Jednym z czynników decydujących o wartości naszego bloga lub strony internetowej w oczach wyszukiwarki (zwłaszcza Google) jest jej wartość dla internauty. Sami wiemy po sobie, że jeżeli przechodzimy z listy wyszukiwania na konkretną stronę, a jej treść nas nie zainteresuje, szybko z niej wychodzimy, nie kończąc nawet czytania. Google to wszystko rejestruje i na podstawie zachowania internautów podnosi lub obniża wartość naszej strony.
Oto typowe zachowania, jakie Google bierze pod uwagę:
Jak długo internauta pozostaje na stronie
Jeżeli po wpisaniu
szukanego hasła w wyszukiwarce internauta wchodzi za pomocą linku z
listy wyszukiwania na naszą stronę, Google sprawdza, jak długo
przebywał on na niej. Jeżeli był krótko i zaraz powrócił do
listy wyszukiwania, świadczy to o tym, że nasz artykuł nie
zainteresował go, a skoro tak, należy jego wartość obniżyć, a
co za tym idzie, umieścić na dalszej pozycji w wynikach
wyszukiwania. Wyjątkiem jest sytuacja, w której internauta zapisuje
na komputer kopię strony, wtedy jego krótki pobyt nie szkodzi nam,
bo skoro skopiował sobie stronę, to znaczy, że była dla niego
wartościowa (przydatna).
Oczywiście zawsze znajdą
się internauci, którym nasz artykuł nie przypadnie do gustu, to
normalne zjawisko. Rozumie to też Google, które co prawda bada
reakcje poszczególnych internautów, ale swoje decyzje podejmuje na
podstawie trendu: ile osób pozostało na stronie długo, a ile
opuściło ją w krótkim czasie. Jeżeli ktoś zatrzymał się przy
artykule dłużej, można stąd wnosić, że spędzony czas
przeznaczył na jego przeczytanie.
Co robi internauta po przeczytaniu artykułu
Kolejną ważną
informacją dla Google oceniającą wartość naszego bloga lub
strony internetowej jest odpowiedź na pytanie, co internauta robi po
przeczytaniu artykułu. Jeżeli zaraz opuszcza naszą stronę, to
znaczy, że nic więcej go na niej nie zainteresowało, a zatem
wartość naszego bloga czy strony internetowej w oczach Google
maleje. Mamy tu zatem drugą ważną ocenę: w poprzedniej Google
oceniało nasz pojedynczy post (artykuł), a teraz określa wartość
całego bloga lub strony.
Najlepiej dla nas jest,
jeżeli po przeczytaniu artykułu internauta pozostanie na naszej
stronie, przechodząc do kolejnego artykułu. Oczywiście cała
analiza z poprzedniego punktu powtarza się: Google zarejestruje, jak
długo internauta pozostał na niej i co zrobił dalej.
Wskaźnik opisany w tym
punkcie możemy łatwo śledzić, porównując wartości liczników:
licznika odwiedzin i licznika wyświetleń znajdującego się na
naszej stronie. Pierwszy opisuje, ile osób odwiedziło naszą
stronę, a drugi, ile razy strona lub podstrona została wyświetlona.
Jeżeli licznik wyświetleń podaje wartość dwa razy większą niż
licznik odwiedzin, mamy stąd informację, że średnio jeden
odwiedzający po przeczytaniu artykułu przeszedł do jeszcze jednego
– w sumie więc dwa razy wyświetlił się nasz blog.
Korzystając z któregoś
serwisu blogowego często mamy możliwość umieszczenia takich
liczników na naszym blogu lub podejrzenie ich wskazań w panelu
administracyjnym. W przypadku własnej strony lub bloga, który nie
udostępnia takich liczników, można je samemu założyć,
korzystając z zewnętrznych systemów zliczających, także
darmowych. Pobierając z takiego serwisu kod licznika, wklejamy go w
kod strony głównej (lub szpalty bocznej) naszej strony.
Czy internauta wszedł w interakcję ze stroną
Kolejnym, choć mniejszej
wagi wskaźnikiem jest informacja czy internauta ograniczył się
tylko do czytania, czy w jakiś sposób wszedł w interakcję ze
stroną, chociażby wpisując pod artykułem komentarz. Jeżeli go
napisał, to znaczy, że artykuł wywołał w nim jakąś reakcję
(obojętnie jaką) i postanowił zareagować.
Innym przykładem
interakcji jest przejście do stron informacyjnych (np. zakładki „O
mnie” lub „Spis artykułów”), czyli takich, które zamiast
artykułów zawierają treści o charakterze informacyjnym.
Jak zatrzymać czytelnika na blogu
Mając teraz świadomość
najważniejszych (w tym zakresie, o którym tu piszę) wskaźników,
możemy zadbać o to, aby nasz blog lub strona internetowa oraz
poszczególne ich artykuły zatrzymały czytelnika jak najdłużej i
zachęciły go do przeczytania jeszcze jakiegoś artykułu, a
najlepiej kilku. W tym celu możemy wykonać kilka prostych działań,
które poniżej wyszczególnimy i opiszemy.
Ostatnio dodane posty
Jeżeli prowadzimy bloga
w serwisie blogowym (Blogger, Blox), to sekcja ta umieszczana jest
automatycznie, ewentualnie musimy tylko wstawić taki komponent z
palety dostępnych gadżetów w układzie strony.
Jak sama nazwa wskazuje,
w sekcji tej pojawiają się tytuły ostatnio dodanych postów,
maksymalnie dziesięć ostatnich. Jest to dobry sposób na zachęcenie
czytelnika, zwłaszcza stałego, do przeczytania nowo dodanych
artykułów – dzięki tej sekcji nie musi on wertować całych
zasobów bloga, aby sprawdzić, co pojawiło się nowego.
Archiwum
W poprzednim punkcie
zadbaliśmy przede wszystkim o stałych czytelników, informując ich
o dodanych ostatnio postach. Teraz czas zadbać o nowo pojawiających
się czytelnikach. Aby zachęcić ich do przeczytania jeszcze
jakiegoś artykułu, sekcja „Ostatnio dodane posty” będzie
niewystarczająca. Dołóżmy zatem pod nią kolejną sekcję (także
dostępną w serwisie blogowym) nazywaną „Archiwum”. W sekcji
tej w sposób chronologiczny zawarte są tytuły wszystkich naszych
artykułów, które do tej pory napisaliśmy. Przeglądając je,
czytelnik pewnie znajdzie coś interesującego dla siebie.
Spis artykułów
Bez względu na to, czy
umieścimy na swoim blogu sekcję „Archiwum”, warto jeszcze
utworzyć osobną podstronę pod nazwą „Spis artykułów”.
Będzie ona zawierała spis wszystkich naszych artykułów
umieszczonych jeden pod drugim. Będzie to dla czytelnika o wiele
lepsze rozwiązanie niż przeglądanie archiwum, gdzie trzeba każdy
rok i każdy miesiąc osobno rozwijać, aby dowiedzieć się, jakie w
tym czasie powstały artykuły.
Chyba każdy serwis
blogowy umożliwia utworzenie takiej podstrony, nie mówiąc już o
własnej stronie internetowej. Po opublikowaniu swojego artykułu od
razu edytujemy zakładkę „Spis artykułów”, dodając na końcu
listy tytuł naszego nowego artykułu, podlinkowując go adresem,
który uzyskamy w pasku adresu po wyświetleniu artykułu w
przeglądarce. Przy podlinkowaniu polecam opcję „blank”, aby po
kliknięciu na link, artykuł nie otwierał się w tym samym oknie,
tylko otworzył się w nowym. Dzięki takiemu zabiegowi nasza strona
ze spisem będzie wciąż otwarta i zwiększa się
prawdopodobieństwo, że czytelnik wracając do niej, aby ją
zamknąć, zainteresuje się jeszcze jakimś artykułem.
W spisie, jaki utworzymy
na podstronie, możemy zawrzeć nie tylko same tytuły artykułów z
linkami, ale także (dla podniesienia atrakcyjności estetycznej)
miniatury obrazków z poszczególnych postów. Pamiętajmy, że
człowiek w dużej mierze wybiera oczami, więc z pewnością będzie
to pomocne działanie.
Kolejnym elementem, jaki
możemy wprowadzić to krótki opis, o czym jest dany post. Jest to
celowe działanie, zwłaszcza w przypadku mało mówiących tytułów,
po których trudno wywnioskować, o czym może być. I takie
udogodnienie sprawi, że zwiększy się liczba przeczytanych
artykułów.
Na koniec pozostaje
jeszcze kwestia umieszczenia tej podstrony na stronie głównej tak,
aby zawsze był do niej dostęp. W zależności od serwisu, czy
własnych upodobań, różnie to wygląda. Niektóre serwisy
umożliwiają dodanie na górze strony zakładek z podstronami, a
niektóre dają pole edycji tylko w szpalcie bocznej. Jeżeli mamy
własną stronę to decyzja w zasadzie zależy tylko od nas. Polecam
umieszczenie „Spisu artykułów” zarówno w zakładce górnego
menu, jaki i w menu utworzonym na szpalcie bocznej. W ten sposób
zwiększamy prawdopodobieństwo zauważenia i otwarcia go przez
czytelnika. O tym, jak zrobić takie menu w szpalcie bocznej
przeczytamy w kolejnym punkcie.
Najpopularniejsze posty
Niektóre serwisy blogowe
(np. Blogger) umożliwiają
umieszczenie na blogu nie tylko sekcji „Ostatnio dodane artykuły”,
ale także sekcję „Najpopularniejsze posty”. Jest to bardzo
przydatna sekcja, która zawsze przyciąga uwagę i zainteresowanie
czytelnika. Zjawisko to jest od dawna znane i stosowane w całym
biznesie, nie tylko internetowym: Wyobraźmy sobie sklep lub stoisko,
na którym umieszczony jest towar. Nikt się jednak nim nie
interesuje. Wystarczy tylko zrobić sztuczny ruch, powiedzmy jedna
lub dwie osoby z nami współpracujące, które żywo „zainteresują
się” danym towarem, aby zaraz wzbudzić ciekawość klientów, co
bardzo często kończy się zwiększoną sprzedażą tego towaru.
Oczywiście my nie musimy
uciekać się do takich metod, ale fakt faktem, że sekcja ta
generuje o wiele większą ilość wyświetleń artykułów
znajdujących się na niej, niż tych, które się na niej nie
znalazły.
Strona 1/3 Dalej >
- Dawne historie i opowieści
- Zagadki
- Śmieszne słowa staropolskie
- Niezwykłe opowieści o niezwykłych ludziach
- AntyNoble - śmieszne badania naukowe
Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz