Współcierpienie
Znacznie
częściej Jezus dopuszcza umiłowanych do swojego wnętrza, aby
poznały, w jaki sposób odczuwa On każdy grzech, czy
niedoskonałość. Dzieli się swym cierpieniem szukając ulgi,
pocieszenia, współczucia... Oddajmy znowu głos św. Faustynie:
"Dziś weszłam w gorzkość Męki Pana Jezusa;
cierpiałam czysto duchowo, poznałam, jak straszny jest grzech. Dał
mi poznać całą odrazę do grzechu. Wewnętrznie w głębi mej
duszy poznałam, jak straszny jest grzech, chociażby,
najmniejszy, i bardzo dręczył duszę Jezusa. Wolałabym tysiąc
piekieł cierpieć, niż popełnić chociażby najmniejszy grzech
powszedni".
W podobnym tonie pisze błogosławiona
Aniela Salawa: "Często bardzo Pan Jezus z wielkiej
dobroci odciąga duszę od gwaru świata i
wprowadza do tajników Swego Serca i mówi: „Patrz
duszo jak bardzo ukochałem każdą duszę i co dla
każdej z osobna uczyniłem, a oni jak się ze mną obchodzą?"
I daje odczuć całą zniewagę obrazy i całą potęgę
miłości". Oczywiście tego typu
doświadczenia nie mogą pozostać bez echa we wrażliwości
człowieka.
Dążenie do doskonałości
Poznawszy ogrom cierpienia Jezusa wywoływany przez
nasze grzechy, choćby najmniejsze, człowiek
bardzo stara się tego już więcej nie robić.
Bynajmniej nie ze strachu, tylko z miłości. Z tej
wielkiej miłości jaka pojawiła się w nas nie chcemy w żaden
sposób zranić naszego ukochanego Mistrza: "Lepiej
jest dla mnie znosić wszystkie cierpienia i
udręczenia, i oschłości i pokój, i ciemności i głód, i
zimno i wszystkie fizyczne cierpienia, niż najmniejszym
grzechem Pana Boga obrazić. Bo
cokolwiek cierpię, to mimo tego marne w duszy zadowolenie,
a jak jestem w najmniejszej rzeczy niewierna, to
zaraz daje mi Pan Bóg poznać i odczuć zniewagę swojej
świętości. A to odczuwam bardzo boleśnie, gorzej niż
wszystkie cierpienia fizyczne i duchowe" (bł. Aniela
Salawa). Doznania te pomagają przyszłym świętym lepiej zrozumieć
siebie, swoją wiarę, miłość, a nade wszystko samego Jezusa.
W pismach i dziennikach świętych, mistyków i błogosławionych
aż roi się od relacji na ten temat. Zapoznajmy się z jedną z
wizji św. Faustyny: " W pewnej chwili zostałam
wezwana na Sąd Boży. Stanęłam przed Panem sam na sam.
Jezus był takim, jakim jest w Męce. Po chwili znikły te Rany, a
pozostało tylko pięć, w rękach, nogach i boku. Natychmiast
ujrzałam cały stan duszy swojej, tak jak Bóg na nią patrzy.
Jasno ujrzałam wszystko, co się Bogu nie podoba. Nie
wiedziałam, że nawet z takich cieni drobnych trzeba zdawać
rachunek przed Panem". Ta bliskość dusz w miłości i
cierpieniu sprawia, że Jezus otwiera się przed człowiekiem.
Ma to też wymierne korzyści dla człowieka, jak pisze św. Maria
od Krzyża: "Dusze, które doszły do doskonałości,
jakiej Jezus od nich żąda, władają Jego sercem: nie odmawia
im niczego. Kiedy dojdziesz do tego, Jezus i ty będziecie
stanowili jedno. Będziecie mieli te same uczucia,te same myśli,
takie same pragnienia".
Uświęcająca łaska
Jeżeli Bóg
dopuszcza do takiej bliskości i zażyłości ma w tym swój cel.
Zazwyczaj jest to jeszcze większe uświęcenie człowieka,
aby w ten sposób poznał swoją niedoskonałość i mógł w porę
zmienić się: "Z każdego prawie widzenia, jakie
miałam, odniosłam pożytek i postęp ku lepszemu. Jeśliby to
miało być oszukanie diabelskie, zdaję się w tym na moich
spowiedników" (św. Teresa z Avilla). Często też
Pan Bóg, czy Jezus wprost mówią co przyszły święty robi źle,
surowo upominając go, lub czule radząc: "Jezus daje mi
poznać często, co Mu się w duszy mojej nie podoba i nieraz
strofował mnie za takie na pozór drobiazgi, a jednak w rzeczy samej
miały wielkie znaczenie, przestrzegał mnie i ćwiczył jak
Mistrz". (św. Faustyna).
W
zażyłości ze swym wybrańcem Bóg objawia mu też tajemnice
wiary, lub mówi o rzeczach, które dopiero mają nastąpić.
Na
temat informacji o sprawach przyszłych, które św. Teresa z
Avilla otrzymywała z Nieba pisze tak: "Z
wszystkiego, cokolwiek słyszałam na modlitwie, chociażby dwa
lata naprzód, nie ma ani jednego punktu, który by się
rzeczywiście nie spełnił".
Objawienia boże
Bardzo
dużo świętych po wybraniu drogi duchowej zaczyna doznawać
objawień i różnego rodzaju wizji duchowych, lub rzeczywistych,
na jawie. Ponieważ są to zjawiska nie rozumiane przez
otoczenie, więc osoby podlegające tym doznaniom ukrywają je
przed innymi, zrzucając często winę na chwilową niedyspozycję.
W swoich "Sprawozdaniach duchowych" św. Teresa z Avilla
pisze na przykład tak: "Widzenia
i objawienia nie ustały, ale są o wiele wyższe. [...]
Zachwycenia spotęgowały się; przychodzą one nieraz jawnie,
gdy jestem w towarzystwie, nagle i z taką niepowstrzymaną
siłą, że nie zdołam ich zewnętrznie opanować, skutkiem
czego obecni to widzą. I nie ma sposobu ich ukrywać- chyba, że
uda mi się złożyć je na
moją chorobę sercową- aby patrzący sądzili, że to zwykłe
omdlenie; choć staram się ze wszystkich sił oprzeć się z
początku, często jednak nie mogę".
W wizjach
ukazują się im święci, aniołowie, Matka Przenajświętsza,
Jezus, a nawet -choć dosyć rzadko- sam Pan Bóg.
Zapoznamy się
teraz z kilkoma wizjami opisanymi przez świętych i mistyków:
"Widziałam jakby przez mgłę,
czy też przez lekkie chmury, niepojętą chwałę Bożą
i słyszałam coraz to inne zastępy wychwalające Boga. Słyszałam
głos ich i rozumiałam, że coraz to inne zastępy były
i bardzo a bardzo się dziwiłam, jak oni wychwalali Pana Boga,
który był maleńką dzieciną (Pan
Jezus często ukazuje się świętym właśnie pod postacią
niemowlęcia- R.T.).
A w duszy zrozumiałam, że ta maleńka dziecina rządzi całym
światem. A gdy przyszłam do
siebie, to byłam cała w Panu Bogu zatopiona i podziwiałam,
jak potrzeba uwielbiać Pana Boga. Słyszałam także,
jak święci cudnymi hymnami wielbili Pana Boga. Ustawicznie
(po tym) napady przeróżnych potworów w
straszny, niebezpieczny sposób i strasznie przerażająco i
przekonywająco, że już wszystko stracone. Okropne skutki i
niebezpieczeństwa. I znów czuła miłość. Co zupełnie w
zwątpienie wprowadza. I to
wszystko na jawie."
(bł.Aniela
Salawa),
"Jeszcze
i dzisiaj rano byłam w tym udręczeniu, aż na modlitwie
przyszło na mnie wielkie zachwycenie i zdało mi się, że Pan,
porwawszy do nieba mego ducha, przedstawił mię swemu Ojcu mówiąc
Mu: Oto ta, którą Mi dałeś, oddaję ją Tobie. Ojciec zaś,
tak czułam, przygarniał mię do siebie. Nie było to widzenie
przez wyobraźnię, ale rzecz sama zupełnie była wyraźna i pewna,
a tak wysoko duchowa, że żaden opis jej nie określi. Ojciec,
gdy tak byłam blisko przy Nim, mówił mi słowa, których nie
pamiętam; niektóre z nich były o łaskach, jakie mi miał
uczynić" (św.Teresa
z Avilla),
"Wtem
ujrzałam przy sobie jednego z siedmiu duchów, tak jak
dawniej rozpromienionego, w postaci świetlanej; stale go
widziałam przy sobie, kiedy jechałam pociągiem, widziałam.
Widziałam jak na każdym z mijanych kościołów stał Anioł, jednak
w bledszym świetle od ducha tego, który mi towarzyszył w podróży.
A każdy z duchów, którzy strzegli świątyń, skłaniał się
duchowi temu, który był przy mnie. Kiedy weszłam do furty
w Warszawie, duch ten znikł; dziękowałam Bogu za Jego dobroć, że
nam daje Aniołów za towarzyszy. Ach, jak mało się nad tym
ludzie zastanawiają, że zawsze mają przy sobie takiego gościa
i zarazem świadka wszystkiego. Grzesznicy, pamiętajcie, że
macie świadka czynów swoich" (św.
Faustyna).
< Poprzednia 2/8 Następna >
Ciekawe artykuły:
Zapoznaj się z innymi utworami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz