał, a gdy usiąść nie mógł, wzywał świętych pomocy każdego z osobna: święty Walenty dopomóżta!, święty Macieju dopomóżta! Ale gdy to nie pomogło, zawołał: Wszyscy święci dopomóżta! A gdy przez konia aż na drugą stronę przesadził się, wołać począł: hola! hola! Nie wszyscy razem!


***

– Chciałem prosić wielmożnego dziedzica, coby pozwolił mi się ożenić.
– Ależ zastanów się, w twoim wieku!
– Kiedy ja ino względem kopania kartofli, bo człek już za stary.


***

Do sklepu wchodzi młode dziewczę, a za nią stara służąca.
– Ile kosztuje? – pyta, wskazując na jakiś materiał:
– Pocałunek za łokieć – odpowiada elegancki subiekt.
– Dobrze... Proszę mi odmierzyć 10 łokci. Marianna panu zapłaci...

czwartek, 12 października 2017

Dowcipy sprzed stu lat część 1

Kontynuujemy cykl pod nazwą „...sprzed stu lat”. Prezentowaliśmy już artykuły pt. „Ogłoszenia matrymonialne sprzed stu lat i „Ogłoszenia towarzyskie sprzed stu lat”. Dziś kolej na dowcipy... :)

zbiór fajnych dowcipów

Arytmetyka.



Nauczyciel pyta ucznia:



– Pożyczyłem u twego ojca 1000 zł na 4%. Ile mam zwrócić po dwóch miesiącach?

– 2000 zł, panie profesorze.

– Co?! To ty nie znasz arytmetyki, durniu jeden.

– Przepraszam pana psora, ale pan psor nie zna mego ojca.





***



Sposobność.



– Rozenduft, ja tracę całkiem pamięć...

– Co ty mówisz? A może byś mi pożyczył 1000 zł?





***



Przed namiotem zborowego wodza stal żołnierz na straży a obok niego spał drugi na Ziemi. Wtem wypada kula z nieprzyjacielskiego obozu i urywa głowę śpiącemu żołnierzowi.

Ciekawym – rzekł wtedy stojący kolega jego – co on sobie pomyśli, jak się obudzi, że nie ma głowy!





***



W karczmie.



– Cóż tam kumie, jużeście poorali, zasiali?

– A kiej tam: nie ma casu cłek się zabrać. Dziś odpust w Głupcowie, to jakoś dzień zesedł. Wcoraj byłem na jarmarku w Durniowie, a jutro znowuś targ w Soberce, a w piątek mamy odpust w cudownych Hołowicach. W sobotę znowu święto...

– Ruskie ponoć.

– A moja babka ruska – to trza świątkować, bo ona świętuje znowuś moje święto.





***



Imię służącego



– Jak się nazywasz?

– Albo ja wiem?

– Jak to nie wiesz, jak na ciebie wołali w poprzedniej służbie?

– Jasny pan wołał durniu, jasna pani ośle, a jasny panicz, jak był w humorze, to wołał błaźnie, a jak był bez humoru, to nic nie wołał, ino za łeb ciągnął.



środa, 4 października 2017

Czy warto być na pierwszej stronie w wyszukiwarce – case study

Powszechnie przyjmuje się, że w działaniach SEO, a zwłaszcza w pozycjonowaniu ważne jest, aby nasz artykuł znalazł się na pierwszej stronie w wynikach wyszukiwania przeglądarki internetowej, głównie Google, bo to z niej większość użytkowników korzysta. Wysoka pozycja na liście wyszukiwania ma nam zapewnić duży ruch płynący z wyszukiwarki.

pierwsza strona z wynikami wyszukiwania seo

Powyższe podejście jest jak najbardziej rozsądne, niemniej jednak mocno przesadzone, jak to zaraz wykażemy na konkretnych przykładach. Na pewno warto być ze swoim artykułem na pierwszej stronie z wynikami wyszukiwania, bo jeśli nasz artykuł będzie znajdował się na stronie 20, to możemy być pewni, że żadnego ruchu z wyszukiwarki nie odnotujemy – niewiele bowiem osób przegląda wyniki wyszukiwania tak głęboko. Zdecydowana większość użytkowników – jak to wiemy zresztą po sobie – kończy przeglądanie wyników na pierwszej, no, może na drugiej stronie.





Czy warto dbać o wysokie miejsce w wynikach wyszukiwania




Niniejszy artykuł przedstawia zestawienie moich artykułów, które znajdują się na pierwszych stronach z wynikami wyszukiwania dla konkretnych zapytań, które poniżej podaję.


Jak widzimy z poniższego zestawienia, znajdowanie się artykułu na pierwszej stronie wyszukiwarki wcale nie oznacza automatycznie dużego ruchu z tego kierunku. Dużo jednak zależy od tematyki artykułu – trudno bowiem oczekiwać, aby tysięcy ludzi co miesiąc interesowało np. w jaki sposób myje mydło, stąd też i nieduża ilość wyświetleń takiego artykułu jak widać w zestawieniu:





(Pozycja) – Artykuł – zapytanie – Ilość wyświetleń



(1) – „Prąd zmienny – prąd stały, czyli o tym jak wyprostować prąd” – prąd zmienny/jak wyprostować prąd – 2050

(1) – „Kim byli święci” – kim byli święci – 17

(1) – „Słownik hieroglificzno-polski” – słownik hieroglificzno-polski – 24

(1) – „Przechwyt klawiatury w Delphi” – przechwyt klawiatury w delphi – 100

(1) – „Zagadki staropolskie” – zagadki staropolskie – 150

(1) – „Śmieszne słowa staropolskie” – śmieszne słowa staropolskie – 450

(1) – „Krzyżówki matematyczne z rozwiązaniami” – krzyżówki matematyczne z rozwiązaniami – 40

poniedziałek, 25 września 2017

Czy warto promować się na Wykopie część 2

<<-- Przejdź do części 1

W zasadzie wiadomość ta jest zbędna, ponieważ dostanie się artykułu na stronę główną Wykopu, rozwala nam (jeśli można tak powiedzieć) statystyki. Jak widzimy poniżej na wykresie graficznym, pojawiła się wąska szpilka, która zmiotła wykresy z poprzednich dni, bo ich dane w stosunku do tego są tak niewielkie, że nawet nie da się ich narysować!

artykuł na Wykopie
Statystyki bloga w tygodniu, w którym wykopano artykuł

Podsumowując statystyki dla tego bloga, pierwszego dnia weszło z Wykopu 10.000 osób, a drugiego 5.000, razem 15.000 uu z samego tylko Wykopu. Jest to już wartość przyzwoita, bo część z tych osób wyświetlała kolejne moje artykuły, zwiększając ilość wyświetleń bloga. Fakt, że tak jak szybko ten ruch się pojawił, tak szybko znikł i nic z niego nie zostało (w sensie wzrostu ilości odwiedzających w kolejnych dniach), ma znaczenie drugorzędne. Lepiej w swoich statystykach mieć taką kilkunastotysięczną szpilkę w statystykach niż jej nie mieć.

środa, 20 września 2017

Czy warto promować się na Wykopie część 1

Jednym z większych zagadnień początkującego blogera, którym zaprząta swój umysł, jest próba odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób pozyskać czytelników swojego bloga, skąd wziąć cały ten ruch, który go potem określi jako blogera. Zaczyna więc promować się w różnych serwisach, chociażby w opisywanym w tym artykule Wykopie.

jak promować się na wykopie

Wykop jako miejsce do promocji artykułów

Przeglądając opisywany przez nas serwis, jakie tematy są wykopywane (trafiają na stronę główną), często powstaje pytanie, czy w ogóle warto. Nie ukrywam, że i ja robiłem do tego serwisu dwa podejścia, przeglądając go i po zastanowieniu rezygnując z rejestracji. Dopiero trzecim razem postanowiłem zaryzykować, bo w końcu i tak niewiele (poza czasem) tracę. Nie ma co ukrywać, że tematyka wykopywanych artykułów jest co najmniej dziwna, nijak mająca się zazwyczaj do profilu naszego bloga, do tego jeszcze informacje znalezione w internecie, że ruch płynący z Wykopu jest małej wartości. Wszystko to nie zachęca do założenia w tym serwisie konta i promocji swoich, zupełnie odmiennych artykułów.


Efekt Wykopu


Dlaczego ruch płynący z Wykopu jest uważany za mało wartościowy, nawet gdy artykuł trafi na stronę główną? Ano dlatego, że zdecydowana większość osób, które wchodzą na blog, aby przeczytać promowany przez nas artykuł, już więcej na niego nie trafia – weszli na bloga, przeczytali artykuł i zaraz wyszli. Z moich doświadczeń wynika, że jest to zbytnie uproszczenie, a wartość można dostrzec tam, gdzie inni jej nie widzą, o czym będzie w dalszej części artykułu.

wtorek, 12 września 2017

Prawda naukowa a wiara w Boga część 3

<<-- Przejdź do części 1

Heraklit z Efezu głosił, że wszystko jest iluzją: To, co widzimy, wcale nie jest tym, co widzimy. Poruszane przez nas przed chwilą zagadnienie doskonale się w to wpisuje. Chociaż my w sposób jak najbardziej empiryczny doświadczamy efektów dylatacji czasu (słynny paradoks bliźniaków), to jednak – patrząc od strony teorii względności– jest to złudzenie. Prawda jest zupełnie inna. My tej Prawdy nie możemy dostrzec, ponieważ nasza trójwymiarowa rzeczywistość, do jakiej jesteśmy przystosowani, zanurzona jest w przestrzeni czterowymiarowej. My takiej przestrzeni nie odbieramy naszymi zmysłami więc to, co widzimy, jest tylko trójwymiarowym rzutem przestrzeni czterowymiarowej. Siłą rzeczy rzeczywistość, jaką odbieramy, nie może być pełną Rzeczywistością.

tania książka      Tanie książki
Polecane książki - Kliknij w okładkę, aby przeczytać opis i opinie o książce

 

Przestrzeń wielowymiarowa

Spowolnienie czasu, choć jak najbardziej dla nas realne, nie jest Prawdą – jest złudzeniem wynikającym właśnie z tego rzutowania przestrzeni czterowymiarowej na przestrzeń trójwymiarową. Aby to lepiej zrozumieć, posłużmy się przykładem z naszej rzeczywistości. Trzymajmy przed sobą książkę, dłoń lub cokolwiek innego szerokiego i cienkiego. Przekręcając teraz dłoń w bok tak, abyśmy widzieli jej wąski brzeg, cały czas obserwujmy w płaszczyźnie poziomej szerokość. Stwierdzimy, że szerokość ta zmienia się. Na początku dłoń miała 10 cm, a teraz ma 2 cm. Czyżby dłoń schudła? Oczywiście, nie. Dla nas, istot trójwymiarowych, nie ma w tym nic dziwnego: obracając dłoń, zmieniał się kąt patrzenia na szerszą część dłoni, co skutkowało właśnie takim efektem. Tak naprawdę w dłoni nic się nie zmieniło – zmienił się tylko kąt patrzenia, a cała ta brakująca szerokość „schowała się” w trzecim wymiarze – głębokości. 

piątek, 8 września 2017

Prawda naukowa a wiara w Boga część 2

<<-- Przejdź do części 1

Odkrycia naukowe

Jednym z piękniejszych przykładów geniuszu ludzkiego i matematyczności Przyrody jest odkrycie pozytonu, czyli antycząstki jednego z podstawowych składników materii, jakim jest elektron. Kiedy bowiem analizowaliśmy od strony matematycznej różne stany elektronu, powstały dwa równorzędne rozwiązania: jedno dla elektronu, a drugie dla cząstki identycznej, lecz o przeciwnym ładunku elektrycznym, czyli właśnie antycząstki. Wystarczyło teraz potwierdzić ten fakt w doświadczeniu, co też dosyć szybko nastąpiło.


Jak być razem
Polecana książka


Teoria względności


Drugim wspaniałym przykładem jest teoria względności, która przewidziała kilka niezwykłych właściwości otaczającego nas świata. Oczywiście najwspanialszym przykładem jest odkrycie, że masa i energia jest tym samym, tylko że w innej postaci (podobnie jak woda i lód są tym samym związkiem, H2O, lecz każde z nich w innej postaci), na co wskazuje najpiękniejszy wzór fizyczny E=mc²: masa = energia. Prostszej zależności nie sposób znaleźć. Mówi ona o tym, że masa może zamienić się całkowicie w energię, a z energii może powstać masa (w postaci pary: cząstka-antycząstka). Nie trzeba mówić, że ta właściwość została przez nas wielokrotnie sprawdzona i potwierdzona.

Innym takim odkryciem teorii względności jest dylatacja czasu, czyli spowolnienie upływu czasu na skutek poruszania się. To niezwykłe zjawisko także zostało w pełni potwierdzone doświadczalnie. Cząstki, które normalnie rozpadają się po ułamku sekundy, rozpędzone do dużych prędkości rozpadają się w czasie znacznie dłuższym – zgodnie z tym, co przewiduje teoria względności.

wtorek, 5 września 2017

Prawda naukowa a wiara w Boga część 1

Ostatnio zadano mi pytanie na temat książki Stephena Hawkinga pt. „Krótka historia czasu”, czy tezy głoszone w tej rozprawie, zwłaszcza o czarnych dziurach, planetach wokół innych gwiazd czy przestrzeni o 10 wymiarach nie kłócą się z wiarą chrześcijańską i jak tę wiedzę naukową powinien odbierać „dobry katolik”. Przyznam się, że pytanie tak postawione mnie, osobie szkiełka i oka, która doświadczyła Boga, jest bardzo inspirujące, a wyrazem tej inspiracji jest niniejszy artykuł.


nauka a wiara w Boga


Prawda nauki czy Prawda wiary

Pytanie, od jakiego należy rozpocząć nasz temat, brzmi: Czy prawda naukowa, a nawet doświadczalna jest prawdziwą Prawdą czy tylko cieniem Prawdy. Jeśli jest prawdziwym obrazem Rzeczywistości to jak go pogodzić z prawdą wiary o otaczającym nas świecie, bo jedno nie przystaje do drugiego. Mamy doskonałe teorie tłumaczące powstanie i rozwój Ziemi, a nawet całego Wszechświata – za ich pomocą możemy opisać i przewidzieć zachowanie się Przyrody. Mamy w końcu coraz lepsze przyrządy i obserwacje, które odkrywają kolejne tajemnice świata, zazwyczaj potwierdzające przewidywania naszych teorii i modeli fizycznych. Wiemy już na 100%, że wokół innych gwiazd krążą planety, że coś tak niezwykłego, jak antymateria czy czarne dziury istnieją – ba, za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a uzyskaliśmy nawet fotografie dysków akrecyjnych otaczających czarne dziury z wyraźną smugą materii spływającą do czarnej otchłani. Nie sposób przecież tego wszystkiego zanegować...

Po drugiej stronie sporu znajdują się osoby wierzące, uznające Pana Boga jako sprawcę wszystkiego i ślepo wierzące w to, co jest napisane w Piśmie Świętym, a w nim nie ma ani słowa o czarnych dziurach, planetach wokół innych gwiazd czy obcych cywilizacjach. Dlaczego wierzą w słowa Biblii? Wierzą dlatego, że w sposób jak najbardziej prawdziwy doświadczyły Boga. Nie tyle więc wierzą, co są przekonane o istnieniu Boga, bo na co dzień doświadczają Jego obecności, a nawet korzystają z Jego łaski: kiedy o coś proszą, dostają to. Skoro więc Pan Bóg bierze realny udział w ich życiu tak, że nie sposób wątpić w Jego istnienie, zatem wszystko to, co powiedział, a zostało zapisane w Piśmie Świętym, musi być prawdą. Wracamy tym samym do pytania początkowego: Czyja prawda jest prawdziwą Prawdą?

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły

Moje e-booki

Kliknij w okładkę, aby przejść do strony książki

Przejdź do strony książki Przejdź do strony książki