<<-- Przejdź do części 1
Przemowa 4
Niech będzie pochwalony
ten dom,
Do którego przybywamy!
Dnia dzisiejszego,
wieczora czwartkowego,
Pan młody i panna młoda
dobry wieczór powiada.
Nie przyszliśmy tu z
umysłu swego,
Jeno z imienia pana
młodego,
A ten pan młody z imienia
Adama świętego.
Widział-ci to sam Bóg z
nieba,
Że Adamowi przyjaciela
było potrzeba:
Wyjął żebro z boku
jego, postawił je wedle niego,
I stała się żona jego:
wziął ich do raju wiecznego.
A oto wąż nieszczęsny
stał im na zdradzie,
Urwał jabłko z drzewa
zakazanego i podał Ewie.
Ewa skosztowała i Adamowi
podała.
Adam święty nie chciał
żonie serca zasmucić
I jabłka skosztował.
Wtedy Bóg rzekł: „Fora,
Adamie, z raju mego!
Bo nie słuchałeś słowa
Bożego”.
Dał im rydel i motykę, i
kazał iść na twardą opokę
Dorabiać się kawałka
chleba,
Co nam go wszystkim
potrzeba,
Tak i nam dziś, tak i
potem,
Zalejmy się krwawym
potem.
Jak się Trójca święta
zalewała,
Kiedy Ewę z Adamem łączyć
miała. –
Latała ptaszyna pod
obłoki, latała,
I miejsca sobie
upatrywała,
Gdzie by sobie gniazdko
usłać miała.
Tak i ten pan młody
szukał dla swojej podoby, aż znalazł.
A teraz oto przez nas,
sługi swoje, prosi:
Aby ci dwoje ludzi nie
byli wzgardzeni,
Do domu Bożego
odprowadzeni
A z domu Bożego do domu
weselnego,
Tamci będziemy społecznie
pożywać,
Co nam Bóg raczy dać.
Oto prosi na sądek
wódeczki, na piwa dwie beczki,
Na kaczora warzonego, na
indora pieczonego,
Na dwa pieczywa chleba, co
go każdemu trzeba;
Na strucel i kołacze, co
nam gęba na nie skacze,
Na sera i gomółek pół
kopy,
A jeść będziem jak
tęgie chłopy.
Będzie tam i co więcej,
bo wół na krępulcu jęczy,
A wieprz w komorze, ten mu
dopomoże.
Będzie tam i parę
kokoszy,
Jeśli nam ich co nie
rozpłoszy;
Boć to płoche zwierzęta
jak młode przepiórzęta.
Będą tam różne
różności dla zabawy i radości,
Będą dla panny młodej
kopytka,
Aby z niej była dobra
kobietka,
Aby po wsi nie chodziła,
plotkami się nie trudniła.
Jak zagrają szałamaje,
dudy,
Będą się trzęsły
starym i młodym udy,
Będą też i skrzypki, a
kto młody, ten do tańca chybki.
Będzie też tam bas,
Kto się naje i napije,
pójdzie do dom wczas.
Nie ma to jak drużbie:
Zajrzy do kuchni, pieczeni
urżnie,
Do komory się dotłoczy i
piwa sobie utoczy,
Placka sobie ukraje i nikt
go nie połaje.
A teraz, pani matko, panie
ojcze,
Prosimy was też o tych
młodzianów,
O których tu dobrze
wiemy:
By sobie sukienki
wyfałdowali,
Buciki wysmarowali.
A teraz, panie ojcze, pani
matko,
Prosimy was o druhny,
O których tu dobrze
wiemy:
By sobie główki
ufryzowały, kaftaniczki wytrzepały,
Spódniczki pofałdowały,
trzewiczki posznurowały,
Wstążeczki wyprasowały
i pończoszki popodwiązywały,
Aby pannie młodej wstydu
nie zsdały.
A teraz, panie ojcze, pani
matko, przepraszamy was
Cośmy się zmylili, wam
uchybili
W mowie lub słowie,
Bom się tego nie uczyli w
żadnej wyższej szkole,
Jeno przy cepach w
stodole,
Za krzewiną za smugiem i
z kozicą za pługiem.
Niech będzie pochwalony
Jezus Chrystus! Amen.
Przemowa 5
Niech będzie Jezus
Chrystus pochwalony,
I dom ten błogosławiony!
Wieczora dzisiejszego,
czwartkowego,
Nie ze smutną, jeno
wesołą nowiną,
Zwiastujemy, jako z wyroku
Boskiego,
Z natchnienia Ducha
Świętego,
Zabierają się do stanu
małżeńskiego:
(tu wymienia się
osoby).
Widział-ci to sam Pan Bóg
z Nieba,
Że Adamowi przyjaciela
było trzeba.
Para gołębi pod obłoki
latała,
Rozmaite ziółka na
gniazdko zbierała,
Tak też i pan młody
szukał panny młodej,
I znalazł do swej
upodoby.
Przeto pan ojciec i pani
matka,
Pan młody i panna młoda
nas wyprawili,
Iżbyśmy waszmość
państwa na akt weselny zaprosili.
Żeby ci młodzi państwo
nie byli wzgardzeni,
I do kościoła świętego,
do Majestatu Bożego,
Do stanu małżeńskiego
doprowadzeni!
Będą gotowe wozy do
kościoła,
Potem do gospody cała
drużyna wesoła,
A zaś z gospody pan
ojciec zaprasza,
Całą drużynę naszą do
domu weselnego,
Na piękne posiedzenie i
różne pogadanie,
Na sądek wódki – na
czas niekrótki,
Na wębor wina, dwie
beczki piwa,
Na dwa pieczywa chleba,
Co go nam wszystkim
potrzeba,
Jedno rżanego – drugie
pszennego.
Na strucle, na kołacze,
Co nam gęba na nie
skacze.
Na sera i gomółek dwie
kopy,
A jeść będziemy jak
tęgie chłopy.
Będzie tam i co więcej,
Bo wół na krępolcu
jęczy,
A drugi w oborze tamtemu
pomoże,
Przyjdzie i niejedno ciele
na to wesele.
Prosiemy i na te flaki,
Toć to najlepsze
przysmaki,
Na kaczora warzonego,
Na indora pieczonego,
I na te jarząbki
Co siadają na grządki.
Będziem tam mieli
czterech kapeli;
A najprzód szałamaje i
dudy,
Żeby się trzęsły
młodym i starym udy;
Ten co na kobzie – zagra
nam dobrze,
Drugi na oboi gra – bo
się Boga boi;
Będą i skrzypki – kto
do taneczka chybki;
Będzie i bas,
Ale ten się napije,
pójdzie do domu wczas.
Zasiądziemy tam wesoło,
Jak anielskie w Niebie
koło,
l będziemy tam weseli,
Jako są w Niebie anieli.
A sławetnego pana ojca
prosimy
O tę panieneczkę, o
której tu wiemy.
Wy zaś dziarskie
młodziany wąsiki wykręcajcie,
Po korcu owsa konikom swym
dajcie,
Bo droga nie tak szeroka,
jak długa,
Nie zajdzie szkapa, gdy
głodna i chuda.
A wy dziewczątka trzewiki
chędożcie,
Plećcie warkoczyki –
uwijcie wianeczki,
Pierzcie koszulki,
prasujcie chusteczki,
Grochowinami pończoszki
podwiązujcie,
Gdyż jednego czasu szła
druhna przez kościół,
Pończoszki nie
podwiązała,
Całemu aktowi weselnemu
Przed Majestatem Boskim
wstydu zadała.
I wy woźnice –
smarujcie bicze,
Z pakuł ognia dajcie,
Przed pannę młodą
najeżdżajcie.
A jeżeli my się zmylili
w tej przemowie
I głupstwo powiedzieli,
To o przebaczenie prosimy,
Bośmy się tego nie
uczyli w szkole,
Ino przy cepach w stodole.
Niech będzie pochwalony
Jezus Chrystus!
Przybywajcie tedy na te
gody!
Ciekawe artykuły:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz