Jego
Mość Pan Krzysztof Rawa odźwiernym babińskim został z tej miary,
iż dwa razy przez lat kilka był [w Babinie], bojąc się, aby się
nie uprzykrzył i żeby się zawiasy nie wyrobiły.
9
lutego, w tym samym roku [1615]. Jej Mość Pani Dorota z Ruszcze
Rejowa, stolnikowa lubelska, powiedziała, iż w stare szklanice,
kiedy wino młode wleje, odmieni się wino młode w stare. Otrzymała
urząd Jej Mości cześniczka babińska. To Jej Mości dołożyła,
że trzeba, aby szklanica miała sto lat, to się wtedy dopiero wino
w niej zamienia. Przez doświadczenie sama Jej Mość do tego doszła.
Roku
Pańskiego 1615, 23 … [miesiąc nieczytelny] Jego Mość Pan Jakub
Sobieski, wojewodzic lubelski, w Babinie będąc, został urzędnikiem
babińskim. Referował Jego Mość, iż Jej Mość Księżna
Zasławska zamek taki widziała na kapustnym głąbiu, na którym
dwadzieścia dział burzących było, a kiedy z nich strzelać
poczną, nie słychać wystrzału od jednego do drugiego działa.
Nadano Jego Mości urząd wielkorządcy babińskiego, a księżnie
Jej Mości Zasławskiej podrzaczczyny i budowniczki babińskiej.
Roku
1639, 1 stycznia Jego Mość Pan Paweł Słotowski, będąc w
Babinie, powiedział, że w Żukowie w majątku Jego Mości zerwał
się był staw, który pusto przez lat trzy stał i obsiewano na nim;
trzeciego roku orząc, wyorał chłop z ziemi żywego karasia. Za co
Rzeczpospolita Babińska daje Jego Mości urząd starszego nad
rybołówczymi w tej rzeczpospolitej, aby Jego Mość, gdyby takie
mrozy drugiej zimy następowały, jako teraz były, w roli ryby
przechowywał; tylko że i sam Jego Mość tej zimy miał szkodę w
rybach, zapomniawszy tego sekretu.
Do
tegoż wpisu. Do obiecanej kanonizacji Jego Mości Panu Sewerynowi
Cielużyńskiemu nie wadzi i ten cud napisać. Jednego czasu w
Stepanowcach Jego Mość z chorągwią stojąc, zastał ryb różnych
na kupie kilka wozów, które już kilka tygodni leżały i niepiękny
zapach już był od nich. Z tych ryb kazał Jego Mość karasie
powybierać i nalawszy w nie wody, wszystkie ożywił. Jednak te cuda
czyniąc, nie zawsze udawały się Jego Mości, bo raz chcąc Jego
Mość zająca od śmierci wybawić, którego charty uganiali, porwał
go, chart w tym biegu uderzył Jego Mości w biodro tak, iż od tego
czasu Jego Mość ból w tym biodrze czuje, a już temu lat
czterdzieści i kilka.
Dzień
czwarty Stycznia roku 1641. Jego Mość Pan Andrzej Kański, komornik
ziemski lubelski, powiedział, iż doszedł tego doświadczeniem
swoim, że kto chce, aby się nigdy nie upił, pijąc wino, ma maczać
wprzód chleb biały w kielichu wina, ten chleb wyciągnie wszystką
esencję z wina, dopiero pić to wino, które już żadnej mocy nie
ma. Za co Rzeczpospolita Babińska mianowała go naturalistą
babińskim.
Tegoż
dnia [9 kwietnia 1644] tenże [Jego Mość Pan Paweł Robertowski]
powiedział, iż u Jego Mości Pana Pieniążka w Sieradzkiej Ziemi
sługa jeden szedł na jutrznię w dzień wielkanocny i zabił zajęcy
szesnaście. Gdy ostatniego chciał zabić, rusznica nie wypaliła,
zając za rusznicę złapał, pozostałe zające już zabite, przy
Zmartwychwstaniu Pańskim ożyły i tego czeladnika tak pobiły, że
ledwo żywego do kościoła przywieziono, który ledwo spowiedź
uczyniwszy, zaraz umarł. Syn jego i teraz służy u Jego Mości Pana
Starosty sandomierskiego. Za co rzeczpospolita przyznaje Jego Mości
urząd, aby przy zmartwychwstaniu zajęczym mógł rezurekcję nosić.
Tego
samego dnia [18 lipca 1646], Jego Mość Pan Jan z Brzezia
Chrząstowski powiedział, iż w pojmaniu będąc u Tatarów, zawsze
chodził w koszulach pokrzywianych, a jedna na dwa lata wystarczała.
Czym urzędnicy, chcąc go mieć w swojej kompani, uradowali się,
powiedział to Jego Mość Pan Krzysztof Plecki, że u Jego Mości
Księdza Arcybiskupa gnieźnieńskiego Baranowskiego w folwarkach do
arcybiskupstwa należących nie siano konopi, tylko pokrzywy i zawsze
sam Jego Mość Ksiądz Arcybiskup i w koszulach pokrzywianych
chodził i na pościeli pokrzywianej sypiał. Za co Ich Mości
zostają dworzanami babińskimi, z tym zastrzeżeniem, aby zaraz z
tamtychże krajów i kucharek sobie sprowadzili, które by pokrzywy w
Babinie wszystkie wykorzystały.
Tegoż
roku [1654] dnia 18 października. Jego Mość Pan Józef Nirski
powiedział, że czasu jednego upatrzył jadąc, komara na dębie,
nogą się lewą skrobiącego, którego z rusznicy postrzelił. Gdy z
drzewa opadał, wszystkie gałęzie na dębie obtłukł. A potem,
skórę z niego zdjąwszy, wóz skarbrny nią obił, a mięso
powędziwszy, przez czas oblężenia zbarskiego siebie z czeladzią
wykarmiło. Co rzeczpospolita akceptując i do dalszych urzędów
Jego Mość zachęcając, strzelcem babińskim Jego Mość mieć
chce, drogi do dalszych urzędów nie zagradzając.
Tego
roku [1652] dnia 7 lipca. Temu wyżej opisanemu dyskursowi i urzędowi
Jego Mości Pan Paweł Uniesowski przypatrując się, powiedział o
jednym, który po nabożeństwie, będąc w wielkiej kontemplacji i
głębokim rozmyślaniu a niemal w ekstazie jechał [na koniu],
drugiego prowadząc obok. Dwóch sprawnych ludzi potrzebując tego
luźno prowadzonego konia, spostrzegłszy tego Mościa zanurzonego w
wielkiej kontemplacji, zdjęli koniowi uzdeczkę i jeden z nich
założył na siebie. Po pewnym czasie stanął i począł się
ociągać. Przyszedłszy do siebie ów nabożniczek, spostrzegłszy
[że zamiast konia stoi człowiek] pocznie pytać, coby to było. Ów
posłuszny pachołek zobaczywszy bardzo pobożnego owego pana, z
podziękowaniem niskim powiedział, że za twoją modlitwą i
rozmyślaniem, ja którym był za ciężkie grzechy moje w konia
zamieniony i ciebie na sobie nosił – jużem do stanu pierwotnego
przywrócony jest i w człowieka zamieniony, za co dziękuję i Pana
Boga błogosławić będę. Ów wtedy zdjąwszy uzdeczkę z niego,
dał mu kilka talarów na drogę, za szczęście to sobie od Pana
Boga poczytawszy, że za jego modlitwą z konia Pan Bóg człowieka
uczynił, a uzdeczkę schował. Za co nabożnym kontemplatorem
babińskim zostaje Jego Mości Pan Uniesowski.
Tenże
Jego Mość Pan Drohojowski widział w Inderlandzie skrzynię wielką
na wodzie do łowienia kaczek zrobioną, w którą kaczki udomowione
puszczają i nasypawszy hreczki na przynętę, owe udomowione
przywodzą za sobą po cztery kopy dzikich kaczek do owej skrzyni,
które zamknąwszy drzwiczki, zabijają. Za co Jego Mości
rzeczpospolita czyni ptasznikiem babińskim.
Roku
1670, 12 Sierpnia. Relacja na sądzie babińskim. Na Litwie trafiło
się, że niedźwiedź przyszedł pić do stawu, do którego pszczoła
przyleciała po miód. Zobaczywszy niedźwiedź pszczołę i miód
poczuwszy, przyskoczył i łapą ją przycisnął i tak ją długo
gniótł, że wycisnąwszy wszystki z niej miód, cały staw rozsycił
i sam się zaraz upił. Młynarz natknąwszy się [na niedźwiedzia],
oskalpował go i skórę przesłał Jego Mości Panu Burgrabiemu
babińskiemu, która i teraz w Babinie za piecem leży. Niedźwiedź
ocuciwszy się, suknię młynarzowi porwawszy i odziawszy się, w las
uciekł, która mu przyrosła do mięsa i tak chodził w sukni. Koń
też młynarski pasąc się koło stawu, tymże miodem się upił i
usnął prawie śmiertelnie. Młynarz nie mogąc się konia dobudzić,
a mniemając, że nie żyje, bez namysłu oskalpował go i skórę
przepił. Koń wyspawszy się, poderwie się, a widząc się
obnażonym, ze wstydu uciekł w pole, przybiegł pod las dębowy na
ściernisko tatarczane, począł się tarzać długo i dużo, gdzie
przylgnęło ziarn tatarczanych wiele w mięso i żołądź jeden. Po
pewnym czasie i tatarka na koniu porosła i dojrzała i dąb urósł.
Cietrzewie na owym dębie siadały i na tatarce pasły się. Co
widząc gospodarz, uwiązał u ogona końskiego wałek duży i dwa
kosze po obu bokach konia, a gdy cietrzewie pasły się na koniu i
dokuczały mu, koń ogonem się oganiając, gdy uderzył po boku
wałkiem, dwa albo trzy cietrzewie zaraz zabił, które do kosza
wpadały. A tak koń powróciwszy do domu młynarskiego na noc, co
dzień dwa kosze cietrzewi przynosił. I tak młynarz miał dobry z
tego pożytek. Opowiadacz tej prawdy mógłby być ptasznikiem
babińskim.
Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 2". Zapraszam na Stronę książki.
- Prawa Murphy'ego
- Joanna d'Arc - dziewczyna-rycerz
- Kontakt z obcymi cywilizacjami
- UFO- prawda i mity
- AntyNoble - śmieszne badania naukowe
Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz