26
marca mija kolejna rocznica śmierci naszego wielkiego kompozytora,
Fryderyka Chopina. Rocznica ta skłoniła mnie do refleksji nie
tylko nad jego muzyką, ale także nad tym, jak mało wiemy o nim
samym. Wiemy, że urodził się w Żelazowej Woli, ale co poza tym?
Warto więc bliżej przedstawić jego osobę, ponieważ jest to postać
nader godna poznania.
Jaka
będzie ta opowieść o Chopinie-człowieku, Paganinim fortepianu,
polskim Mozarcie, jak go określano? Przede wszystkim będzie
to opowieść krótka, bo i krótkie było życie naszego
wielkiego twórcy (zaledwie 39 lat). Poza tym będzie to
opowieść oparta na jego zapiskach i listach, oraz na relacjach
osób, które miały z nim
styczność.
Fr. Chopin fot.Louis-Auguste Bisson |
Co należałoby
powiedzieć o Chopinie na samym początku? Chyba
to, że od małego był uważany za cudowne dziecko, za
wirtuoza fortepianu. Swoje pie- rwsze utwory komponował już
w wieku 7 lat! Kiedy kończył Szkołę Główną Muzyki
nauczyciel obok jego nazwiska napisał: ''geniusz muzyczny''.
Kilka miesięcy później posiadał już międzynarodową
sławę, jako niezrównany pianista i kompozytor. Nikt przed
nim, ani po nim nie potrafił nadać utworowi takiego ducha,
takiej żywości
dźwięku
jak on. Opowiadano, że
każdą nutę potrafił zagrać na kilkanaście różnych sposobów...
Myliłby
się jednak ktoś, kto uważałby, że taka sława przewróciła
młodemu Chopinowi w głowie. Nic bardziej mylnego. Jeden z jemu
współczesnych pisał: ''Nie było w nim źdźbła
wyniosłości, pychy i zarozumialstwa, równą wszystkim okazywał
uprzejmość, wesołość i pogodę''.
Jak bardzo
był skromny i powściągliwy do tego co robił pokazuje nam
fragment jego listu do przyjaciela: ''Po
moich koncertach sypnęło się mnóstwo recenzji, szczególnie
w ''Kurierze Polskim''- jakkolwiek przesadzonymi tchnęły
pochwałami, jednakże jeszcze znieść ich można było- Dziennik
Urzędowy [...] takie głupstwa mimo najlepszej chęci poklicił,
żem był w desperacji do chwili, w której przeczytał
odpowiedź w ''Gazecie Polskiej'' jak najsprawiedliwiej odejmującą
mi to, co tamten w egzageracji przydał. Trzeba Ci wiedzieć,
że w tym artykule dziennika urzędowego utrzymują, że jak
Mozartem Niemcy, tak Polacy mną się szczycić będą, nonsens
bardzo jasny''.
Chopin
bardzo dużo grał, przeważnie w salonach arystokracji, gdzie
było góra kilkanaście osób. W takich warunkach czuł się najlepiej.
Nie lubił dużych sal koncertowych, mogących pomieścić
kilkaset osób. W jednym z listów czytamy: ''W przyszłym
tygodniu chciano, abym grał jeszcze jeden koncert; ale ja nie
chcę- Nie uwierzysz, co za męka trzy dni przed wystąpieniem''.
Nigdy nie zależało mu na rozgłosie, na celowym
szokowaniu swoimi utworami. Miał ustaloną koncepcję swojej
muzyki i wytrwale ją realizował.
Manuskrypt
Tria g-moll op. 8, Fryderyka Chopina Fot: wikimedia
|
Jakim
człowiekiem jeszcze był Fryderyk Chopin? Na pewno zabawnym.
Posiadał niesamowity talent do naśladowania i parodiowania
znanych osobistości. Robił to tak umiejętnie, że ''w
jednej chwili stawał nam przed oczami dokładny obraz danego artysty''
-
jak pisze Liszt, lub Chopin w liście do rodziny: ''zaraz generałów
tutejszych zaczynam udawać. Nowy to poliszynel, świeżo
mojej roboty, jeszczeście tego nie widzieli, ale ci, co
na
to patrzą, pękają ze śmiechu''.
Z
dotychczasowego charakteru naszej opowieści wynika, że Chopin
był szczęśliwy. Nie jest to jednak prawda. Z roku na rok
coraz bardziej cierpiał. Cierpiał nie tylko jako syn, ale
także jako patriota. Jego podróże po Europie, które w tamtych
czasach były bardzo modne, z chwilą wybuchu powstania
listopadowego przerodziły się w życie na obczyźnie,
dożywotne jak się potem okazało. Rodzice kategorycznie zakazali
wracać do kraju ogarniętego wojną, mimo iż Chopin chciał
wracać, chciał się bić z wrogiem.
Powstanie
listopadowe, jak i jego upadek zaznaczyło trwałe piętno na
wrażliwości artysty. To wtedy właśnie skomponował słynną
etiudę ''rewolucyjną'', w której zawarta jest cała jego
frustracja i gniew związana z bezradnością. Świadczą o tym
jego zapiski: ''A ja tu bezczynny, a ja tu z gołymi rękami,
czasem tylko stękam, boleję na fortepianie, rozpaczam...
Spalili miasto!! Ach czemuż choć jednego Moskala zabić nie
mogłem!..."
Rozpaczy
dopełniała rozłąka z rodzicami, brak informacji od nich:
''Mój biedny Ojciec!- może głodny, nie ma za co matce chleba
kupić [...] A może wcale matki już nie mam. Może ją Moskal
zabił... zamordował''. Coraz częściej nachodziły go
smutne chwile,
tak dobrze słyszalne w jego muzyce z tamtego okresu.
Najpełniejszy
opis Chopina z tamtych lat dał chyba Liszt, który w swoim
dzienniku opisał takie oto zdarzenie: "Pewnego dnia
siedzieliśmy tylko we troje; Chopin długo grał i jedna z
najwytworniejszych
dam Paryża [...] zapytała Chopina [...] jakim mianem nazwałby owo
niezwykłe uczucie, które zamyka w swoich kompozycjach
[...]. Nie mogąc się oprzeć czarowi łez płynących spod
tak pięknych powiek [...] odpowiedział, że serce jej trafnie
wyczuło jego pełen melancholii smutek, gdyż nawiedzają go
wprawdzie przelotne chwile beztroskiej wesołości, nigdy jednak
nie może się uwolnić od uczucia stanowiącego właściwe
podłoże jego serca, a dla którego znajduje określenie jedynie
w mowie ojczystego kraju, żaden inny bowiem język nie
posiada odpowiednika polskiego słowa "żal", słowo to
powtarzał wielokrotnie, jak gdyby ucho jego nie mogło się
nasycić dźwiękiem tego wyrazu, mieszczącego w sobie całą
gamę uczuć wywołanych przez głęboką boleść-- od skruchy
do nienawiści [...]. Istotnie, wszystkie utwory Chopina są
prze-sycone- czy to srebrzystym, czy płomiennym odcieniem "żalu"
".
W zapiskach Chopina znajdujemy taki zapis:
"Już dzienniki i afisze ogłosiły mój koncert za dwa dni
dać się mający, a jak gdyby nigdy być nie miał, tak mnie
to mało obchodzi. Nie słyszę komplimentów, które mi się
coraz głupszymi wydają-- chce mi się śmierci-- i znów chciałbym
rodziców widzieć..."
Chopin
latami dręczony przez gruźlicę zmarł, "zeszedł z
tego świata- jak pisał Norwid w nekrologu dla
''Dziennika Polskiego"- Choroba piersiowa przyśpieszyła
śmierć za wczesną artysty, w trzydziestym dziewiątym roku
życia..." Pozostała po nim pamięć oraz
utwory, które skomponował. Czasem tylko powstają spory, czy
Chopin był Francuzem, czy Polakiem? Najlepiej oddać głos komuś,
kto dobrze znał jego, jak i jego rodzinę. Józefa Wodzińska,
przyjaciółka domu pisała: "Dom Chopinów był
czysto polski, dzięki pani Chopin, Krzyżanowskiej z domu.
Mikołaj Chopin, choć był Francuzem, jednak po polsku mówił
bardzo poprawnie [...]. Prócz nazwiska nie miały w sobie dzieci
Mikołaja Chopina nic francuskiego, a co się tyczy Fryderyka,
to było to w każdym calu polskie dziecko. Nie można mu było
większej sprawić przykrości, jak kwestionując jego prawa do
tytułu Polaka, a z powodu swego francuskiego nazwiska bolał często,
iż dawało ono wielu osobom, zwłaszcza cudzoziemcom powód
do uważania go za Francuza".
Na
tym zakończę opowieść o człowieku, który swoim talentem rozsławił Polskę na cały świat.
Artykuł pochodzi z mojej książki pt. "Ciekawe, niezwykłe, zastanawiające. Część 1". Zapraszam na Stronę książki.
Ciekawe artykuły:
Zapoznaj się z innymi utworami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz